70.

187 9 0
                                        

Podeszłam do szafy zabierając z niej piżamę. 

-Rose nie ignoruj mnie - Zaczęła Izzy wywróciłam oczami obracając się do niej

-Nie ignoruje, chcę się wykąpać i iść spać -Wyjaśniłam przyglądając się dziewczynie, ta w rękach trzymała maści

-Opiekowałaś się mną jak byłam chora teraz moja kolej-Kiwnęłam głową na znak zgody wchodząc do łazienki. 

Po ogarnięciu się wyszłam z łazienki zauważyłam, że Isabelle również siedziała już w piżamie. Położyłam się spać a dziewczyna leżała obok mnie.

-Ustawisz budzik na 6,30 o 7 mam trening - Zaczęłam

-A gdzie masz telefon? - Spytała zdziwiona

-Jest wyładowany- Odpowiedziałam wskazując na biurko gdzie się znajdował

-Dobrze obudzę cię, dobranoc Rose

-Dobranoc izzy

***************

Obudził mnie budzik spojrzałam na śpiącą Izzy, wzięłam struj idąc przebrać się do łazienki.

W pokoju narysowałam Iratze w miejscu rany.  Po czym ruszyłam szybkim krokiem na salę świadoma, że zaraz się spóźnię.

Weszłam na salę widząc jak Lydia boksuje w worek.

-Dzień dobry - Powiedziałam robiąc sobie wysoką kitkę

-Spóźniłaś się - Na jej słowa wywróciłam oczami - Przy okazji naszego spotkania chciałam podziękować za to, że w tej ruderze zasłoniłaś mnie własnym ciałem- Odparła co mnie nieco zaskoczyło

-Nie ma sprawy- Odpowiedziałam beznamiętnie

-Dlaczego to zrobiłaś? - Spytała zaciekawiona

-Jesteś idealna, szkoda by było stracić taką osobę w clave, pracowita obowiązek przede wszystkim, z resztą nawet cię polubiłam - Wyjaśniłam

-Ty też nie jesteś taka zła-Odpowiedziała poważnie - Teraz czas na trening

Kiwnęłam głową podnosząc z podłogi miecz. Walczyłam z blondynką może dwie godziny po czym wróciłam do siebie. Wzięłam prysznic po czym przebrałam się w zwykły beżowy sweter i jasne dżinsy. Włosy związałam w niedbały kok schodząc do kuchni. Wstawiłam czajnik bawiąc się ogniem w ręce. Ktoś dotknął mojego ramienia obróciłam się wykręcając rękę tej osobie.

-Ał przepraszam - Puściłam rękę wystraszonego Simon'a

-Odruch - Mówiąc to uśmiechnęłam się do niego przepraszająco

-Szukałem Clary widziałaś ją?-Spytał

-Nie, chyba jest z Izzy na treningu - Wzruszyłam ramionami a ten spojrzał na mnie wystraszony

-Rose - Obróciłam się widząc w drzwiach Jaca

-Hej - Ten rozszerzył źrenice a ja spojrzałam za okno widząc lecący na instytut pociski - Szklak

Wybiegłam z kuchni jak poparzona przewracając co niektórych na korytarzu. Wybiegłam na plac wystawiając ręce w stronę ogromnego pocisku. Zatrzymałam go ten zaczął się otwierać przez co wylał na posadzkę czarną ciesz.

-Rose! - Usłyszałam krzyk za sobą

Kropla jej mnie poparzyła syknęłam rozkładając skrzydła. Podleciałam do pocisku zamykając go, po czym ten zniknął czułam truciznę w całym ciele. Znowu wchłonęłam jakieś gówno, pomyślałam a moje skrzydła odmówiły posłuszeństwa, zniknęły a ja zaczęłam spadać w dół. Obróciłam się przodem do ziemi lądując lekko przykucając. Podniosłam wzrok na resztę pocisków było ich więcej. Obróciłam się do nich tyłem otaczając instytut barierą.

-Rose przestań! - Krzyknęła Izzy spojrzałam na nią przepraszająco

-Nie - Ogień buchnął z moich dłoni rozwalając wszystkie pociski a jad oczywiście trafił do mojego ciała.

Bariera opadła a ja obróciłam się do rodzeństwa Lightwood , Jace'a oraz Simona i Clary obok Alec'a stała Lydia.

-"To koniec"-Odparłam w myślach

Obróciłam się za siebie  łapiąc w ręce strzałem która spłonęła po zetknięciu z moją dłonią.

-"Dorwę cię kimkolwiek jesteś"-Odparłam 

-"Czekam" - Odpowiedział rozbawiony głos

Opuściłam ręce w dół zerkając na resztę w moją stronę szedł Jace.

-Rose wszystko w porządku? - Spytał a ja się od niego odsunęłam - Co jest? - Spytał marszcząc brwi

-Zaczęło się - Wyjaśniłam

-Co? - dopytał

-To nie sprawka Morgensterna - Szepnęłam wymijając go ktoś złapał moje ramię, zerknęłam na Aleca

-Co tu się stało? - Spytał rozglądając się dookoła

-Puść mnie - Warknęłam

-Jej oczy - dodała Lydia w tym czasie witraż obok nas pękł wyrwałam swoje ramię  zatrzymując szkło przed Clary, to spadło na ziemię metr od niej.

-Rose słyszałaś? - Powtórzył Alec

-Co? - Spytałam wyrywając się z rozmyśleń

-To ja się pytam co tu się stało - Zaczął a ja zerknęłam za siebie wspominając wszystko od początku

-Daj jej spokój - Zaczęła Izzy - Ona to coś wchłonęła - Zaczęła wskazując na mnie

-To coś to jad demona - Wyśniłam uśmiechając się cwaniacko

-Idę po cichych braci - Zaczęła Isabelle 

-Oni nic już nie zrobią sama muszę się wyleczyć- Wyjaśniłam

-Czyżbyś umierała? - Spytała rozbawiony męski głos, Obróciłam się widząc wysokiego rudowłosego chłopaka.

-Nie - Odpowiedziałam przyglądając się mu ten upadł na kolana

-Rose-Zaczął Jace

-Cicho - Warknęłam - Co chce? - spytałam podchodząc do mężczyzny

-Masz dwa dni na kapitulacja inaczej zginiesz - Powiedział uśmiechnięty jak wariat

Położyłam na jego policzku dłoń cały jad wypłynął z moich żył. Rudowłosy padł martwy na posadzkę. Ciało zapłonęło niebiańskim ogniem a ja czułam jak rana z wczoraj się otwiera.

-Krew-Zaczął ktoś z tyłu

Obróciłam się czując wzrok innych.

Nocna ŁowczyniOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz