Udałam się do księgarni, była zamknięta w środku nikogo nie było. Gdzie Luke mógł by być?, wiem w barze wilków ruszyłam na miejsce. Przed lokalem stało kilka wilkołaków w ludzkiej formie przyglądali mi się wrogo.
-Szukam Luke-Odparłam poważnie
-Nocni łowcy to pazerni słudzy Clave-Spojrzałam wrogo na około czterdziestoletniego faceta
-Ja do nich nie należę oni nie służą Clave tylko świata tak samo jak wy wampiry, czarownicy czy faerie bez was ten świat byłby nudny.-Mężczyzna spojrzał na mnie zaciekawiony
-Luke jest w środku -Powiedział spokojnie
-Dzięki-Odparłam idąc do lokalu
Weszłam szukając wzrokiem starego bruneta, gdy go znalazłam usiadłam naprzeciwko niego.
-Co oznaczają inicjały JC na szkatułce? Znalazłam w niej blond pikiel włosów, niemowlęce buciki....
-Nie tu z resztą kim ty jesteś?- Przerwał mi przyglądając
-Jocelyn pewnie ci o mnie wspominała jestem znajomą Magnusa Bane. Z resztą dzięki za ratunek w dumort - Wpadłam w słowotok
-Jak z Clary?-Spytał zmartwiony
-Trzyma się, chce odnaleźć Jocelyn ale potrzebuje twojej pomocy przyjdę około dziewiątej do twojej księgarni przyniosę rzeczy które zabrałam z domu-Ten kiwnął głową
-Mogę ją zobaczyć?- Spytał patrząc wprost w moje oczy
-Niestety nie, w sensie możesz ale jest na ciebie zła przez te kłamstwa przy ludziach Valentine-Stwierdziłam poważnie
-Skąd wiesz, że kłamałem?-Spytał podejrzliwie
-Po prostu wiem, do jutra-Odparłam idąc do wyjścia
Wyszłam z lokalu kierując się do domu. Gdy od instytutu dzieliło mnie tylko przejście na drugą stronę ulicy spojrzałam na instytut przyjrzałam się i zobaczyłam kłócącego się Aleca z Clary. Schowałam się za drzewem narysowałam runę która umożliwiała mi lepszy słuch i przy słuchałam się ich rozmowie.
-Jesteś idiotką! Po co mówiłaś to komukolwiek? Musiałaś coś palnąć głupia przyziemna - Stwierdził
-Nie wiedziałam, że ucieknie! - Podniosła głos
-Jeśli coś jej się stanie to będzie twoja wina!- Krzyknął na nią
-Nie!- Odparła
-Nie będę się kłócił ty ruda...-Wyszłam zza drzewa, przeszłam przez ulicę spojrzałam na Clary. Była cała czerwona pewnie się wkurzyła i tak za nią nie przepadam jest strasznie irytująca
-Wszystko w porządku? - Spytałam przenosząc wzrok z niej na szatyna
-Idę do środka, - Oznajmiła spojrzała na Aleca - Już nic nie wspomnę - Powiedziała oschle, Gdy zniknęła w instytucie spojrzałam na czarnowłosego.
-Rozumiem, że jest irytująca ale jest jedną z nas, nie przyziemną dojrzej w końcu Lightwood
Po tych słowach weszłam do instytutu, nie obejrzałam się za siebie. Ominęłam Clary i Jace który dziwnie na mnie patrzył. Weszłam do siebie przekręcając klucz w drzwiach poszłam się wymyć i prawie od razu zasnęłam.
Obudziłam się przez walenie w drzwi biała siódma rano. Szybko się przebrałam i zrobiłam kitkę otworzyła drzwi i zobaczyłam Jace.
Miał coś powiedzieć ale mu przerwałam
-Wiem wiem zaspałam, już idę do Izzy-Ten przyglądał mi się uważnie
-Isabella śpi, nie macie treningu -Odparł spokojnie coś mi tu nie pasowało
-To po co mnie tak wcześnie budzisz? - Spytałam z wyrzutami
Chłopak miał wory pod oczami a jego oczy patrzyły na mnie z niecierpliwością
-Musimy porozmawiać Clary - Ten rozejrzał się po korytarzu jakby czegoś szukał
Otworzyłam drzwi szerzej wpuszczając go tym samym do środka zamknęłam za nami drzwi..
-Co Clary?-Spytałam marszcząc brwi
-Powiedziała mi o tobie i o tym co Alec jej wczoraj powiedział ,zanim weszłaś do instytutu poczułem coś dziwnego- Odparł przyglądając mi się
-Runa Parabatai- Prychnęłam - To powinieneś wyjaśnić z Aleciem- Ten spojrzał na mnie ostro
-Odkąd tu się przypałętałaś są same problemy, twoje nocne wyprawy do Magnusa, tajemnice...
-Spierdalaj Wayland, nie będę z tobą rozmawiać....- Ten wciął się w mój monolog
-Najlepiej unikać tematu typowe- Mówiąc to patrzył na mnie zły jakby moją winą było to że jego przyjaciel nic mu nie mówi.
-Dla ciebie a teraz wypad!-Warknęłam zdenerwowana
Drzwi się otworzyły a do środka wszedł Alec
-Widzisz? - Warknęłam-Ma wyczucie czasu - Po tych słowach wypchnęłam Jaca oraz jego Parabatai na korytarz-Wynocha-Przekręciłam kluczyk w drzwiach i usiadłam przed toaletką.
Miałam trzy godziny do spotkania się z Lukiem. Zaczęłam robić makijaż potem przebrałam się w zwykłe dżinsy oraz liliowy top. Przełożyłam czarną torebkę przez ramię wyglądałam znośnie, ubrałam białe buty i zerknęłam na zegarek ósmą rano jeszcze półtorej godziny i wychodzę.
Zabrałam się za ogarnianie pokoju, co zajęło mi trzydzieści minut. Zgłodniałam więc postanowiłam iść do kuchni na szczęście nikogo nie było dlaczego się cieszę? To proste nie chce z nikim gadać. Wzięłam łyka soku pomarańczowego po czym gryz kanapki z serem którą już kończyłam, gdy zjadłam zmyłam po sobie naczynia. Była dziewiąta dwadzieścia wzięłam stele i przejechałam nią wzdłuż ręki runy zniknęły. Schowałam stele, kierowałam się do wyjścia stał Hodge razem z Marysą oraz Robertem Lightwoodem.
-O Rose-Powiedział staruszek
-Dzień dobry - Powiedziałam zatrzymując się
-Clave postanowiło zebrać dziś enklawę tu w Nowym Jorku-Kiwnęłam głową i chwyciłam za klamkę
-Nie możesz opuścić instytutu aż do wieczornego zebrania-Spojrzałam na Roberta krzywo
![](https://img.wattpad.com/cover/237612249-288-k601492.jpg)
CZYTASZ
Nocna Łowczyni
AventuraRosamarij Williams jest sierotą ale również nocną łowczynią w wieku 15 lat przeniesiono ją z idrisu do Nowego Jorku, czy uda jej się odnaleźć rodzinę? Kim tak naprawdę jest? Kto chce ją zabić? Kogo pokocha a kogo znienawidzi?