era questo amore solo per spettacolo?

926 78 22
                                    

Siedziałam na podłodze. Moje ręce drżały i już prawie nie mogłam nabrać powietrza do ust. Z resztą, może nawet lepiej by było gdybym przestała oddychać. Bez niego nie ma mnie. Bez niego jestem jak ryba bez wody, jak drzewo bez korzeni, jak człowiek bez serca, jak...etc.

Nagle do pokoju wpadła Vic. Przerażona ruszyła w moją stronę. Siadła koło mnie i przytuliła gładząc po poczochranych włosach.

-Vic...j-ja... ja nie chc-cialam

-Al, coś jest z Damiano? Zerwał z tobą?

-nie...ty-tylko...ona tu przy-przyszła i...i... No i go zabrała.

Wtedy znów wybuchłam płaczem. Już całkiem nie mogłam oddychać. Vic to zauważyła i stwierdzila że sama nie da sobie ze mną rady i zadzwoniła po pogotowie. Dobrze się stało, bo tuż przed wejściem ratowników do pokoju z wyczerpania straciłam przytomność.

Obudziłam się u Vic w łóżku. Dziewczyna leżała koło mnie gładząc mnie po włosach. Kiedy otworzyłam oczy, zobaczyłam jej delikatnie uśmiechniętą twarz. Twarz, która była dla mnie jak lek uspokajający. Odwzajemniłam uśmiech, ale moje załamanie wzięło górę i wyszło z tego tylko delikatne skrzywienie.

-Victoria, mogę Ci powiedzieć co się stało?

-potrzebujesz się wygadać tak?

- mhm

Opowiedziałam jej całą historię. Dziewczyna mocno się wkurzyła. Jej oddech przyspieszył w ręce zaczęły zaciskać się na kołdrze.

-No i tak mnie zostawili. Dosłownie w kilka minut całe moje życie się skończyło. Victoria, proszę Cie zadzwoń do niego. Chce wiedzieć tylko czy kiedyś się zobaczymy.

- to ty chcesz się z nim widzieć? Pff...ja jakoś nie szczególnie już chce go znać

-nie mów tak. Wasz zespół nie może się rozwalić przeze mnie. Tego to już bym nie zniosła.

- dobrze, zadzwonie do niego ale później już mu nie daruje.

Dziewczyna wstała i wyszła na korytarz hotelu.

Victoria pov:

Co za chuj z niego! Pieprzony palant! Tak po prostu wyszedł i zerwał z Al?! To już przechodzi ludzkie pojęcie. Jak tylko odbierze to mu powiem co o nim myśle. Nie pozwolę mu tak manipulować ludźmi. Nie wiedziałam ze on taki jest. Był dla mnie jak brat, jak najlepszy przyjaciel. Ale jednak krzywda Alexandry jest tez moją krzywdą, a on doskonale o tym wie. Wiec skrzywdził nas obie, a ja nie mam zamiaru siedzieć bezczynnie jak moja załamana przyjaciółka.

-Halo? -usłyszałam głos Damiano.

- ty wredny...pieprzony...potworze!!!!

-Victoria, posłuchaj mnie.

- nieee...nie po tym jak skrzywdziłeś mi najważniejszą osobę. Co ty miałeś w głowie co? Ile razy mówiłeś że Al to kobieta twojego zycia i nigdy jej nie opuścisz?! A teraz? Poszedłeś z laską która chce tylko twojej sławy?!

Cisza.

- No tak. Przecież najlepiej milczeć. Wiesz co? Kochałam Cie jako przyjaciela Dam. Rozumiem  że ta zdzira Cie szantażowała i groziła śmiercią Al, ale może chociaż zadzwonilbys do niej i jej to wyjaśnił?! Ona już raz przeżyła załamanie. A wczoraj prawie sie udusiła i to wszystko przez ciebie i twoją głupotę.

-AL NIE ŻYJE?!

- wiesz co? Żyje ale już nie dla ciebie. Dla ciebie ona jest martwa, bo to wszystko twoja wina Dam. Nie będę słuchać twoich tłumaczeń. Po prostu zniszczyłeś jej życie, a naszą przyjaźń. To koniec ok? Nie chce Cie więcej znać. Znajdźcie sobie nowego basistę do zespołu bo ja nie zamierzam oddychać tym samym powietrzem co ty.

Rzuciłam telefonem w podłogę i szybkim krokiem ruszyłam do Thomasa i Ethana aby powiedzieć im jakiego wspaniałego mamy przyjaciela.

Al pov:

Usłyszałam wydzieranie się Victorii. Wyszłam na korytarz, ale zastałam tam tylko telefon dalej na łączy z kimś.

Podniosłam go i zobaczyłam że trwało na nim połączenie z Damiano. Widocznie był to telefon Vic. Nawet nie wiedziałam ze go zmieniła. Z resztą...to nie jest w tej chwili ważne.

Myślałam o tym czy z nim porozmawiać czy raczej nie chce go już znać po tym co odstawił wczoraj. Może on jest z nią szczęśliwszy? Może to ja byłam tylko dla nich problemem?

Czy ta miłość była tylko na pokaz?

„Parla la gente purtroppo..."|Damiano David Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz