19

559 28 0
                                    

Widziałam statek jak za mgłą obróciłam się do reszty.

-Znam statek-Mówiąc to przekręciłam miecz w ręce na co rudowłosa się cofnęła

-Więc idziesz po Simona razem z Clary - Stwierdził Jace

-Wyprowadzę Simona i Jocelyn - Odpowiedziała pewnie zielonooka, po czym w skrócie opisałam im plan statku 

-Ja z Alec'iem idziemy na dziób a Isabelle będzie chronić wam tyły- Oznajmił Jace zerkając na nas 

-Zgoda ruszajmy- Odpowiedziałam zniecierpliwiona, weszłam na statek i ujrzałam armię Valentine'a nie tylko ludzi ale też demony.

On był zajęty rozmową z czarnoskórym mężczyzną co wykorzystałam wskazując dłonią drzwi Clary i Isabelle je otworzyły.  I w tym monecie poczułam na sobie spojrzenie demonów. Obróciłam się widząc przed sobą poczwarę, która po chwili się rozpadła od strzały Alec'a obróciłam się do nich.

-Idź! - Kiwnęłam głową znikając, gdy dobiegłam na miejsce dziewczyny trzymały Simona pod ramieniem.

-Umrze bez krwi nie pił tyle czasu...-Zaczęła przejęta Clary

-Idźcie szukać Jocelyn ja z nim zostanę-Powiedziałam poważnie chcąc w ich nieobecność go nakarmić a jego przyjaciółka krzywo na mnie spojrzała

-Nie ufam ci - Powiedziała Clary patrząc ze smutkiem na Simona, wyciągnęłam nuż rozcinając swój nadgarstek

-Co ty do cholerny robisz?! - Warknęła Isabelle a ja w tym czasie podeszłam do bruneta-Jesteś osłabiona!-Podałam mu swój nadgarstek czując wbijające się kły. Po minucie go zabrałam narysowałam sobie Iratze patrząc na dziewczyny.

-Idę pomóc na górze a wy szukajcie Jocelyn powinna być gdzieś na dole-Wyjaśniłam ściskając w dłoni miecz 

-Nie będziesz w takim stanie walczyć!-Zaczęła moja kochana przyjaciółka rozumiem, że się martwi ale moje zdrowie jest w tym momencie nie ważne .

-Izzy jestem aniołem szybciej się regeneruje, nie martw się pomóż Clary -Wbiegłam po schodach na górę, pierwsze co  zobaczyłam  to szalejące demony i moich przyjaciół.

-Tato pomóż-Szepnęłam łapiąc za ściskając mocniej rękojeść miecza i rzucając się w stronę demonów.

Moje ruchy były szybkie i precyzyjne, nie oglądałam się za siebie pędziłam do przodu gdzie widziałam Valentina patrzącego na mnie z uśmiechem.

-Rose uważaj!!! - Ktoś krzyknął a ja w tym monecie przebiłam dwa demony za jednym zamachem

-Oberwiesz jak każdy bawiąc się dalej w krąg!!! - Warknęłam patrząc w oczy Valentine'a stojącego kilka metrów dalej 

-Jesteś taka podobna do matki gdy była w twoim wieku, wielka wojowniczka która zakochała się w aniele-Powiedział rozmarzony z uśmiechem na ustach.

Nie wytrzymałam, runy zaczęły lśnić a ja patrzyłam tylko na niego. Niebiański ogień wypłynął na podłogę tworząc krąg wokół mnie. Demony uciekały ode mnie a ja zbliżałam się do tego skurwysyna. Gdy byłam już blisko ten po prostu zniknął. Podeszłam w miejsce gdzie przed chwilą się znajdował, poczułam ostrze obróciłam się widząc  Valentine'a. Wyjęłam ostrze  wbijając je mu pod żebra znajdowaliśmy się na krawędzi statku a ten patrzył na mnie wściekły.

Słyszałam krzyki chwyciłam gardło mężczyzny z zamiarem pozbawienia go tchu. Jednak  on zrobił krok do tyłu i razem wpadliśmy do morza.  Otworzyłam oczy i obejrzałam się było ciemno a starszego człowieka nigdzie nie  było.  Wynurzyłam się wspinając po drabince na górę statku. Było tu więcej nocnych łowców oraz  stado luka. Podniosłam się z podłogi rysując Iratze. Po czym zabrałam martwemu nocnemu łowcy miecz i ruszyłam na demony. Nie byłam w stanie liczyć czasu była noc skończyliśmy nad ranem. Stado luka zabrało Jocelyn do szpitala razem z Clary i Simonem.

Podeszłam do grupki nocnych łowców szukając moich znajomych twarzy. Zobaczyłam ranną Isabelle kucnęłam obok niej.

-Trzeba zawieść ją do instytutu-Powiedział zdenerwowany Alec 

-Nie ma na to czasu - Odpowiedziałam przykładając do jej rany stele, narysowałam Iratze który zaczął świecić na złoto, ugryzienie demona zniknęło a moja przyjaciółka zasnęła.-Teraz można ją wynieść - Mówiąc to zachwiała się mdlejąc 

Obudziłam się w skrzydle szpitalnym usiadłam i spojrzałam na leżącą obok Izzy była w stroju bojowym jak z resztą i ja, byłam umazana krwią potem i siarką. Tego akurat nie znosiłam w swojej "pracy" wyglądania gorzej od bezdomnych ale w sumie znosiłam to bo uwielbiam się bić , a bardziej walczyć o swoje.

-Obudziłaś się? - Obróciłam się widząc Magnusa, powoli się podniosłam patrząc na przyjaciela

-Tak, tylko muszę się ogarnąć i porozmawiamy-Wyjaśniłam idąc do siebie mijając Alec'a po drodze

-Rose?-Spytał zaskoczony patrząc na mnie jak na zjawę 

-Nie święty Mikołaj - Powiedziałam sarkastycznie wchodząc do siebie, wzięłam prysznic i przebrałam się w czarne rurki i tego samego koloru t-shirt

Wyszłam z pokoju wracając do Magnusa zobaczyłam, że Izzy się budzi

-Wstawaj żmijo - Powiedziałam prześmiewczo ta pomrugała patrząc na mnie krzywo

-Co się stało? - Spytała patrząc to na mnie to na Magnusa

-Ugryzł cię demon na....- Oczywiście przerwał mi jej brat

-Izzy- Obróciłam się do niego ten tylko na mnie zerknął siadając obok siostry 

-O czym chciałeś pogadać? - Spytałam patrząc na Magnusa i odchodząc z nim trochę dalej żeby dać trochę prywatności rodzeństwu 

-Jutro przyjeżdża konsul i zdecyduje co dalej-Wyjaśnił, westchnęłam opierając się o ścianę-Dlatego za jakiś czas  wszyscy zbieramy się w bibliotece na naradę Luke i Clary oraz Simon też będą-Kiwnęłam głową patrząc na Alec'a  

Jednak szybko odwróciłam od niego wzrok, słysząc krzyk w mojej głowie złapałam się za głowę a na moim nadgarstku pojawiło się rozcięcie.

-Rose?! - Krzyknął przestraszony Magnus

-Co jej jest? - Powiedział poddenerwowany Alec stając obok nas, 

Zabrałam ręce z głowy obracając się w bok. Widziałam zarys sylwetki wytężyłam wzrok zapewne moje tęczówki przybrały biały kolor zobaczyłam człowieka Valentine'a trzymającego w ręce miecz.

-Niezła bariera- Mówiąc to wbiłam mu scyzoryk w ramie ten go odrzucił rzucając się na mnie,  uniknęłam ciosu, gdy chciałam mu oddać ktoś go odciągnął.

-Kim jesteś i co robisz w instytucie?! - Warknął na niego Alec 

-Zostaw jest mój-Warknęłam na bruneta przyglądając się nieznajomemu mężczyźnie

-Zginiesz zabije cię sama wiesz kto, Valentin mówi, że się w końcu domyślisz - Po tym chwycił broń i poderżnął sobie gardło typowe dla jego ludzi tak ich omamił, że są gotowi zginąć.

Alec go puścił a ja zabrałam miecz mężczyzny na którym zobaczyłam wygrawerowany napis "Król Piekła" Miecz zniknął jak poprzednio a ja spojrzałam na Magnusa przyglądającego się całej sytuacji. 

-O co tu do cholerny chodzi?! - Spytał zdezorientowany Alec

-Wysłał morderców - Szepnęłam  waląc w ścianę pięścią

-Kto?-Spytała moja przyjaciółka stając obok brata

-Nie wiem może chodzi o Valentina!- Powiedziałam zdenerwowana całą tą sytuacją 

Ruszyłam do wyjścia wracając do pokoju położyłam się na łóżku i nad zwyczajniej w świecie zasnęłam.


Nocna ŁowczyniOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz