Magnus wstał przyglądając się mi.
-Przepraszam nie chciałam cię w to mieszać - Ten kucnął przede mną
-Rose nic się nie stało - Otarłam łzę która spływała po moim policzku-Zrobiłaś dobrze ostrzegając mnie mino iż był to fałszywy alarm powiedziałaś o tym nie płacz odpocznij idź do pokoju
-Nie powinnam mówić Alec'owi...-Zaczęłam załamana
-Dobrze zrobiłaś odpocznij rano wrócisz do instytutu-Doradził zmartwiony czarownik
-Wezwij Raphael'a muszę z nim pogadać-Odpowiedziałam wracając myślami do izzy
-Dobrze a ty w tym czasie doprowadź się do porządku- Odpowiedział a ja spojrzałam w lustro miałam krew praktycznie wszędzie
Wstałam idąc do pokoju, wzięłam prysznic po czym przebrałam się w dżinsy i szary tiszert. Wyszłam z pokoju patrząc jak z portalu wychodzi wampir. Podeszłam tam szybkim krokiem ignorując ból.
-Ty idioto! Nic mi nie powiedziałeś! Izzy mogła zginąć!- Zaczęłam wrzeszczeć szarpiąc chłopaka szarpać a Magnus mnie odsunął
-Chciałem jej pomóc-Zaczął ze skruchą
-Do dupy z taką pomocą przez jad postradała rozum!-Krzyknęłam zła
-Dlatego przestałem jej go dawać- Kontynuował spokojnie
-Przez ciebie się uzależniła!-Odpowiedziałam zła
-Wiem, że popełniłem błąd ale w końcu przestałem jej dawać, nie widziałem jej od wczoraj była na głodzie- Wyjaśnił załamany
-Magnus'ie puść mnie - Powiedziałam przez że by
Rafael kiwnął głową a Magnus mnie puścił podeszłam do wampira dając mu z otwartej dłoni w twarz.
-To za Isabell dobrze, że zrozumiałeś swój błąd choć trochę za późno- Mówiąc to usiałam na kanapie czując ból głowy
-"Zabije cię jeśli Clary się dowie"-Usłyszałam w myślach głos Jonathana
-"Wyjaśniliśmy sobie wszystko wyżyj się na worku treningowym nie na mnie!"-Odpowiedziałam zła
Ból głowy ustał chłopak wchodzi mi do głowy gdy jestem osłabiona. Spojrzałam na Magnusa wychodząc z zamyślenia.
-Rose zamyśliłaś się?-Spytał zmartwiony Bane
-Nie, umiem porozumiewać się telepatycznie z aniołami, demonami i tym podobne-Odpowiedziałam widząc zaskoczenie na twarzy czarownika.
-To o czym myślę? - Zaczął Santiago, spojrzałam w jego oczy zobaczyłam obraz Isabell w jego łóżku, pocałunki,sex na to ostatnie wywróciłam oczami.
-Na prawdę? Chodziłeś z Isabelle?-Spytałam uśmiechając się sztucznie
-Co zobaczyłaś?-Dopytał ciekawy
-Czujesz coś do niej, martwisz się boli cię to co się stało i lubisz z nią sypiać-Wyjaśniłam a Magnus na mnie spojrzał
-Telepatia do tego zdolności empatyczne no ładnie-Skwitował zamyślony
-Wracam do Izzy zadzwonię do ciebie jeśli się obudzi - Wampir kiwnął głową spojrzałam na Magnusa - Wracam do instytutu masz może jakieś ziółka nie zasnę więc-Ten spojrzał na mnie uśmiechnięty
W jego dłoni pojawiła się fiolka rzucił ją do mnie a ta przyciągnęła się do mojej ręki jak magnes.
-Dzięki do zobaczenia - Machnęłam ręką otwierając portal a Raphael mi się przyglądał - Władam białą magią - Szepnęłam ten kiwnął głową zniknęłam w portalu.
Lądując na podłodze w instytucie. A dokładniej w skrzydle szpitalnym podniosłam się z ziemi przyglądając się fiolce.
-Co to? - Spytał Alec a ja odkręciłam korek
-Zaraz się dowiem - Wypiłam wszystko na raz czując jak ból znika a energia powraca. Buteleczkę wywaliłam do kosza po czym usiadłam na drugim łóżku patrząc na izzy.- Co powiedział ci cichy brat? - Ten milczał przyglądając się mi - Jeśli cię nie będzie ktoś inny będzie musiał się nią zająć-Wyjaśniłam
-Ranę trzeba smarować ziołami od cichego brata, zrobił z nich maść, gorączkę zbijać zimną wodą i czekać na efekty-Wyjaśnił patrząc na siostrę
-Dobrze-Odpowiedziałam
Wyszłam ze skrzydła biorąc z pokoju czysty zeszyt. Zeszłam do skrzydła Alec spał . Zgasiłam światło zostawiając lapkę przy łóżku. Zaczęłam spisywać wszystko co powiedział Alec dotyczące opieki nad izzy. Na drugiej stronie zaczęłam obliczać za ile prawdopodobnie pojawi się Valentine. Po moich obliczeniach wyszło, że za dwa tygodnie.
Musiał przygotować armię na nowo zmienić plan. Chce wzbudzić postrach, clave nikogo nie przesłucha baz miecza. Kolejny krok jaki może być może ofiara... Nie zacznę od początku, są trzy dar anioła kielich, miecz, i lustro musimy zacząć poszukiwania 3 zanim znajdzie je Valentine.
-Rose - Usłyszałam głos w głowie- Rose ja nie chciałam... Niech to się skończy chce się obudzić niech te cholerne powieki się podniosą- Usłyszałam myśli dziewczyny, odłożyłam zeszyt patrząc na przyjaciółkę.
-"Izzy słyszę cię, dasz radę"-Mówiąc to zerknęłam na okno , było już widno
Isabel zamrugała kilkukrotnie spojrzałam na Aleca który przysnął.
-Jak to możliwe?-Spytała patrząc na mnie
-Telepatia- Wyjaśniłam
-O czym on myśli?- Wskazała na Alec'a
Skupiłam się na nim przed oczami miał izzy na podłodze oraz mnie z zaszklony i oczami. Czułam gniew i zamartwianie się.
-Martwi się o ciebie jest na siebie zły, że do tego dopuścił-Wyjaśniłam
-Podziel się tym darem - Zaczęła a ja uśmiechnęłam się do przyjaciółki
-Opieprzyłam Raphael'a między wami coś jest-Oznajmiłam a dziewczyna spojrzała na mnie z miną przybitego psa
-Nie chce o tym myśleć, zwaliłam cię na sam duł, leżałaś zakrwawiona przepraszam - Po jej policzku poleciała łza. -Kocham cię jak siostrę na prawdę nie chciałam Rose wybacz mi -Złapałam jej dłoń uśmiechając się lekko
-Nie byłaś sobą nie masz za co przepraszać-Wyjaśniłam a ta złapała się za kark, chwyciłam z półki maść zerkając na dziewczynę-Dasz radę związać włosy?-Spytałam a ta potwierdziła skinieniem głowy
Zrobiła sobie koka. Nałożyłam na ranę maść patrząc jak dziewczyna się krzywi . po czym odłożyłam pudełko na miejsce.
-Idę po ręcznik - Mówiąc to szturchałam Aleca - Izzy się obudziła -Ten spojrzała na siostrę uśmiechając się do niej.
Odeszłam na koniec pomieszczenia biorąc z szafy ręcznik.
CZYTASZ
Nocna Łowczyni
AdventureRosamarij Williams jest sierotą ale również nocną łowczynią w wieku 15 lat przeniesiono ją z idrisu do Nowego Jorku, czy uda jej się odnaleźć rodzinę? Kim tak naprawdę jest? Kto chce ją zabić? Kogo pokocha a kogo znienawidzi?