-Lydia wyjechała a Marisa zajmie się na razie instytutem Rose to moja przyjaciółka nie zostawi jej samej - zaczął Alec
-Chyba ktoś więcej - Powiedział Jace a ja stanęła. Przy nich pociągając nosem
-Hej - Powiedziałam przyglądając się parabatai
-Rose? - Zaczął zszokowany Alec
-Płakałaś- Stwierdził Jace marszcząc przy tym brwi
-Co się stało? - Spytał Jace
-Możemy porozmawiać u mnie? - Mówiąc to obróciłam się za siebie otarłam łzy i spojrzałam na nich
-Tak- Powiedzieli jednocześnie idąc ze mną do budynku
Byliśmy już w moim pokoju pierwsze co o zajrzał pod łóżko nikogo nie był potem do łazienki szafy i nic westchnęłam zerkając na parabatai.
-Chodźmy - Zaczęłam kierując swój wzrok na ścianę
-Ale gdzie? - Spytał Alec a ja podeszłam do ściany kreśląc stelą swoje imię na zniknęła
-Powiem na miejscu- Ci ruszyli za mną ciemnym korytarzem gdy znaleźliśmy się w mojej mini bazie usiadłam na kanapę
-Co to za miejsce? - Spytał Alec
-Moja kryjówka- Wyjaśniłam
-A dlaczego płakałaś? I jakim cudem wyzdrowiałaś - Kontynuował Alec
-Wyzdrowiałam dzięki leku od Magnusa w sumie próbce eksperymentu, nie ważne lepiej mi- Odparłam nerwowo bawiąc się palcami u dłoni
-Płakałaś-Zaczął Jace
-Tak bo będę za wami tęsknić- Odpowiedziałam nie spuszczając wzroku z dłoni
-Dlaczego -Spytał Alec - Wpakowałaś się w coś?
-Jonathan zaczepił mnie gdy tu szłam do niedzieli mam opuścić nowy Jork inaczej zrobi coś wam - Wyjaśniłam zła wykręcając sobie palca
-Żebym ja mu czegoś nie zrobił- Zaczął zły Jace
-Już raz go zabiłeś i skończyłam w piekle - Prychnęłam patrząc na blondyna zła
-Ale tak nie może być już raz cię straciliśmy - Zaczął Alec -Jesteś dla nas ważna i...
-I powinniście zrozumieć moje decyzję jutro się pakuję, a po jutrze wyjeżdżam nie pozwolę żeby komuś stała się krzywda, nie z mojej winy-Odpowiedziałam pełna powagi
-To pół demon pół nocny łowca to jego wina nie twoja-Zaczął Jace- Daj sobie pomóc nie chcemy patrzeć kolejny raz na twoje martwe ciało, tym razem już na prawdę martwe-Możesz zawsze zamknąć oczy - Dodałam uśmiechając się do niego
-Rose mówimy poważnie - Zaczął Alec - Myślałaś co będzie czuć Isabelle, Max, Jece, Magnus ja i Clary - Skrzywiłam się na imię rudowłosej wstając
-Spędziłam kilka tygodni w piekle z Lilith potem Jonathan'em przeciwieństwem tego kim jestem. Gdy wróciłam i załagodziła jej przesłuchania ta postawiła mnie przed radą. Ona będzie zadowolona z tego, że zastąpi moje miejsce nie znosi mnie odkąd dowiedziała się, że ukrywałam jej brata- Wyjaśniłam
-Poprawka był twoim chłopakiem - Zaczął blondyn
-To była przykrywką - Wyjaśniłam-Coś jeszcze chcesz wiedzieć Jace?
-Spałaś z nim?- Mówiąc to podszedł do mnie
-Nie - Ten zmarszczył brwi mierząc się ze mną wzrokiem
-Dlaczego?- Dopytał
-Bo nie - Odpowiedziałam wzruszając ramionami
-Dlaczego? - Powtórzył
-Bo był to udawany związek, i nie mogła bym zrobić tego Alec'owi
-Bo?- Dopytał wpatrzony w moje oczy
-Bo coś do niego czuje, ale muszę to ignorować najważniejsze jest teraz to żebyście byli bezpieczni- Odpowiedziałam szczerze
-Powiedziałaś to - Zaczął wesoły Jace zerkając w bok podążyłam jego wzrokiem widząc wpatrzonego we mnie Aleca
-Chyba powinniśmy już iść - Stwierdziłam ruszając do wyjścia ci poszli za mną a przejście zniknęło
Jace usiadł na moim biurku a obok niego czarnowłosy.
-Coś jeszcze chcecie wiedzieć? - Spytałam a w tym mopedzie drzwi się otworzyły a w nich stanęła Isabelle
-Rose - Westchnęła- Max zaginął - Powiedziałam spanikowana
Wybiegłam z pokoju kierując się do sypialni Jonathana. Otworzyłam drzwi widząc jak ten rzuca ciałem chłopca o biurko krzyknęłam patrząc wściekła na blondyna.
-Coś ty narobił!- Krzyknęłam wściekła
-To ostrzeżenie! - Warknął znikając a ja podbiegłam do zakrwawionego Maxa był nieprzytomny i miał słaby puls zauważyłam ogromna dziurę na brzuchu.
-Max oddychaj będzie dobrze-Zaczęłam kładąc rękę na ranie przejęłam cały jad po czym zdjęłam sweter rozrywając go i zatrzymując krwawienie chłopca
-Powiedz Alec'owi, że dobrze wybrał kocham ich- Mruknął Max
-Alec!!!! Jace!!!! Izzy!!!! - Krzyknęłam czując jak odpływam złapałam chłopczyka za rękę zabierając jego ból, jego rana się zmniejszała a jego obrażenia przeszły na mnie. Usłyszałam kroki potem najzwyczajniej w świecie odpłynełam.
UWAGA! WIADOMOŚĆ DLA CZYTELNIKÓW BĘDĘ ROBIĆ PRAWDOPODOBNIE DRUGĄ CZĘŚĆ , CHCECIE KONTYNUŁACJE ?
(TU PRAWDOPODOBNIE POJAWI SIĘ JESZCZE JEDEN ROZDZIAŁ)
NASTĘPNY ROZDZIAŁ ZA 9 gwiazdek
CZYTASZ
Nocna Łowczyni
AdventureRosamarij Williams jest sierotą ale również nocną łowczynią w wieku 15 lat przeniesiono ją z idrisu do Nowego Jorku, czy uda jej się odnaleźć rodzinę? Kim tak naprawdę jest? Kto chce ją zabić? Kogo pokocha a kogo znienawidzi?