45.

240 19 0
                                    

Do domu weszła konsul spojrzałam na nią.

-Przyszłam zamienić z tobą słowo Rose- W oczach Jace'a widziałam ból wyszedł z kuchni, Alec zerknął na mnie po czym dogonił przyjaciela.

-Słucham- Spytałam a kobieta zajęła miejsce wnuczka przyglądając się mi

-Rada zaczyna się za dwadzieścia minut nie mamy skutecznych planów-Wyjaśniła pełna powagi

-Więc przyszła pani o pomoc do mnie? Już miałam nadzieję, że porozmawia pani z Jace'em - Zacisnęłam szczęke

-Nie mam na nic pomysłów, myślę o rodzinie o moim synu to dla mnie nowa sytuacja-Wyjaśniła przejęta

-W kwestii służbowej zalecam zostawić w ideisie nocnych łowców którzy ukończyli 21 lat, resztę odesłać do instytutów. Żelazne siostry niech przyślą więcej broni i będą gotowe na atak. Tak samo idris ludzie którzy tu zostaną powinni zająć się barierą i naprawieniem wież- Doradziłam

-A co z podziemnymi?-Dopytała zaciekawiona

-Wampiry będą zabijać taka już ich natura. Zmieńmy prawo, mordować można tylko w zagrożeniu życia. Wampiry potrzebują pożywienia niech szpitale dowożą im krew albo dla ambitniejszych niech polują na ludzkich morderców. Nic na tym nie stracicie a przyziemni zyskają. Czarodzieji trzeba bardziej szanować, to samo dotyczy się wilkołaków. Jeśli jeden z nich prosi o pomoc powinno im się pomóc. A w sprawach rodzinnych powinna pani porozmawiać z Jace'm i go przeprosić za swoją reakcje. - Kontynułowałam

-O czym mam z nim rozmawiać nie znam go-Zaczęła wzdychając

-Musisz go poznać opowiedz o jego ojcu jaki był, o matce da pani radę-Mówiąc to wstałam od stołu -To na tyle z mojej strony do zobaczenia na naradzie

-Dziękuję za konsultacje- Odpowiedziała wychodząc

Kobieta wyszła a ja poszłam na góre gdzie Alec obejmował Jace'a. W tamtej chwili zdałam sobie sprawę jak on musi to przeżywać. Chociaż stara się to ukryć. Przeszłam obok nich idąc do swojego pokoju, po bluze narzuciłam ją na siebie.

Opuściłam pokój wpadając na Parabataii.

-Czego chciała konsul?-Spytał Jace

-Potrzebowała konsultacji planu clave, i nie martw się opiepszyłam ją za jej zachowanie i to pożądnie niedługo powinna się do ciebie odezwać - Uśmiechnęłam się lekko do niego

- Jace chodźmy bo się spóźnimy-Wtrącił się Alec

Ruszyłam za nimi dołączyła do nas Izabell z max'em oraz ich rodzice.

Usiadkiśmy na sali o dziwo obok Jace'a usiadła clary. Później Alec, Izzy, Max i ja a obok mnie Nick. Nie widziałam go od dobrych kilku dni.

-Hej wszystko gra? - Spytałam przyglądając się mu

-Nie zupełnie zerwałem z tianą-Powiedział przybity

-To ta latynoska z sierocińca?-Dopytałam

-Tak, byliśmy zaręczeni ale  jej się odwidziało po tym jak do ciebie przyjechałem-Wyjaśnił

-Pogadam z nią-Zaproponowałam

-Lepiej nie jeszcze zrobicie awanturę-Zaczął wzdychając

-Nick wstydu ci nie przyniosę, ona nie ma nikogo oprócz ciebie. Nie ma komu się wygadać, ale ty na szczęście masz mnie zajmę się tym po radzie-Kontynułowałam

-Nie musisz sam sobie poradze-Dodał

-Jak chcesz ale zawsze możesz na mnie liczyć-Przypomniałam mu klepiąc go po ramieniu

-Jesteś nsjlepszą przyjaciółką jaką miałem-Powiedział uśmiechnięty

Usłyszałam młotek konsul więc skierowałam w jej stronę wzrok.

-Podjęłam decyzję, że wszyscy nocni łowcy którzy ukończyli 19 lat zostają w ideisie. Reszta ma wrócić do instytutu. Łowcy którzy zostaną w ideisie pomogą wzmocnić barierę. Jutro rano połowa z was wyjedzie to na tyle. Proszę o pozostanie Jace'a Herondale, reszta ma się rozejść. - Wszyscy zaczęli opuszczać  sale.

W tłumie dostrzegłam blond czuprgne.

-" Jonathan zostaw ich" - Zaczęłam poddenerwowana

-"To nie twoja sprawa" - Warknął

-"Moja zostaw ich" - Przyśpieszyłam kroku - "Jeśli się nie wycofasz skopie ci tyłek"

-"Brzmi kuszonco" - Byłam już przy chłopaku uśmiechnął się do mnie

-Oszalałeś? Jeśli cię znajdą będzie po tobie - Mruknęłam zła

-A co wydasz mnie? Chce tylko poznać clary - Szepnął mi do ucha

-To nie jest dobry moment - Wyjaśniłam a ten cmoknął moje usta

-Chyba nie ma odwrotu - Obruciłam się, w naszą stronę szła clary

-Hej rose mam sprawę do ciebie a kto to? - Spytała przyglądając się blondynowi

-Jestem Sebastian spotykam się z Rose-Wyjaśnił obejmójąc mnie w pasie 

-Clary Morgenstern - Przedstawiła się uśmiechnięta

-Skoro się już znacie... - Zaczęłam a chłopak mi przerwał

- Może się przejdzie i porozmawiamy - Nalegał blondyn

-Chętnie - odpowiedziała clary, Jonathan spojrzał na mnie uśmiechając się - A z którego instytutu jesteś? - Dopytała

-Z rużnie byłem w londyńskim, potem we Francji chwilę siedziałem w nowym Jorku, gdzie poznałem Rose na jednej z imprezie - Wyjaśnił szczerząc się do mnie

-Nic mi nie mówiłaś- Zaczęła szturchając mnie łokciem w rzebra

-Powinniśmy już iść - Zaczęłam

Morgenstern złapał moją rękę uśmiechając się. Zerknął w stronę wyjścia gdzie stał Alec z Izabell.

Nocna ŁowczyniOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz