12

717 37 1
                                    

Wiedziałam, że dla wampirów picie czyjejś krwi albo jest jako pożywienie albo ma on podtekst seksualny. Ale dla mnie to zwykła zapłata za pomoc.

-Nikomu ani słowa jasne?!-Powiedziałam ostro

-Oczywiście-Mówiąc to znowu się wyszczerzył

-To dobrze,-Oparłam się o ścianę zastanawiając gdzie mogę pójść

-Nad czym tak myślisz?-Miałam odpowiadać ale ten wskazał na swoje usta palcem. Co oznaczało, że coś słyszy

-Clave cię szuka-Stwierdził uśmiechając się szerzej

-Wiem, chciałam po dobroci ale nie chcieli mnie wysłuchać, postawiłam swoje warunki-Westchnęłam- Potem jeden z nocnych łowców mnie zdenerwował i powiedziałam, że nie wrócę. Do Magnusa nie pójdę bo tam mnie znajdą. Najwyżej poszwendam się po mieście.

-Chodź do mnie-Spojrzałam na niego zdziwiona

-Co będziesz z tego miał?-Spytałam ciekawa

-Towarzystwo-Odparł

-Trochę to podejrzane - Stwierdziłam

-Bo jestem wampirem? Co za dyskryminacja-Powiedział prześmiewczo

-Bardzo śmieszne jesteśmy równi, bynajmniej tak powinno być- Stwierdziłam

-Powinnaś zostać wysłannikiem podziemia- Zaczął a ja spojrzałam na niego marszcząc brwi

-Każdy z was ma wysłannika w Clave nie gadaj głupot-Odparłam poważnie 

Wpadłam w długą dyskusje z Rafaelem gdy zapadła noc zabrał mnie do swojego apartamentu.

-Rozejrzyj się tak jak ustaliliśmy, idę uczyć Simona a ty zostajesz max tydzień jasne?-Dopytał patrząc na mnie

-Pewnie

Wampir zniknął a ja usiadłam na kanapie i oglądając jakiś hiszpański serial. Po kilku odcinkach zasnęłam na kanapie. Obudziłam się nad ranem mój telefon miał kilka dziesiąty nieodebranych połączeń i wiadomość z której wynikało, że konklawa odbędzie o trzynastej. Spojrzałam na zegarek ósma rano. Raphael robił coś w kuchni poszłam do niego widząc pyszne śniadanie.

-Wow umiesz gotować-Powiedziałam sarkastycznie 

-Umiem-Odparł dumny nakładając mi naleśnika na talerz

Zabrałam się za jedzeni,e gdy skończyłam wstałam i spojrzałam na Raphaela.

-Clave przesunęło zebranie na trzynastą idę na nie, przy okazji zabiorę kilka swoich rzeczy..

-Nie zostajesz w instytucie?-Dopytał zaskoczony 

-Nie, powiedziałeś że mogę zostać tu tydzień i tak zrobię-Ten rzucił w moją stronę kluczę które złapałam

-To do zobaczenia - Stwierdził

-Pa

Wyszłam z mieszkania nakładając runę niewidzialności wsiadłam w metro po czym ruszyłam do instytutu. Bariery nie było, weszłam do środka kierując się do swojego pokoju. Gdy do niego weszłam od razu wyjęłam z szafy nowe ubrania i poszłam do łazienki wzięłam prysznic. Przebrałam się w czarny przylegający top oraz tego samego koloru rurki, narzuciłam skurzaną kurtkę. Włosy lekko pofalowałam i zrobiłam makijaż. Gdy wybiła trzynasta wyszłam z pokoju kierując się do pomieszczenia narad. W środku byli Lightwoodowie, wszyscy oprócz Izzy oraz blondyna. Na zebraniu był Hodge i inni nocni łowcy spojrzałam na nich przelotnie, zajęłam jedni z krzeseł.

-Przez twoją lekkomyślność przełożyliśmy radę-Odparła konsul, wstałam waląc pięścią w stuł

-Nie jestem nocnym łowcą, więc nie podlegam waszym zasadą chcieliście rady to ją macie mówcie o co chodzi?!-Powiedziałam podniesionym głosem patrząc na starszą kobietę

-Jesteś córką Annabelle Gold, nocnej łowczyni z krwią Anioła która oddała się współpracy z kręgiem-Powiedziała pogardliwie czułam jak we mnie się gotuje

-Mieliście w dupie moje pochodzenie! Gdy po roku poszukiwań dowiedziałam się kim jestem nagle macie czelność mi to wypominać!-Warknęłam zła

-Uspokój się - Powiedziała Maryse

-Jestem spokojna-Odparłam uśmiechając się sztucznie 

-Jakoś tego nie widać - Wtrącił Alec, spiorunowałam go wzrokiem

-Wracając jeśli nikt nie ma nic do dodania chciałam powiedzieć że od jutra obowiązują godziny o których niepełnoletni  mogą wychodzić -Odchrząknęła kontynuując -To dla waszego bezpieczeństwa

-To idiotyczne!-Powiedziałam waląc w stuł moje runy świeciły  na złoto-Cleve na za dużo sobie pozwala - Warknęłam ostro, konsul spojrzała na mnie wrogo.

-Za podważenie decyzji Cleve mogą zdjąć ci runy

-I pokażecie w ten sposób swoją władze i potęgę prawa. Typowe jak na was wy po swojej stronie nie macie nikogo. Spróbujcie zdjąć mi runy a przekonacie się, że Valentine Morgenstern to żadne zagrożenie w porównaniu do mnie.-Po tych słowach Wyszłam trzaskając drzwiami 

Poszłam do siebie wyciągnęłam większą walizkę i zaczęłam się pakować. Po dwudziestu minutach skończyłam, zamknęłam ją i ruszyłam do drzwi. Które się otworzyły stała w nich konsul zamknęła je patrząc na mój bagaż. Po czym jej spojrzenie wróciła znowu na mnie.

-Rada została skończona, nie zgłoszę twojego bezczelnego zachowania z powodu, że jestem świadoma jakim wielkim jesteś zagrożeniem. Twoja matka była najlepszą nocną łowczynią ale nie miała takich zdolności jak ty -Odparła szczerze przyglądając mi się 

-Skąd pani wie? Co potrafię?-Dopytałam

-Zbierałam zeznania od wszystkich mieszkańców instytutu. Postanowiłam razem z Cleve, że po ukończeniu osiemnastego roku życia zostaniesz doradcą rady. Jesteś szczera aż do bólu to w tobie cenię najbardziej

-Dziękuje

-Z instytutu będziesz mogła wychodzić tylko w bardzo ważnych powodach jak i cała reszta jasne?-Mówiąc patrzyła na mnie jak na małe dziecko

-Oczywiście- Skłamałam  uśmiechając się 

Odłożyłam walizkę i razem z konsul przeprowadziłam dwu godzinną rozmowę. Przeprosiła mnie za nie dopilnowanie sprawa mojego pochodzenia tłumacząc się kręgiem byłam dla niej wyrozumiała. Bo ona też straciła rodzinę, gdy skończyłyśmy wyszła odprowadziłam ją do drzwi. Przed nimi stał poważny Magnus wyczarował portal a kobieta zniknęła.

Nocna ŁowczyniOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz