Bez słowa Ruszyłam do łazienki gdzie nie było Jocelyn została tylko szkatułka z inicjałem J.M zabrałam ją. Clary uderzyła kogoś gaśnicą potem zobaczyłam Waylanda.
-Zadajesz się z gotyckim tlenionym pozerem? - Zapytał okularnik
-To naturalny blond-Odparł Jace
-Muszę zadzwonić na policję mama zaginęła-Weszłam do pokoju z fiolką i kufrem
-Nie zaginęła została porwana przez ludzi Valentina
-To wariactwo-Powiedział Simon
-A ty skąd się tu wzięłaś? - Spytał Jace
-Szukałam cię, z resztą wracajmy do instytutu
-Mamy ją zostawić? - spytał
-Jesteś idiotą Wayland,- Skierowałam wzrok na rudowłosą- Clary tu nie jesteś bezpieczna
-To chore chcę do Luka-Spojrzałam na Jeca
-Dobrze-Ruszyłam z Clary do Luka za nami szli chłopcy.
-Skąd znasz moją matkę?-Zerknęłam na dziewczynę
-Nie mogę powiedzieć-Odparłam poważnie
-Jesteś mi to winna- Odsłoniłam nadgarstek pokazując zielonookiej runę.
-Przez to nic nie mogę powiedzieć to runą milczenia jeśli ja powiem Ci prawdę mogę umrzeć-Ta spojrzała na mnie przerażona
Zatrzymaliśmy się przed biblioteką
-Jace idź z nią, ja zostanę na czatach i przypilnuje jej chłopaka
-To nie mój chłopak to przyjaciel-Dziewczyna i on zniknęli w głębi lokalu a Simon mi się przyglądał
-Co robią nocni łowcy?-Spytał ciekawy
-Zabijają demony jesteśmy pół aniołami pół ludźmi-Wyjaśniłam
-A ty jesteś aniołem?-Westchnęłam załamana
-Jestem nocną łowczynią i jak już mówiłam zabijam demony-Pod bibliotekę podjechał radiowóz
-Chciałbym zgłosić zaginięcie-Podeszłam odciągając Simona do tyłu, zabiłam jednego z nich a po chwili pojawił się Jace z zapłakaną Clary spojrzał na minie i załatwił drugiego.
Potem ruszyliśmy na metro Simon męczył Jaca a ja obejmowałam ramieniem Clary. Ta opowiedziała, że luke jej nie kocha, że kłamał nazwał bachorem i nienawidzi jej matki. Była załamana bo traktowała go jak ojca do tego natknęli się na przesłuchajmy luka przez ludzi Valentina.
Gdy wyszliśmy z metra powoli zbliżaliśmy się do instytutu Simon marudził, że to śmietnik Clary zajęła chwilą zanim zobaczyła piękną budowlę z wierzą, łukami i wieloma zdobieniami
Otworzyłam drzwi i weszłam do środka razem z Clary przy ścianie stał Alec.
-Co to ma być? - Spytał a dziewczyna opadła na podłogę Jace do niej podbiegł rozcinając rękaw bluzki.
-Ugryzienie demona - Stwierdził i zaczął rysować na jej nadgarstku runę po czym zaniósł ją na skrzydło szpitalne Simon poszedł za nim razem z Isabelle. Zamknęłam drzwi instytutu patrząc na Aleca.
-Nie mogę nic powiedzieć, Wyślij list cichym bracią niech Jace i Clary rano do nich idzie
-Ufam ci-Syknęłam zdejmując kurtkę miałam kilka siniaków na ciele wciąż ledwo oddychałam ale dawałam pozory.
-Dlaczego nie użyłaś steli?
-Zapomniałam jej, narysujesz mi Iratze? - Ten spojrzał na mnie zaskoczony - Sama sobie nie narysuje ręce mi się trzęsą
-Chodź-Poszłam z chłopakiem do kuchni
Odłożyłam kufer do którego wcześniej włożyłam fiolkę i usiadłam na blacie. A ten stanął obok mnie w jednej ręce miał stele, drugą trzymał moją rękę kreśląc po mojej wkurzę czarne linie gdy skończył powoli czułam się coraz lepiej.
-Dzięki-Zeskoczyłam z blatu
-Nie nawiedzę kiedy to robisz - Spojrzałam na niego zaskoczona
-Co robię?-Spytałam zdziwiona
-Pakujesz się w kłopoty-Uśmiechnęłam się do niego
-Mój przyjaciel pomaga mi od roku odnaleźć rodzinę coś czuję, że niedługo się poznacie-Ten na mnie spojrzał
-Niby po co?-Spytał zmieszany
-Będziesz spokojniejszy gdy go poznasz był wczoraj w pandemonium-Teb się zamyślił
-Nie widziałeś go na pewno-Zamyśliłam się na chwilę o kurde on urządził dla mnie imprezę zabrałam od chłopaka stele znalazłam jakąś kartkę i długopis
"dzisiaj nie dam rady przyjść dowiesz się jutro......"
To głupie stwierdziłam założyłam kurtkę zostawiłam stele Aleca i zabrałam swoją z pokoju. Ruszyłam biegiem do drzwi i o mało co nie wpadłam na Aleca stojącego obok nich.
-Nigdzie nie idziesz-Spojrzałam na niego z wyrzutem
-To że masz 18 lat nie znaczy, że możesz mną rządzić przecież mi ufasz tak? Załatwię jedną sprawę i wrócę jak najszybciej
-Nie możesz napisać listu?
-Muszę to załatwić osobiście-Ten niechętnie odsunął się od drzwi
-Będę czekał-Powiedział przyglądając mi się
-To akurat wiem-Odparłam z uśmiechem na ustach
Wybiegłam jak poparzona biegnąc do przyjaciela . Zbliżała się dziewiętnasta a z nim byłam umówiona na dwudziestą drugą. Gdy dotarłam na miejsce weszłam bez pukania Magnus siedział na kanapie popijając drinka.
-Za wcześnie przyszłaś-Stwierdził obracając w ręce drinka
-Nie organizuj mi imprezy jak już musisz przenieś ją na jutro-Powiedziałam szybko
-A czemu?-Spytał zaskoczony
-Jestem wyczerpana dzisiejszym dniem jutro wszystkiego się dowiesz dobrze?
-Niech będzie a mam coś dla ciebie-Czarodziej podał mi opakowane kolorowym papierem pudło otworzyłam je a w środku była przepiękna srebrna sukienka.
CZYTASZ
Nocna Łowczyni
AdventureRosamarij Williams jest sierotą ale również nocną łowczynią w wieku 15 lat przeniesiono ją z idrisu do Nowego Jorku, czy uda jej się odnaleźć rodzinę? Kim tak naprawdę jest? Kto chce ją zabić? Kogo pokocha a kogo znienawidzi?