Weszłam na salę kierując się do worka treningowego. Jednak ten był zajęty, podeszłam do drugiego. Waląc w niego, nigdy nie byłam silna fizycznie ale byłam zdenerwowana i musiałam jakiś odreagować.
Skupiłam się na ciosach za bardzo, znowu przedziurawiłam worek. Czując ból w ręku zacisnęłam zęby. Podchodząc do szafki z bronią, obok były zapasowe stele. Wyciągnęłam jedną z nich rysując sobie Iratzel. Po czym chciałam wrócić do walenia w worek ale przeszkodził mi czarnowłosy.
-Iratzel jeszcze nie zadziałał z resztą ten worek już się do niczego nie nadaje-Wyjaśnił przyglądając się workowi.
-To co mam ze sobą zrobić?-Spytałam marszcząc brwi
-Możesz zrobić ze mną trening - Zaśmiałam się kręcąc głową - No co?
-Skopie ci tyłek Lightwood-Ten się uśmiechnął
-Zobaczymy
Wzięliśmy miecze stając na przeciwko siebie. Walczyliśmy ponad dwie godziny, do puli na salę nie wszedł Jace.
-Alec izzy przyniosła kolacje-Ten się obrucił wykorzystałam sytuację zabierając mu miecz.
-Wygrałam- Krzyknęłam zadowolona
-To nie fer-Mruknął rozbawiony
-Fer nie byłeś skupiony poćwicz koncentrację -Mówiąc to odłożyłam miecze a Jace spojrzał na worek.
-Rozumiem, że byłeś wkurzony ale żeby rozwalić worek? - Alec spojrzał na worek po czym na mnie.
-To akurat ja-Mruknęłam wzruszając ramionami
-Słyszałem o jutrzejszej radzie wszyscy pełnoletni mają się zjawić - Zaczoł Jace
-Ty też jedziesz - Ten spojrzał na mnie niezrozumiale - Konsul chciała z tobą porozmawiać przed radą. Z resztą nie tylko łowcy tam będą, podziemni też będą negociować przymierze podziemia. - Wyjaśniłam
-A ty skąd to wiesz? - Spytał Alec
-Dowiedziałam się o zebraniu to poszłam twoja babcia akurat nie była tym zaskoczona - Spojrzałam na Jace'a - Z resztą musiałam z nią obgadać plan który wam przedstawiłam
-Tym razem zniknęłaś bo byłaś na radzie?-Dopytał niedowierzając Alec
-Byłam sprawdzić co u Simona potem natknęłam się na Raphael'a. Dowiedziałam się o zebraniu magnus stwierdził żebym nie szła bo wpakuje się w kłopoty....
-A ty i tak poszłaś - Dokończył za mnie Alec
-Znacie mnie przecież nie mógł bym siedzieć i czekać na informacje z drugiej ręki-Wyjaśniłam
-Och cała Rose - Zaczął prześmiewczo Jace - Idziecie w końcu? - Spytał
-Muszę się przebrać - Powiedziałam w ty samym mimęcie co Alec
Jace na nas zerknął wychodząc z sali. Poszłam w jego ślady kierując się do pokoju. Szłam chwilę z Alec'kiem później się rozdzieliliśmy. Poszłam do siebie wziąść prysznic. Przebrałam się w dżinsy i biały tiszert. Po czym wyszłam z pokoju wpadając na Sebastiana.
-Aniołku nie widziałem cie od rana-Zaczął z wyrzutem
-Musiałam załatwić kilka spraw potem poszłam poćwiczyć a ty co robiłeś?-Spytałam ciekawa
-Rozmawiałem z ojcem mamy nie całe dwa tygodnie do wyjazdu-Odparł a ja posmutniałam to tak mało czasu z Alec'kiem, Jace'm, Izzy,....
-Chce zostać trochę dłużej chociaż te dwa dni po wojnie potem do ciebie dołączę-Zaproponowałam
-Jak chcesz-Odparł całując mnie w czubek nosa na co się zdziwiłam
-Od kiedy jesteś taki spokojny?-Spytałam podejrzliwie
-Ufam ci aniołku- mówiąc to cmoknął mnie w usta
-Idziemy do kuchni? Reszta już tam jest-Zaproponowałam uśmiechnięta
-Idę coś załatwić wróce za godzinę- Wyjaśnił
-Skoro musisz - powiedziałam uśmiechając się do niego
-Wróce w całym kawałku nie martw się,-Mówiąc to obioł mnie ramieniem
-Wiem diable - Chłopak uśmiechnął się szerzej
Złapał moją rękę, zeszliśmy na duł on poszedł do drzwi a ja ruszyłam do kuchni.
Tylko ja mogę wpływać na jego poczynania. Chyba naprawdę mnie kocha.
Weszłam do kuchni patrząc na Izzy siedziała przy wyspie i jedząc chińszczyzna. Usiadłam obok niej biorąc swój kartonik z makaronem.
MARATON 3/3
CZYTASZ
Nocna Łowczyni
AdventureRosamarij Williams jest sierotą ale również nocną łowczynią w wieku 15 lat przeniesiono ją z idrisu do Nowego Jorku, czy uda jej się odnaleźć rodzinę? Kim tak naprawdę jest? Kto chce ją zabić? Kogo pokocha a kogo znienawidzi?