Wzięłam kawę którą zrobił mi Alec i ruszyłam do pokoju. Usiadłam przy biurku zabierając się za dokumenty. Najpierw zgony kobiet samobójstwa na moje szczęście było tylko pięć kartotek.
Przejrzałam trzy i nic zabrałam czwartą i zobaczyłam zdjęcie blondynki w kałuży krwi z rozciętym brzuchem. Odłożyłam kartotekę na bok a piątą szybko przejrzała. Wzięłam łyk kawy biorąc się za kartotekę mężczyzn którzy zginęli siedemnaścue lat temu podczas wojny z clave.
Gdy byłam w połowie zauważyłam w kartonie nazwisko konsul a dokładniej akta jej syna Stephena Herondale. Wzięłam kartę przeglądając kartotekę mężczyzna zostawił żonę a dokładniej Amatis Herondale . Żeby być z Céline Montclaire która była z nim w ciąży zabiła się pasuje.
Schowałam niepotrzebne papiery a resztę zostawiłam na biurku.
Ktoś wlazł do pokoju obruciłam się widząc złotokiego.
-Co tu robisz? - Patrzyłam na niego chwilę wracając wzrokiem do papierów
-Alec mówił, że szukasz moich rodziców, chce pomóc...
-To dobrze weź karton idę właśnie do konsul - Wyjaśniłam
-Udało ci się? - Spytał
-Chyba - Ten się skrzywił podnosząc karton
-To proste pytanie tak czy nie? - Dopytał
-To wszystko jest poplontane Jace, pogadamy u konsul tylko proszę zachowaj spokój - Wyjaśniłam
Oczekiwałam, że rzuci we mnie kartonem albo zacznie krzyczeć. A ten wyszedł z kartonem zabrałam papiery z biurka idnąc za nim.
********
Po kilkudziesięciu minutach siedzieliśmy już u konsul.
-Znalazłaś coś? - Spytała a ja położyłam jej dwie teczki na biurku
Ta przeglądnęłam jedną i drugą teczkę.
-Jestem tobą zawiedziona to niedorzeczne - Zaczęła przybita
-Tak samo jak to, że złapałam Valentaian - Prychnęłam
-Po co go przyprowadziłaś chcesz mnie zdenerwować? - Spytałam mierząc mnie wzrokiem.
Walnełam pięńścią w biurko
-Słuchaj Herondale ja na twoim miejscu bym się cieszyła a ty?!masz to gdzieś! - Zaczęłam podniesionym głosem
-Masz natychmiast się uspokoić! Nie tym tonem! - Mówiąc to walnęła w biurko
-Ty chyba sobie żartujesz - Prychnęłam zła - Mam na to papiery daty się zgadzają! - Krzyknęłam
-Wyprowadzić ją!!! - Krzyknęła konsul
-Popełniłaś ogromny błąd - Odpowiedziałam mierząc ją wzrokiem
Dwuch nocnych łowców wparowało do biura łapiąc mnie za ramiona. Wyprowadzili mnie z budynku po chwili dołączył do mnie Jace.
-Co jest? Co się tam wydarzyło? - Spytał przyglądając się mi
-Konsul nie może pogodzić się, że jesteś jej wnuczkiem, przykro mi Jace - Mówiąc to westchnęłam
-Jestem... - Zaczął ale mu przerwałam
-Jace Herondale - Odpowiedziałam, Zostawjając chłopaka samego wracając do posiadłości Lightwood'ów.
**********
CZYTASZ
Nocna Łowczyni
AdventureRosamarij Williams jest sierotą ale również nocną łowczynią w wieku 15 lat przeniesiono ją z idrisu do Nowego Jorku, czy uda jej się odnaleźć rodzinę? Kim tak naprawdę jest? Kto chce ją zabić? Kogo pokocha a kogo znienawidzi?