Obudziłam się nad ranem wstałam idąc do łazienki. Wzięłam prysznic przebrałam się w czarne dresy i tego samego koloru stanik sportowy. Ubrałam adidasy a włosy związałam w kucyk. Wyszłam z pokoju kierując się na salę ćwiczeń. Weszłam do niej owinęłam dłonie bandarzem, po czym zaczęłam walić w worek. Zatraciłam się w pewnym momęcie walnęłam mocniej w worek przez co się przedziurawił, wyciągnęłam z niego rękę.
-Kto tu jest? - Słyszałam głos chłopca obruciłam się do Maxa
-Ja coś się stało? - Spytałam zaniepokojona zdejmując bandaż z dłoni
-Wszyscy poszli do sali anioła po mnie ma przyjść opiekunka-Wyjaśnił zerkając na worek
-Idź do kuchni przebiorę się i pójdę do sali anioła- Odpowiedziałam uśmiechając się do młodego
Poszłam do siebie wzięłam szybki prysznic. Ubierałam czarne rurki i zwykły czerwony golf, nałożyłam buty.
Zabrałam pas z bronią i opuściłam pokój, w kuchni siedział max.
Do domu ktoś wszedł oczekiwałam opiekunki a zobaczyłam Valentina oraz jego ludzi. Zerknęłam na maxa który trzymał w rękach miecz.
-Lepiej mnie posłuchaj nie ważne co obiecałaś mojemu synowi zginiesz z moich rąk-Wyjęłam miecz patrząc na niego
-Lepiej odejdź zanim zrobi się nieprzyjemnie -Odparłam zbliżając się do nich rozłożyłam skrzydła a oni wylecieli z domu przez promień.
Podbiegłam do chłopca biegnąc z nim do gabinetu ojca. Wybrałam numer i nic pieprzone narady. Usłyszałam, że ktoś zbliża się do gabinetu.
-Schowaj się za biurkiem- Nakazałam chłopcu patrząc nerwowo za siebie.
-Jestem nocnym łowcą nie będę się chować-Zaczął oburzony
-Nie pozwolę Ci zginąć-Zaczęłam poważnie patrząc na niego
-Nie zostawię cię jesteś przyjaciółką... - Zaczął ale mu przerwałam
-Max to nie była proźba tylko rozkaz schowaj się i nie wychodź-Kontynułowałam
Wybiegłam z pokoju. Zanim wyszłam z budynku zabiłam trzech łowców. Na dworze było ich kilku oraz Valentin.
-Nie zabije cię teraz ale umrzesz rozumiesz?! Jonathan mnie nie powstrzyma wszyscy zginiecie nawet on mimo, że jest mi bliski nie posłuchał mnie a miałem rację miłość osłabia! -Krzyknął uśmiechnięty
-To nie prawda wmawiasz to sobie-Zaczęłam spokojnie a Zza Valentina wyszedł jego człowiek trzymający za fraki Maxa. - Zostaw go to tylko dziecko-Odpowiedziałam wystraszona
-Oddaj mi medalion-Warknął
-Puść go! - Krzyknęłam, Ktoś przytrzymał przy jego gardle miecz
-Zostawcie go!!!!-Krzyknełam
Wściekłam się czas zwolnił podbiegłam wbijając miecz w nocnego łowce. Chwyciłam maxa odchodząc dalej przytuliłam go.
A czas wruciła do normy w stronę maxa leciał sztylet. Zasłoniłam go skrzydłami młody patrzył na mnie.
-Naprawdę jesteś aniołem-Szepnął z otwartą buzią
-Chowaj sie za mną jasne?-Ten kiwnął głową wyprostowałam skrzydła
-Doigrałeś się- W okół kręgu powstał ogień łowcy padali jak mrówki a Valentin się uśmiechnął.
Po czym zniknął zostawiająca łowców. Ci rzucili się na mnie. Z mojego ciała buchnął ogień podpalając łowców. Złapałam maxa za rękę kierując się do sali anioła.
Po drodze minęłam kilku ludzi Valentina. Bez wąchania ich zabiłam. Otworzyłam drzwi sali i tu było znacznie gorzej. Łowcy walczyli z demonami. Jakim kurwa cudem? Wierzę zostały chyba uszkodzone.
-Na anioła - Zaczął max chwytając miecz- demony spojrzały w moim kierunku
Z moich dłoni buchnęły płomienie. Tupnęłam nogą a w okół każdego nocnego łowcy pojawił się krąg. Zamknęłam oczy czując bicie swojego serca. Skupiłam się na demonach a moja magia mnie opuściła z ogromną siłą. Gdy otworzyłam oczy kręgi w okół nocych łowców zniknęły. Tak samo jak demony spojrzał a na maxa patrzył na mnie z podziwem.
-Też chcę być aniołem - Uśmiechnełam się na jego słowa
Kucając obok niego
-Nie musisz być aniołem jesteś dzielny dałeś radę,-Powiedziałam dumna
-Nic nie zrobiłem-Zaczął smutny
-Posłuchałeś mnie jesteś takim samym bohaterem jak ja gdyby po mnie nie przyszedł było by więcej ofiar-Wyjaśniłam
-Co z Alec'iem i tatą? - Spytał młody
-Znajdziemy ich spokojnie - Złapałam go za rękę przechodząc między nocnymi łowcami
Zauważyłam Lightwood'ów, młody do nich pobiegł. Obruciłam się wszyscy mi się przyglądali, a konsul weszła na podwyższenie.
-Ludzie Valentina uszkodzili wierzę, wezwał na naszą ziemię demony do tego zbiegł szykujcie się na wojnę-Zaczęła pełna powagi
-"Jestem z ciebie dumny"
-"Proszę bądź cicho nie powiedziałeś co się stanie"
-"Nie pozwoliła byś na to"
-"Nie będziesz, mną manipulował powiem wszystko i umrę bez twojej pomocy"
-"Nie wąż się"
Podeszłam do konsul.
-Chciała bym coś powiedzieć-Zaczęłam rozglądając się po sali
-Mów - Zachęciła mnie
-Mimo tego, że Valentin uciekł jego pokonanie nie będzie łatwe, ma armię nocnych łowców możemy ich pokonać tylko. Z pomocą podziemia Valentin nie zagraża tylko nam ale też wampirą, wilkołaką czarowniką i faelią musimy złączyć siły.
-Mamy przecież ciebie jesteś aniołem pomożesz nam-Krzyknął ktoś z tłumu
-A co gdyby mnie nie było? to nie tylko kolejna wojna nocnych łowców, ale też podziemia. Musimy zawrzeć sojusz. Zebrać radę i ustalić plan, bez naszej współpracy Valentin wygra. - Spojrzałam na konsul ktura kiwneła głową
-Jesteś dobra mimo tego, że wyrzuciłam...-Zaczęła a ja jej przerwałam
-Nie będę dyskutosać, zajmi się rodziną zanim wojna pochłonie ofiary-Zeszłam z podwyższenia stając pod ścianą
-"Uch chcesz zgotować piekło mojemu ojcu"
-"Zgotuje też tobie jeśli zbliżysz się do Lightwood'ów"
-"Taką cię lubię"
-"Mam gdzieś co we mnie lubisz widzimy się za tydzień góra dwa"
-"Czekam z niecierpliwieniem"
Ktoś mnie obioł, spojrzałam w duł widziałam maxa. Ten się odsunął łapiąc moją rękę.
-Ogłaszam radę za godzinę, obecność obowiązkowa wszystkich łowców oraz Rose Gold-Kiwnełam głową w stronę konsul
Po czym opuściłam sale jak i większość nocych łowców. Przy fontannie zobaczyłam Alec'a
-Idź do Alec'a pewnie się martwi-Zaczęłam
Ten kiwnął głową a ja przyśpieszyłam kroku. Idąc na dziedziniec nadal leżały tam ciała. Weszłam do domu Lightwood'ów. Przeszukując go w ostatnim pomieszczeniu zauważyłam coś dziwnego.
CZYTASZ
Nocna Łowczyni
AdventureRosamarij Williams jest sierotą ale również nocną łowczynią w wieku 15 lat przeniesiono ją z idrisu do Nowego Jorku, czy uda jej się odnaleźć rodzinę? Kim tak naprawdę jest? Kto chce ją zabić? Kogo pokocha a kogo znienawidzi?