Chwile leżałam w ciszy aż ten się nie odezwał.
-Nie odzywasz się do mnie praktycznie od dwóch tygodni może wtedy trochę przesadziłem-Zaczął a ja obróciłam się do niego siadając na łóżku.
-Chciałeś mnie zabić bo nie znalazłeś Clary!-Warknęłam na niego zła
-Nie chciałem, zdenerwowałaś mnie- Odpowiedział patrząc na mnie krzywo
-Niby czym?! Świetnie się bawiłam a ty wszystko zepsułeś! chciałeś mnie zabić bo twoja siostra się spóźniała!-Kontynuowałam zła go zatkało.
-Przepraszam Rose, zależy mi na tobie nie chciałem cię zranić- Wyjaśnił patrząc na mnie zmartwiony
-Myślałam, że się przy mnie zmienisz ale to chyba nie możliwe-Odpowiedziałam szczerze mierząc go wzrokiem.
-Przy tobie jestem słaby a to mnie niszczy-Zaczął a ja uśmiechnęłam się sztucznie
-I wice wersa odejdź i nigdy się nie pokazuj-Odpowiedziałam zła
-Nie odejdę Clary mnie potrzebuje a ty jesteś mi winna przysługę- Kontynuował zły
-Moją przysługą będzie to, że clary nie dowie się o tobie ode mnie. Nikt się nie dowie dopóki Valentine żyje - Ten złapał mój nadgarstek szukając znaku nieskończoności
-Gdzie ta cholerna runą!-Syknął zły
-Runa nieskończoności tak? Zniknęła to znaczy że dobiliśmy targu-Odpowiedziałam zadowolona.
Ten się wściekł opuszczając mój pokój w między czasie przyszedł Jace.
-Zachariasz jest na dole...-Zaczął a ja podniosłam się z łóżka idąc do wyjścia
Gdy byłam już na korytarzu Jace przeklął pod nosem podnosząc mnie w stylu panny młodej.
-Co ty wyprawiasz? dała bym radę!-Mruknęłam zła
-Chodzisz jak żółw zanim zeszła byś na duł twój stan by się pogorszył-Wyjaśnił idąc szybkim krokiem jakbym w ogóle nic nie ważyła.
-Co z Alec'iem? - Spytałam zauważając, że zaraz będziemy na miejscu
-Musicie porozmawiać i lepiej to zróbcie jak najszybciej-Stwierdził otwierając drzwi
Weszliśmy do skrzydła szpitalnego Jace położył mnie na łóżku obok Izzy.
-"Witaj Rose co ci dolega? "-Spytał Zachariasz przyglądając się mi
-Nic co z Izabell?-Spytałam patrząc na przyjaciółkę
"Musi oczyścić organizm zanim spytasz jak pomóc jej brat wszystko wie"-Wyjaśnił- "A teraz powiedz co ci jest?"-Spytał przyglądając mi się
-Spadłam z wysokości-Mówiąc to wzruszyłam ramionami
-"Jak to się stało?"-Spytał
-Izzy się wściekła bo nie mogłam jej pomóc, nie dała bym jej jadu więc zrzuciła mnie przez barierkę. Jak się ocknęłam usłyszałam hałas z sali Izzy trzymała nóż Opętał ją jeden z potężnych demonów wypędziłam go zabijają. -Wyjaśniłam
-"Powinnaś odpocząć niech Pan Lightwood zostanie z panną Gold a ja pójdę z Herondale po potrzebne rzeczy dla Isabelle"-Odpowiedział po czym ci wyszli zostawiając naszą trójkę.
Izzy leżała oddychając spokojnie a Alec jej się przyglądał.
-Chciałem podziękować za...-Zaczął ale mu przerwałam
-Nie wysilaj się, spieszyłam sprawę-Mruknęłam zła na siebie
-Jaką sprawę?-Spytał marszcząc brwi
-Ukrywam przed wami mnóstwo rzeczy przez ten cholerny pakt po śmierci Valentine wszystko się wyjaśni a teraz chce cię przeprosić-Zaczęłam wdychając zmęczona tym wszystkim
-Za co? - Spytał a ja usiadłam na łóżku
-Nie odzywałam się, olewałam was bo chciałam chronić-Wyjaśniłam
-To wszystko?-Dopytał patrząc w moje oczy
-Nie, chciałam uciec od tego co nas łączyło akurat wtedy pojawił się Sebastian i to była najgłupsza rzecz jaką zrobiłam. Przed chwilą z nim zerwałam ale nie mogłam go dużej okłamywać.- Wyjaśniłam
-Nie kochasz go? - Spytał zaskoczony
-Nie, byłam zauroczona ale mi przeszło- Kontynuowałam
-Po co mi to mówisz? - Spytał zmieszany
-Bo chce żebyś wiedział, że nadal coś do ciebie czuje... - Spojrzałam w jego oczy
Chłopak odwrócił wzrok co ze mnie za idiotka. Wstałam podchodząc do okna pomyślałam o Magnus. Moja wizja nie dotyczyła wojny muszę mu to wyjaśnić. Stworzyłam portal.
-Rose- Obróciłam się do Alec'a
-Tak? - Spytałam patrząc na niego
-Gdzie idziesz?-Spytał zaniepokojony
-Załatwić jedną sprawę-Mówiąc to weszłam do portalu
Wylądowałam u Magnusa który na mnie zerknął.
-To twoja wina myślisz że mnie oszukasz!! Zabrałeś mi ją!!-Krzyknął Jonathan stojący z mieczem obok mojego przyjaciela.
-Uspokój się Sebastianie-Mówiąc to powaliłam go na ścianę podchodząc do Magnusa
-Ty demonie!-Warknął patrząc na Bane
-Zostaw go on o niczym nie wie pogarszasz swoją sprawę-Wyjaśniłam spokojnym tonem
-Co tu robisz wezwał cię?!-Spytał mierząc mojego przyjaciela wzrokiem
-Nie, a ty lepiej wracaj do instytutu! - Wrzasnęłam na niego, po czym stworzyłam portal podchodząc do chłopaka.-Wracaj do instytutu i staraj się nie zwracać na siebie uwagę
-Zostawiłaś mnie i myślisz że nic nie zrobię!-Zaczął oburzony
-Nie kochałeś mnie, więc nie powinieneś się przejmować teraz nasz więcej czasu na spędzenie go z siostrą wyświadczyłam Ci tylko przysługę-Odpowiedziałam pełna powagi
Ten nic już nie odpowiedział znikając w portalu . Westchnęłam zmęczona obracając się do Magnusa.
-Nic ci nie jest? - Spytałam patrząc na niego
-Nie-Odpowiedział krótko-Jest dwudziesta i nic się nie dzieje Valentine nie zaatakował- Zaczął zamyślony czarownik
-Isabelle zaatakowała Aleca o dziewiętnastej opętał ją demon ale już po wszystkim-Wyjaśniłam
-Usiądź opowiedz mi wszystko od początku-Zaczął Magnus
Ten usiadł a ja zaczęłam mówić mu co stało się w ciągu dnia. O chamskim zachowaniu Alec'a, o problemach izzy, o cichym bracie w skrócie streściłam mu mój cały dzień.
![](https://img.wattpad.com/cover/237612249-288-k601492.jpg)
CZYTASZ
Nocna Łowczyni
AdventureRosamarij Williams jest sierotą ale również nocną łowczynią w wieku 15 lat przeniesiono ją z idrisu do Nowego Jorku, czy uda jej się odnaleźć rodzinę? Kim tak naprawdę jest? Kto chce ją zabić? Kogo pokocha a kogo znienawidzi?