Weszłam do środka zamykając za sobą drzwi.
-Co za zaszczyt-Prychnął
-Wiem wszystko, nie będę patrzeć jak niszczysz z Lilith Lightwood'ów - Spojrzałam na nadgarstek - Nasza umowa jest dalej aktualna- Na nadgarstku pojawił się znak nieskończoności.
-Świetnie -Powiedział zadowolony, spojrzałam na niego z wyrzutem - Coś ci nie pasuje?- Spytał
-Żałuję, że cię poznałam - Odpowiedziałam wychodząc z pokoju
Ruszyłam do pokoju Jace'a, ten nakładał na siebie kurtkę.
-Jace - Zaczęłam patrząc na blondyna
-Za późno ubrałem się - Zaczął uśmiechnięty a ja spojrzałam na niego poważnie - Co jest? - Dopytał podchodząc do mnie
-Bądź czujny czuje, że wydarzy się coś złego - Wyjaśniła wychodząc
Weszłam do kuchni robiąc sobie kawę. Usiadłam przy wyspie wybierając numer Raphael'a
-Co jest śliczna? - Spytał zapewne uśmiechnięty
-Zabierz Simona i Isabelle na kontenery - Odpowiedziałam poddenerwowana
-Zadzwonię do niej na miejscu będziemy za godzinę a co się tam stało?-Spytał
-Zobaczysz musisz być czujny- Wyjaśniłam
-O co chodzi? - Spytał
-Eksperymenty na podziemnych - Wyjaśniłam - Powiedz Izzy na miejscu, ja będę zajęta więc liczę na was Raf
Rozłączyłam się biorąc łyka kawy. Do kuchni weszła gotowa do wyjścia Izzy biorąc z koszyka jabłko.
-A ci co? - Spytała zerkając na mnie
-Nic - Odpowiedziałam uśmiechnięta
-Jak wrócę to pogadamy - Zaczęła przyglądając mi się
-Pewnie - Odpowiedziałam a ta wyszła
Po wypiciu kawy zrobiłam kolejną i kolejną, minęła godzina. Wymyłam kubki po czym zerknęłam na korytarz szedł nim Alec uśmiechający się do Lydii i o czymś rozmawiający.
Schowałam się biorąc głęboki oddech. Dobra Rose nic ci nie zrobią ratujesz im życie prawda? Tak no tak więc ogarnia się anielico cholerna.
Wyszłam na korytarz obracając w ręku scyzoryk.
-Rose! - Obróciłam się do Alec'a i Lydii, po czym do nich podeszłam
-Tak? - Spytałam znudzona
-Olałaś trening - zaczęła Lydia- Masz jakieś wytłumaczenie?-Spytała
-Mam - Odpowiedziałam przygryzając wargę - Brakowało mi kofeiny - Mówiąc to uśmiechnęłam się do dziewczyny
-Rose ja pytam poważnie - Zaczęła blondynka
-Nigdy nie pojawię się na treningu z tobą ani kimkolwiek, nie jesteś taka zła jak myślałam na początku - Odpowiedziałam wzdychając potwór się nie pojawi rudy też co znaczy, że jad mnie zabije zerknęłam na Alec'a-Powiedz Isabelle, że wszystko gra i cieszę się z tego co jej się udało
-O czym ty mówisz? - Spytał marszcząc brwi uśmiechnęłam się smutno
-Niedługo zrozumiecie - poczułam ucisk w klatce piersiowej - Nie pozwólcie nikomu opuścić instytutu! - krzyknęłam biegnąc do wyjścia
-Rose!! - Krzyknęli za mną
Zamknęłam drzwi
Stanęłam na środku placu widząc lecące pociski rozwinęłam skrzydła po czym wystawiłam ręce w górę tworząc barierę. Gdy była na miejscu wzniosłam się w powietrze spalając pociski jad krążył w moich żyłach, gdy skończyłam wylądowałam na ziemi.
Przede mną wyrósł ten sam potwór, nim się odezwał chwyciłam miecz celując w jego głowę. Ten wyjął go śmiejąc się. Wypowiedziałam te same zaklęcie a ten zmienił się w popiół. Drzwi instytutu się otworzyły obok mnie pojawił się Raphael oraz Izzy z Max'em.
Zerknęłam w stronę konsul celując w nią ogniem jak ostatnio. Obok niej zrobił się okrąg a strzała wycelowana do niej upadła na ziemię. Jace wyciągnął miecz a ja spaliłam strzelca z sąsiedniego budynku.
Po tym zerknęłam na swój brzuch demon odrzucając miecz przebił nim mnie. Z moich ust wypłynęła krew spojrzałam na Alec'a ten ruszył w moim kierunku. Upadłam na ziemię krztusząc się krwią. Po czym przymrużyłam oczy.
-Adiós/Żegnaj- Szepnęłam puszczając bezwładnie rękę i zamykając oczy
ZA 5 GWIAZDEK KOLEJNY ROZDZIAŁ, DZISIAJ WYJĄTKOWO WSTAWIŁAM 4 ROZDZIAŁY W ZWIĄZKU Z TYM , ŻE NIE ZDĄŻYŁAM WSTAWIĆ 1 PRZED 00;00.
CZYTASZ
Nocna Łowczyni
AdventureRosamarij Williams jest sierotą ale również nocną łowczynią w wieku 15 lat przeniesiono ją z idrisu do Nowego Jorku, czy uda jej się odnaleźć rodzinę? Kim tak naprawdę jest? Kto chce ją zabić? Kogo pokocha a kogo znienawidzi?