Gdy tylko usłyszałem dzwonek do drzwi, poprawiłem się jeszcze szybko, by zadowolony otworzyć drzwi dla mojej miłości, która od razu rzuciła się na moją szyję z piskiem, co bardzo mnie ucieszyło. Co prawda, spędzamy praktycznie każdy wolny czas ze sobą, ale wystarczy chwila, a rzeczywiście zaczynało mi go brakować, dlatego też znowu zaprosiłem go na wieczór i noc do mnie.
Nawet mama, gdy tylko powiedziałem jej o przyjściu Sungiego od razu nalegała na to, że wyjdzie do jakiejś koleżanki. Choć może rzeczywiście również Sungie będzie czuł się swobodniej, gdy będziemy w domu tylko my, ale ja sam nie miałem problemu z tym, by była. Sungie strasznie ją lubi, tak samo jak ona go. Nawet czuje się czasami obgadywany, gdy śmieją się razem z czegoś, a mi nie pisnął słówka o niczym, udając, że nic takiego nie miało miejsca.
- Bardzo ładnie wyglądasz. - pomogłem ściągnąć mu kurtkę, którą odwiesiłem na wieszak, po czym spojrzałem na zawstydzoną buzię. Ciągle uśmiechała się czerwona, a on bawił się końcem rękawów swetra.
- Dziękuję... - wyszeptał, gdy odwrócił się do mnie i wyciągnął dłonie, by ponownie mnie przytulić, co bardzo mnie rozczuliło. - Pani Lee nie ma? - odsunął się delikatnie, by spojrzeć na mnie pytająco, więc pokręciłem głową z uśmiechem.
- Gdy powiedziałem jej, że zapraszam ciebie na wieczór, to powiedziała mi, że idzie do koleżanki. Wróci późno, ale nie wiem, dlaczego tak nagle. - Sungie poprawił mi włosy słodko się uśmiechając, przez co przeszedł mnie dreszcz. - Ale mamy czas tylko dla siebie i chociaż moja mama nie wejdzie nam do pokoju, jak będziemy się całować. - dodałem rozbawiony, na co bardziej się zawstydził, bo całe jego policzki owiał róż.
- A weź, Minho... Nie przypominaj mi... Taki wstyd! - zawołał uroczo, gdy w końcu wypuściłem go ze swojego uścisku, by po drodze zabrał Dori do kuchni, gdzie usiadł przy stole, a ja jak zawsze wstawiłem wodę na herbatę dla niego. - Ale masz szorstki język, Dori! - zachichotał zabierając rękę spod pyszczka kota, a ja rozmarzony oparłem się dłońmi o blat.
Nie mogłem nacieszyć się jego widokiem i wszystkim związanym z nim. Uśmiecha się niemal ciągle i jeszcze to jak niewinnie się zachowuje przyprawia mnie o skręt w brzuchu, do którego już się praktycznie przyzwyczaiłem.
- Co tam? - ocknąłem się, spoglądając na Sungiego, który odstawił Dori na podłogę, by samemu podejść do mnie i mocno mnie przytulić. - Minho, coś się stało?
- Nie, po prostu się tobą zachwycałem. - powiedziałem zgodnie z prawdą, na co westchnął zawstydzony. - Poczekaj chwilkę, zaleje ci herbatę, a ty możesz wziąć jakieś słodycze z szafki. - odkleił się ode mnie, bym mógł zalać mu herbatkę, a gdy odwróciłem się z nią w dłoniach, Ji trzymał kilka paczek jego ulubionych czekoladek, które kupiłem specjalnie dla niego, a owe prawie wypadały mu z rąk. - Możesz wziąć je wszystkie, kupiłem je specjalnie dla ciebie.
- Specjalnie dla mnie? - dopytał, gdy zabrałem mu kilka opakowań z uśmiechem, by było mu łatwiej przenieść je do pokoju. - Jesteś najlepszy... - usłyszałem za sobą, gdy odstawiłem wszystkie rzeczy na biurko, a gdy się odwróciłem, Sungie stał z tym wszystkim w dłoniach przy swoim brzuszku, nieśmiało się uśmiechając.
- Nie jestem najlepszy, ale staram się być taki dla ciebie. - odłożyłem je za niego z rozczulony uśmiechem.
- Wiem... Widzę i naprawdę bardzo mocno ci dziękuję... - wyszeptał, przeplatając z nerwów palce i jedną nogą rysując coś na panelach.
Przyciągnąłem Sunga za talię do siebie, by w końcu spojrzał na mnie, opierając dłonie o moje barki z uroczym uśmiechem, przez co skręciło mnie w brzuchu.
CZYTASZ
o u r r a i n y d a y s minsung
FanfictionJisung w końcu decyduje się po kilku miesiącach na powrót do szkolnego nauczania, zaczynając tym samym liceum, co nie jest jedną z łatwiejszych rzeczy dla niego przez pryzmat okropnych wspomnień związanych z jego gimnazjum. Jednak mimo strachu przed...