Po powrocie do instytutu zamknęłam się w swoim pokoju. Zmyłam z siebie wydarzenia tego wypadu po czym przebrana w piżamę. Usiadłam na łóżku chwyciłam do ręki biały kamień który jako jedyny oświetlał pomieszczenie. Trzymałam go w dłoniach pomyślałam o aniele i jego skrzydłach, moim sygnecie zamknęłam oczy. Gdy je otworzyłam ten świecił na złoty kolor to było niesamowite złoto zmieniało się biel, biel w róż a róż w zieleń potem znowu świecił chwilą na złoto i wrócił do swojego normalnego stanu. Odłożyłam kamień na półkę wzięłam mój zeszyt i zanotowałam zdarzenie. Gdy skończyłam nie mogłam zasnąć kręciłam się z boku na bok w końcu przeklęłam pod nosem otworzyłam drzwi i wyszłam na korytarz kierując się do kuchni. Wszyscy już spali więc starałam się być cicho.
Problem polegał na tym że to czego chce było na najwyższej półce. Wzięłam krzesło które postawiłam pod półką weszłam na nie niestety konstrukcja była chwiejna więc musiałam uważać. Otworzyłam szafkę i zaczęłam szukać leków nasennych gdy je znalazłam wyciągnęłam po nie rękę stojąc na palcach złapałam opakowanie i runęłam razem z taboretem. Byłam gotowa na ból zamknęłam oczy ale go nie poczułam gdy je otworzyłam trzymał mnie Alec.
-Dzięki ale nie musiałeś-Oswobodziłam się z uścisku po czym podniosłam taboret i wyjęłam z opakowania jedną tabletkę nalałam sobie wody i popiłam ją lek po czy spojrzałam na czarnowłosego.
-Właściwie co tu robisz? Jest późno-Spytałam z czystej ciekawości
-Nie mogę zasnąć - Mówiąc to nie patrzył mi w oczy jego wzrok gdzieś uciekał
-Albo mnie śledzisz-Powiedziałam z uśmiechem wiedząc, że coś kręci. Weszłam na taboret odkładając lek i zamykając szafkę.
-O co chodziło z tą rudą dziewczyną w klubie?-Spojrzałam Na niego zmęczona
-Wysłał cię Jace - Stwierdziłam - Nie mogę nic powiedzieć- Pokazałam run na nadgarstku, Ten złapał moją rękę patrząc zaskoczony.
-Runa milczenia-Powiedział zaskoczony
-Tak, zniknie gdy prawda wyjdzie na jaw ale nie ode mnie jeśli Jace chce się czegoś dowiedzieć musi szukać sam ale przez to może jej zaszkodzić -Ten spojrzał na mnie zdziwiony
-A co jeśli byś nam powiedziała? Umrzesz tak?- Kiwnęłam głową zabierając nadgarstek
-Zawsze się w coś wplączesz-Powiedział z pretensją
Usłyszałam huk więc spojrzałam przez okno były tam biało - pudrowo różowy napis z fajerwerków- "WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO ROUS". Z kolejnym strzałem była moja podobizną uśmiechnęłam się patrząc na dzieło Magnusa muszę mu podziękować.
-To robota twojego przyjaciela? - Spytał Alec patrząc na mnie
-Tak-Powiedziałam uśmiechając się a ten odwrócił wzrok
-Wszystkiego najlepszego-Objęłam go na co ten się spiął
-Dzięki-Odsunęłam się od niego kierując się do swojego pokoju z uśmiechem na twarzy poszłam spać
*********
-Wstawaj!!!-Poczułam szarpnięcie więc otworzyłam oczy dostrzegłam zdenerwowaną Isabelle
-Która godzina?-Spytałam zaspana
-Ominęłaś trening, z resztą to nie ważne Jace zniknął!-Powiedziała poddenerwowana, Wstałam leniwie
-To która godzina?-Dopytałam
-Szesnasta, od wczoraj go nie widziałam-Dziewczyna podniosła głos
Podeszłam do szafy zabrałam czarne rurki a do tego srebrny top. Weszłam za kotarę i zaczęłam się przebierać. Usiadłam przed toaletką malując oczy gdy skończyłam przejechałam usta bezbarwną odżywką. Wstałam nakładając na nogi botki i wyszłam z pokoju razem z Izzy.
-Wiesz gdzie jest?-Dopytała przyglądając mi się ,spojrzałam na nią
-Nie mam pojęcia pójdę go poszukać a ty pogadaj z Aleciem wczoraj dziwnie się zachowywał
Każda z nas poszła w swoją stronę Ruszyłam pędem do domu Jocelyn Fray zapukałam, otworzyła mi rudowłosa kobieta przyglądająca się mi.
-Jest Clary?-Spytałam zniecierpliwiona
-Nie poszła z kolegą na kawę-Powiedziała zaskoczona
-Muszę z panią porozmawiać-Powiedziałam poważnie ,Kobieta wpuściła mnie do środka zamykając za sobą drzwi.
-Clarissa zachowywała się dziwnie pewnie to twoja sprawka - Powiedziała oburzona patrząc na mnie karcąco
-Zobaczyła jak zabijam demona, ale nie po to przyszłam wczoraj w pandemonium dwóch nocnych łowców śledziło Clary-Powiedziałam poważnie
-Valentine wie - Stwierdziła kobieta a ktoś zapukał do domu
-Ukryj się-Powiedziała stanowczo ,lecz w jej oczach widziałam strach i determinacje
-Nie zostawię pani- Powiedziałam zdeterminowana
Drzwi zostały wywarzone a do Środka weszło dwóch facetów w czerni z psem na smyczy
-Jocelyn Fairchild myślałaś że cię nie znajdziemy?-Rzucili się w naszym kierunku jeden oberwał od rudowłosej patelnią, gdy ta przygniatała jego głowę lodówką. Pozbyłam się drugiego wbijając w niego połamany wieszaka i wypychając przez okno.
Jocelyn zniknęła gdzieś z telefonem, facet z pod lodówki wstał a ja się na niego rzuciłam ten pchnął mnie na ścianę i ruszył do łazienki.
-Przekaż Valentinowi ,że nie dostanie kielicha-Wrzasnęła Jocelyn potem przez chwilę panowała cisza.
-Nie nie nie nie! - Wrzasnął wściekły łowca podszedł do mnie i zaczął dusić - Gdzie kielich anioła!
-Zaginął-Odpowiedziałam patrząc na mojego oprawcę
Ten wyrzucił mnie przez okno leżałam chwilę próbując złapać oddech karciłam się w myślach, że nie wzięłam steli. Usłyszałam trzaski starałam się usiąść potem zobaczyłam starszą ciemnoskórą kobietę wzięła mnie na ręce i zaniosła do mieszkania na parterze. Usłyszałam kroki i przekleństwa łowców którzy odchodzili.
-Jest pani Dorofia prawda? Czarownica? - Spytałam
-Tak a ty kim jesteś? - Spytała kobieta mrużąc oczy
-Rosamaria Williams-Przedstawiłam się przyglądając się kobiecie
Siedziałam u kobiety chwilę gdy jednak. Usłyszałam biegnącą osobę po schodach wyszłam kierując się na górę. Po chwili usłyszałam wybuch siła uderzenia spowodowała mój upadek. Wstałam i wbiegłam do środka dziewczyna siedziała za lodówką zobaczyłam zwłoki demona, który zaczął tworzyć się na nowo wbiłam w niego sztylet a te zmienił się w popiół.
![](https://img.wattpad.com/cover/237612249-288-k601492.jpg)
CZYTASZ
Nocna Łowczyni
AdventureRosamarij Williams jest sierotą ale również nocną łowczynią w wieku 15 lat przeniesiono ją z idrisu do Nowego Jorku, czy uda jej się odnaleźć rodzinę? Kim tak naprawdę jest? Kto chce ją zabić? Kogo pokocha a kogo znienawidzi?