44.

240 18 0
                                    

Na ścianie były powieszone głowy nocych łowców. Obruciłam się a obok mnie stał jeden z nich chwycił mnie za gardło.

Alec

Max podbiegł do mnie o mało nie wrzucając mnie do fonntany.

-Gdzie byłeś? - Spytałem kucając

-Rose mówiła, że się martwisz-Odpowiedział

-A gdzie ona jest?-Spytałem

-Chyba wróciła do domu-Odparł młody wzruszając ramionami

-Izzy pilnuj go idę sprawdzić co z Rose - Ta kiwneła głową  a ja udałem się do domu

Wyciągając łuk usłyszałam chałas na górze. Wszedłem do jednego z pokoju, stał tam mężczyzna duszący Rose. Strzeliłem w tył głowy mężczyzny, ten puścił dziewczynę. Ta wyciąg eła sztylet rozcinając mu gardło. Spojrzała na mnie a ja zobaczyłem na ścianie przyczepione głowy nocnych łowców.

Rose

Podniosłam się patrząc na Alec'a widziałam, że był w szoku.

-Wyjaśnisz mi co tu się stało? - Spytałam

-Przeszukiwałam dom znalazłam to potem on i ty-  Zaczęłam wzdychając

Wytarłam krew która spływała z mojego nosa. Alec bez słowa podszedł do mnie biorąc pod ramię.

-Rose-Spojrzałam na niego

-Alec dziękuję ale błagam zostaw mnie-Odeszłam od niego kierując się do siebie

Zdjęłam z siebie ciuchy odkręcając prysznic. Było mi ciepło wylałam na siebie płyn pod prysznic rosmarowując go. Spłukałam go i wymyłam włosy. Wyszłam z pod prysznica, wysuszyłam włosy i przebrałam się. W czarne rurki oraz tego samego koloru tiszert, zeszłam na duł.

Zatrzymałam się w kuchni wstawiając wodę na kawę. Wyciągnełam kubek po czym nasypałam kawy. Ręce mi się trzęsły. Wzięłam kilka głębrzych oddechów po czym zalałam kawę  Usiadłam do stołu z napojem słysząc rozmowy z jadalni. Spojrzałam za oknem idris był pusty. Widziałam tylko cichych braci zabierających ciała. Zauważyłam brata Zachariasza chwyciłam bluzę leżącą na krześle i wyszłam.

Zaczepiłam brata zacharjasza dotykając jego ramienia. Przed oczami mignął mi czarnowłosy chłopak razem z blondynem.

-"Will kochasz tesse nie traktuj jej tak"

Ktoś zabrał moją rękę

-Coś się stało? - Zachariasz patrzył na mnie lekko zaniepokojony

-Ja... chciałam porozmawiać - Brat Zachariasz odszedł że mną na bok

-O co chodzi? - Spytał

-Jestem aniołem i nocną łowczynią,umiem robić podobne żeczy co czarownicy. Ostatnio przeniosłam jad demona z czyjegoś ciała na swoje. Wcześniej przez jad spałam tydzień, a teraz wyleczenie z niego zajęło mi cztery godziny - Wyjaśniłam

-Twoja moc staje się coraz większą uodparniasz się  a niektóre czynniki-Odpowiedział

-Wiem, że to głupie pytanie ale skoro umiem tak wiele mogę wyłączyć uczucia? - Spytałam z zawachaniem

-Wątpię, jednak jakbyś to potrafiła przywrucenie ich było by bardzo bolesne. Jeśli mogę spytać o co chodzi? - Dopytał patrzą na mnie swoimi pustymi oczami

-Jest pewien nocny łowca, opiekuńczy dobry, i jest kolejny nocny łowcą jest zły morduje. Ale przy mnie jest inny moja anielska strona na niego wpływa. - Wyjaśniłam

-Masz ten sam problem co Tessa-Odpowiedział rozmyślony

-Nie znam jej ale przeważnie to do tych dobrych zawsze się wraca, a ty wrócisz do żywych... - Odpowiedziałam zastanawiając się nad swoimi słowami

-W  jakim sensie? - Dopytał

-Nie wiem czasem mówie coś bez przemyślenia przepraszam muszę już iść - Mówiąc to poprawiłam kosmyk odpadający mi na twarz

-Odpowiedziałaś sobie właśnie na pytanie - Odparł Zachariasz a ja mogła bym przysiądz, że lekko się uśmiechnął

-Do zobaczenia Zachariaszu - Odpowiedziałam lekko uśmiechnięta

-Do zobaczenia Rose -Mówiąc to skinął głową wracając do reszty

Wróciłam do domu. Usiadłam przy stole biorąc łyka kawy.

-Izzy gdzieś ty dała moją bluzę! - Krzyknął ktoś z innego pomieszczenia

-Jest okropna nie tknęła bym jej kijem-Wyjaśniła

Wywruciłam oczami biorąc kolejny łyk kawy. Do kuchni wszedł dżejs siadając naprzeciwko mnie.

-Jak się czujesz? - Spojrzałam na niego marszcząc brwi

-A jak mam się czuć? - Spytałam sarkastycznie

-Zabiłaś większość łowców Valentaina i demony w sali anioła, do tego zwalczyłaś jad-Zaczął wymieniać a bardziej skracać mój cały dzień

-Nic mi nie jest, czuję się coraz lepiej, brat Zachariasz mówi, że uodparnia się na jad tak samo jest chyba z użyciem mocy - Mówiąc to wzruszyłam ramionami

-Wyglądasz strasznie - Peychnął przyglądając się mi

-Jesteś okropny - Mówiąc to uśmiechnęłam się - Jak się czuje max? - spytałam poważnie

-Lepiej, każdy z nas jest zmęczony tym wszystkim, nie wiedomo co rozkaże konsul - Wyjaśnił zmęczony

-Nie ważne co rozkaże Valentin zatakuje za tydzień może dwa - Dodałam

-Skąd ty to wiesz? - Spytał marszcząc brwi

-Od demona który go opserwóje-Wyjaśniłam  bo przecież nie powiem mu, że Jace słuchaj brat clary żyje u w sumie mam z nim tak jakby romans.

-Czyli nie żartowałaś z tym paktem z diabłem - Uśmiechnęłam się do niego zmęczona

-Nie, mówiłam prawdę - Odpowiedziałam

-Jace oddawaj bluzę- Do kuchni wszedł Alec zdjęłam jego bluzę rzucając mu

-Na miejscu konsul wysłała bym łowców do instytutów, każdy musi być gotowy. A reszta powinna zająć się naprawieniem wierz i bariery- Wyjaśniłam 

-Plan idealny - Prychnął Jace

-Żelazne siostry powinny być gotowe na atak - Wyjaśniłam

-Niby czemu? - Spytał beztrosko Jace

-Robią broń dla nocnych łowców to chyba idzie na logikę, bez broni będziemy w gorszej sytuacji niż teraz - Wyjaśniłam prychając

-Rose - Powiedział Alec

-Co znowu?-Obruciłam się do niego

-Twoja kawa - spojrzałam na mój napój.

Kubek był pusty a zawartość kawy unosiła się nad Jace'em. Spojrzałam na kawę i wzrokiem skierowałam ją na kubek. Ta wpadła do naczynia, spojrzałam na Jace'a i Alec'a

Nocna ŁowczyniOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz