31

356 18 0
                                    

Przyglądały się mi a bardziej mojej ręcę.

-Co to? - Spytała Isabelle marszcząc czoło

-Wisiorek-Odpowiedziałam

-Dał ci wisiorek? - Spytała ucieszona Clary

-Tak-Podałam go dziewczynie ta dokładnie mu się przyjrzała

-Piękny a to Pentagram?-Dopytała rudowłosa

-Nie gwiazda oznacza to nadzieję-Clary zbarczyła czoło patrząc na mnie to na Isabelle

-Przypomina wisiorek mamy-Zaczęła rudowłosa

-Pełno jest takich - Zaczęłam zabierając go

-Mama dostała go od ojca-Kontynuowała zielonooka

-Może podobny pełno tego w przyziemnych sklepach-Wyjaśniłam wzruszając ramionami

-Może i masz racie jestem trochę przewrażliwiona wszystkim dookoła odkąd przyjęła nazwisko ojca...

-Spoczywa na tobie ciężar musisz oczyścić nazwisko i wrócić do łask nie przejmuj się będziesz świetną nocną łowczynią-Mówiąc to uśmiechnęłam się do niej lekko

-Rose ma rację - Isabelle ją objęła - Gdy złapiemy Valentine'a nasze rodziny wrócą do łask a ty świetnie sobie radzisz jak na nowicjuszkę

-Rose wiem, że miałam spać u ciebie ale chyba wolałam bym u Isabelle tu jest strasznie-Uśmiechnęłam się kręcąc głową

-Jeśli Izzy cię przygarnie nie ma sprawy wiewiórko

-Chętnie przygarnę zgubioną wiewiórkę - We trzy wybuchłyśmy śmiechem gdy się uspokoiłyśmy Izzy spojrzałam na rudą-Idę spać ci też radzę aniołku

-Dobranoc sexbombo, miłej nocy wiewiórko!!! - Krzyknęłam za nimi gdy te wyszły zamknęłam pokój na klucz ustawiając budzik nagle ściana zniknęła a obok mnie pojawił się Jonathan

-Założysz go? - Spytał patrząc na wisiorek

-Dlaczego ci tak na tym zależy?-Ten odwrócił wzrok -Miałeś być szczery

-To naszyjnik Morgensternów będziesz nietykalna dla Valentine'a i demonów-Wyjaśnił

-Nie chce sama sobie poradzę - Odłożyłam wisiorek na półkę nocną usiadłam na łóżku okrywając się kołdrą.

-Rose nie przesadzaj - Ten przysiadł się do mnie - Jesteś jedyną osobą  którą się przejmuje nie licząc Clary macie dobry kontakt tak?-Dopytał ciekawy

-Tak, ale gdy dowie się, że zataiłam przed nią to że się znamy znienawidzi mnie-Wyjaśniłam

-Nie znienawidzi wybaczy ci... - Zaczął a ja nie chciałam już o tym myśleć

-Jesteś zły Jonathan'ie a ja jestem aniołem z diabelskim charakterem życie dało ci w kość mi również dzięki temu jesteśmy silniejsi ale to nie wystarczy...

-O czym ty mówisz?-Spytałam marszcząc brwi

-Jestem pieprzonym aniołem a ty demonem to niedorzeczne nie zgodne z naszą naturą... - Wypuściłam głośno powietrze-Wszyscy na tym ucierpią

-Od kiedy myślisz o innych?-Spytał zaskoczony

-Od kiedy od zawsze ty za to myślisz tylko o sobie-Warknęłam

-Nie denerwuj mnie- Warknął a jego oczy zrobiły się czarne

-I wice wersa- Prychnęłam po czym patrzyliśmy na siebie wrogo- Lepiej znikaj

-Zobaczymy się gdy Valentine umrze - Mrugnął do mnie i zniknął

Położyłam się spać rano. Obudził mnie dzwoniący telefon odebrałam nie patrząc kto to.

-Halo?-Spytałam zaspana

-Biszkopciku byłem w instytucie nie było cię nigdzie znalazłem na biurku notatki..-Zaczął a ja gwałtownie usiadłam

-Inni wiedzą?-Spytałam zdenerwowana na siebie jak mogłam zostawić je na wierzchu

-Nie bez twojej zgodny nikomu nie powiem- Odetchnęłam z ulgą

-Niedługo do ciebie przyjdę

Rozłączyłam się biegnąc do szafy wyciągnęłam czarne rurki i tego samego koloru top. Przebrałam się w bieliznę po czym ubrała wybrane ciuchy. Narzuciłam na siebie skurzaną kurtkę zabrałam pas ze scyzorykiem oraz stele. Przejechałam rzęsy tuszem a na usta nałożyłam balsam. Zabrałam za duże dżinsy oraz sweter dla rudowłosej. Weszłam do Izzy Clary właśnie wstała rzuciłam w nią ciuchami.

-Przebierz się-Doradziłam 

-Jest piąta rano-Jęknęła zaspana

-Trudno muszę cię odstawić z resztą musisz się spakować - Mój telefon zadzwonił

-Halo?-Spytałam a dziewczyny mi się przyglądały

-Za godzinę przywiozę walizkę Clary-Odpowiedział męski głos

-Luke?-Spytałam zdziwiona

-Tak, Jocelyn też przyjdzie musimy porozmawiać z naszą córką-Wyjaśnił

-Dobrze rozumiem- Rozłączył się a ja spojrzałam na zielonooką  

-Luke i Jocelyn będą za godzinę z twoją walizką

-I co teraz? - Zaczęła Isabelle wstając

-Zrób sobie śniadanie ale radzę nie jeść tego co zrobi Isabelle-Powiedziałam uśmiechając się do przyjaciółki

-Rose!!! - Wrzasnęła oburzona Izzy rzucając mnie poduszką

-Taka prawda nie umiesz gotować! - Mówiąc to zaczęłam się śmiać wychodząc z pokoju

Nocna ŁowczyniOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz