Podeszłam do szafy zabierając z niej piżamę.
-Rose nie ignoruj mnie - Zaczęła Izzy wywróciłam oczami obracając się do niej
-Nie ignoruje, chcę się wykąpać i iść spać -Wyjaśniłam przyglądając się dziewczynie, ta w rękach trzymała maści
-Opiekowałaś się mną jak byłam chora teraz moja kolej-Kiwnęłam głową na znak zgody wchodząc do łazienki.
Po ogarnięciu się wyszłam z łazienki zauważyłam, że Isabelle również siedziała już w piżamie. Położyłam się spać a dziewczyna leżała obok mnie.
-Ustawisz budzik na 6,30 o 7 mam trening - Zaczęłam
-A gdzie masz telefon? - Spytała zdziwiona
-Jest wyładowany- Odpowiedziałam wskazując na biurko gdzie się znajdował
-Dobrze obudzę cię, dobranoc Rose
-Dobranoc izzy
***************
Obudził mnie budzik spojrzałam na śpiącą Izzy, wzięłam struj idąc przebrać się do łazienki.
W pokoju narysowałam Iratze w miejscu rany. Po czym ruszyłam szybkim krokiem na salę świadoma, że zaraz się spóźnię.
Weszłam na salę widząc jak Lydia boksuje w worek.
-Dzień dobry - Powiedziałam robiąc sobie wysoką kitkę
-Spóźniłaś się - Na jej słowa wywróciłam oczami - Przy okazji naszego spotkania chciałam podziękować za to, że w tej ruderze zasłoniłaś mnie własnym ciałem- Odparła co mnie nieco zaskoczyło
-Nie ma sprawy- Odpowiedziałam beznamiętnie
-Dlaczego to zrobiłaś? - Spytała zaciekawiona
-Jesteś idealna, szkoda by było stracić taką osobę w clave, pracowita obowiązek przede wszystkim, z resztą nawet cię polubiłam - Wyjaśniłam
-Ty też nie jesteś taka zła-Odpowiedziała poważnie - Teraz czas na trening
Kiwnęłam głową podnosząc z podłogi miecz. Walczyłam z blondynką może dwie godziny po czym wróciłam do siebie. Wzięłam prysznic po czym przebrałam się w zwykły beżowy sweter i jasne dżinsy. Włosy związałam w niedbały kok schodząc do kuchni. Wstawiłam czajnik bawiąc się ogniem w ręce. Ktoś dotknął mojego ramienia obróciłam się wykręcając rękę tej osobie.
-Ał przepraszam - Puściłam rękę wystraszonego Simon'a
-Odruch - Mówiąc to uśmiechnęłam się do niego przepraszająco
-Szukałem Clary widziałaś ją?-Spytał
-Nie, chyba jest z Izzy na treningu - Wzruszyłam ramionami a ten spojrzał na mnie wystraszony
-Rose - Obróciłam się widząc w drzwiach Jaca
-Hej - Ten rozszerzył źrenice a ja spojrzałam za okno widząc lecący na instytut pociski - Szklak
Wybiegłam z kuchni jak poparzona przewracając co niektórych na korytarzu. Wybiegłam na plac wystawiając ręce w stronę ogromnego pocisku. Zatrzymałam go ten zaczął się otwierać przez co wylał na posadzkę czarną ciesz.
-Rose! - Usłyszałam krzyk za sobą
Kropla jej mnie poparzyła syknęłam rozkładając skrzydła. Podleciałam do pocisku zamykając go, po czym ten zniknął czułam truciznę w całym ciele. Znowu wchłonęłam jakieś gówno, pomyślałam a moje skrzydła odmówiły posłuszeństwa, zniknęły a ja zaczęłam spadać w dół. Obróciłam się przodem do ziemi lądując lekko przykucając. Podniosłam wzrok na resztę pocisków było ich więcej. Obróciłam się do nich tyłem otaczając instytut barierą.
-Rose przestań! - Krzyknęła Izzy spojrzałam na nią przepraszająco
-Nie - Ogień buchnął z moich dłoni rozwalając wszystkie pociski a jad oczywiście trafił do mojego ciała.
Bariera opadła a ja obróciłam się do rodzeństwa Lightwood , Jace'a oraz Simona i Clary obok Alec'a stała Lydia.
-"To koniec"-Odparłam w myślach
Obróciłam się za siebie łapiąc w ręce strzałem która spłonęła po zetknięciu z moją dłonią.
-"Dorwę cię kimkolwiek jesteś"-Odparłam
-"Czekam" - Odpowiedział rozbawiony głos
Opuściłam ręce w dół zerkając na resztę w moją stronę szedł Jace.
-Rose wszystko w porządku? - Spytał a ja się od niego odsunęłam - Co jest? - Spytał marszcząc brwi
-Zaczęło się - Wyjaśniłam
-Co? - dopytał
-To nie sprawka Morgensterna - Szepnęłam wymijając go ktoś złapał moje ramię, zerknęłam na Aleca
-Co tu się stało? - Spytał rozglądając się dookoła
-Puść mnie - Warknęłam
-Jej oczy - dodała Lydia w tym czasie witraż obok nas pękł wyrwałam swoje ramię zatrzymując szkło przed Clary, to spadło na ziemię metr od niej.
-Rose słyszałaś? - Powtórzył Alec
-Co? - Spytałam wyrywając się z rozmyśleń
-To ja się pytam co tu się stało - Zaczął a ja zerknęłam za siebie wspominając wszystko od początku
-Daj jej spokój - Zaczęła Izzy - Ona to coś wchłonęła - Zaczęła wskazując na mnie
-To coś to jad demona - Wyśniłam uśmiechając się cwaniacko
-Idę po cichych braci - Zaczęła Isabelle
-Oni nic już nie zrobią sama muszę się wyleczyć- Wyjaśniłam
-Czyżbyś umierała? - Spytała rozbawiony męski głos, Obróciłam się widząc wysokiego rudowłosego chłopaka.
-Nie - Odpowiedziałam przyglądając się mu ten upadł na kolana
-Rose-Zaczął Jace
-Cicho - Warknęłam - Co chce? - spytałam podchodząc do mężczyzny
-Masz dwa dni na kapitulacja inaczej zginiesz - Powiedział uśmiechnięty jak wariat
Położyłam na jego policzku dłoń cały jad wypłynął z moich żył. Rudowłosy padł martwy na posadzkę. Ciało zapłonęło niebiańskim ogniem a ja czułam jak rana z wczoraj się otwiera.
-Krew-Zaczął ktoś z tyłu
Obróciłam się czując wzrok innych.

CZYTASZ
Nocna Łowczyni
AdventureRosamarij Williams jest sierotą ale również nocną łowczynią w wieku 15 lat przeniesiono ją z idrisu do Nowego Jorku, czy uda jej się odnaleźć rodzinę? Kim tak naprawdę jest? Kto chce ją zabić? Kogo pokocha a kogo znienawidzi?