38.

298 23 0
                                    

Wzięłam kawę którą zrobił mi Alec i ruszyłam do pokoju. Usiadłam przy biurku zabierając się za dokumenty. Najpierw zgony kobiet samobójstwa na moje szczęście było tylko pięć kartotek.

Przejrzałam trzy i nic zabrałam czwartą i zobaczyłam zdjęcie blondynki w kałuży krwi z rozciętym brzuchem. Odłożyłam kartotekę na bok a piątą szybko przejrzała. Wzięłam łyk kawy biorąc się za kartotekę mężczyzn którzy zginęli siedemnaścue lat temu podczas wojny z clave.

Gdy byłam w połowie zauważyłam w kartonie nazwisko konsul a dokładniej akta jej syna Stephena Herondale. Wzięłam kartę przeglądając kartotekę mężczyzna zostawił żonę a dokładniej Amatis Herondale . Żeby być z Céline Montclaire która była z nim w ciąży zabiła się pasuje.

Schowałam niepotrzebne papiery a resztę zostawiłam na biurku.

Ktoś wlazł do pokoju obruciłam się widząc złotokiego.

-Co tu robisz? - Patrzyłam na niego chwilę wracając wzrokiem do papierów

-Alec mówił, że szukasz moich rodziców, chce pomóc...

-To dobrze weź karton idę właśnie do konsul - Wyjaśniłam

-Udało ci się? - Spytał

-Chyba - Ten się skrzywił podnosząc karton

-To proste pytanie tak czy nie? - Dopytał

-To wszystko jest poplontane Jace, pogadamy u konsul tylko proszę zachowaj spokój - Wyjaśniłam

Oczekiwałam, że rzuci we mnie kartonem albo zacznie krzyczeć. A ten wyszedł z kartonem zabrałam papiery z biurka idnąc za nim.

********

Po kilkudziesięciu minutach siedzieliśmy już u konsul.

-Znalazłaś coś? - Spytała a ja położyłam jej dwie teczki na biurku

Ta przeglądnęłam jedną i drugą teczkę.

-Jestem tobą zawiedziona to niedorzeczne - Zaczęła przybita

-Tak samo jak to, że złapałam Valentaian - Prychnęłam

-Po co go przyprowadziłaś chcesz mnie zdenerwować? - Spytałam mierząc mnie wzrokiem.

Walnełam pięńścią w biurko

-Słuchaj Herondale ja na twoim miejscu bym się cieszyła a ty?!masz to gdzieś! - Zaczęłam podniesionym głosem

-Masz natychmiast się uspokoić! Nie tym tonem! - Mówiąc to walnęła w biurko

-Ty chyba sobie żartujesz - Prychnęłam zła - Mam na to papiery daty się zgadzają! - Krzyknęłam

-Wyprowadzić ją!!! - Krzyknęła konsul

-Popełniłaś ogromny błąd - Odpowiedziałam mierząc ją wzrokiem

Dwuch nocnych łowców wparowało do biura łapiąc mnie za ramiona. Wyprowadzili mnie z budynku po chwili dołączył do mnie Jace.

-Co jest? Co się tam wydarzyło? - Spytał przyglądając się mi

-Konsul nie może pogodzić się, że jesteś jej wnuczkiem, przykro mi Jace - Mówiąc to westchnęłam

-Jestem... - Zaczął ale mu przerwałam

-Jace  Herondale - Odpowiedziałam, Zostawjając  chłopaka samego wracając do posiadłości Lightwood'ów.

**********

Nocna ŁowczyniOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz