17

542 28 0
                                    

Usiadłam obok Aleca ten wstał idąc do ławy każdy z instytutu w nowym Jorku się wypowiedział konklawa się zakończyła. Byłam jedną z pierwszych osób które opuściły salę weszłam w ciemną uliczkę jako pierwsza weszłam do domu Lightwood'ów. Popędziłam do pokoju otworzyłam walizkę i przebrałam się w strój bojowy. Przypięłam pas za którym miałam broń, związałam włosy w wysoki kucyk. Gdy byłam gotowa do wyjścia ktoś zapukał do mojego pokoju.

-Proszę-Do środka wszedł Max usiadł na łóżku przyglądając mi się

-Naprawdę jesteś aniołem? Słyszałem, że będziemy rodziną podobno Alec to twój chłopak- Wywróciłam oczami ciekawe kto mu takich głupot nagadał 

-Max nie mam czasu na bzdury, Alec to nie mój chłopak i tak jestem aniołem a teraz zmykaj-Pogoniłam młodego z łóżka 

-Gdzie idziesz?- Spytał przyglądając mi się podejrzliwie 

-Odwiedzić znajomego-Dzieciak wyszedł a ja wymknęłam się oknem na tyły domu 

Było już ciemno więc bez problemu szłam ciemnymi uliczkami idrisu. Kiedy usłyszałam hałas sięgnęła zza pas odbierając telefon który dostałam od Magnusa.

-Rose gdzie ty do cholerny jesteś?-Spytał poddenerwowany Alec

-Coś się stało?-Spytałam szeptem opierając się o ścianę 

-Wracamy do instytutu portal czeka -Wyjaśnił

-Kurwa, zaraz będę-Odpowiedziałam rozłączając się

Wróciłam do środka ignorując wszystkich zabrałam walizkę i przeszłam przez portal lądując na dziedzińcu instytutu.

-Dlaczego jesteś w stroju bojowym? - Spytał Jace przyglądając mi się

-Tak wygląda strój bojowy? - Spytała zaskoczona Clary

-Tak wygląda-Potwierdziła Isabelle

-Musiałam coś załatwić niestety w tym przeszkodził mi powrót do instytutu

-Nie byłaś ze znajomym? - Spytał złośliwie Alec - Myślałem, że anioły nie kłamią-Powiedział pogardliwie

Olałam go wchodząc do instytutu, po przekroczeniu progu uderzyła we mnie fala wspomnień. Ale nie moich widziałam anioła siedzącego w lochu i krzyczącego z bólu. Otrząsnęłam się idąc dalej, po rozpakowaniu walizki stwierdziłam, że pójdę do Magnusa i tak zrobiłam weszłam do jego mieszkania ten siedział na kanapie z drinkiem w dłoni.

-Dostałaś paczkę

-Jaką paczkę?-Ten wskazał mi kąt gdzie leżał karton

Podeszłam tam otwierając ją w środku były białe róże, oraz list otworzyłam go i przyjrzałam się tekstowi.

"Mam wampira przyjdź nad nabrzeże dziś o dwudziestej, róże zanieś do instytutu pokłóć się z nimi oddam wampira jeśli będziesz dyskretna do zobaczenia Gold"

Zabrałam karton

-Dzięki mag-Powiedziałam z zamiarem wyjścia

-Od kogo to?-Dopytał przyglądając się paczce podejrzliwie

-Widocznie mam wielbicieli-Powiedziałam uśmiechnięta 

-To świetnie, do później-Powiedział wesoły biorąc łyk alkoholu

-Pewnie

Wyszłam mając świadomość, że od mojego zachowania zależy życie podziemnego. Po drodze wyrzuciłam karton i spaliłam list. Weszłam do instytutu uśmiechnięta trzymając w dłoni kwiaty. Poszłam do kuchni wiedząc, że wszyscy tam będą i miałam racie.

-Od kogo? - Zaczęła Isabelle

-Nie ważne- Odpowiedziałam uśmiechając się do przyjaciółki 

-Pewnie od znajomego-Powiedział dogryźliwie Alec

-Nie-Odpowiedziałam krótko mając w głowie wymyśloną już po drodze wymówkę

-To od kogo? - Zaciekawiła się Clary

-Mam chłopaka - Powiedziałam uśmiechnięta

Jace spojrzał na Alec'a a Isabelle na mnie

-Jesteście razem? - Spytała zakłopotana Clary-No wiesz ty i Alec?

-Nie, Skąd ten pomysł?-Wszyscy zamilkli

-Kłamiesz - Zaczął rozżalony Alec

-Niby po co miała bym to robić? myślałam, że jesteśmy "przyjaciółmi" będziecie się cieszyć ale nie to nie-Rzuciłam w niego bukietem i wyszłam 

Stanęłam na placu dostrzegając błon czuprynę w ciemności zrobiłam krok do przodu a ktoś chwycił mnie za ramię.

-Co się z tobą dziej!!! Dlaczego nie powiedziałaś, że kogoś masz?!!!-Obróciłam się do Aleca

-Nie krzycz a mnie!!! - Warknęłam ten mi się przyglądał

-O co w tym wszystkim do cholerny chodzi?!-Spytał zdenerwowany

-Chcesz wiedzieć? - spytałam trochę grzeczniejszym tonem

-Tak-Powiedział pewnie trochę się uspokajając

-Ujmę to tak tam gdzie zmierzam nie ma odwrotu ani powrotu nigdy się nie zobaczymy i robię to bo jestem samolubna wolę żyć jak człowiek wyjechać z chłopakiem przy którym coś czuję i tak robię. Z resztą ma mi się oświadczyć może będę w końcu szczęśliwa a wy zostaniecie tam gdzie zawsze w nudnym szarym instytucie żegnam

-Dlaczego do cholerny wtedy mnie pocałowałaś skoro planowa}łaś super życie-Spytał z wyrzutem

-Żeby nie wzbudzać podejrzeń, z resztą muszę już lecieć pociąg mi zaraz odjedzie-Ten cofnął się do instytutu trzaskając drzwi a ja upewniając się, że nikt mnie nie śledzi udałam się na wyznaczone miejsce.

Nocna ŁowczyniOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz