la mamma è un vero mostro

667 68 30
                                    

- że co?! Ta idiotka?!

- tak, dokładnie ta idiotka która mi rozjebała życie - powiedziałam okropnie wkurzona i wysiadłam z samochodu. Zaczęłam iść szybko w stronę matki. Damiano powoli szedł za mną,  jak na razie nie mógł biegać z powodu wypadku który był ostatnio. Krzyczał abym szybko wróciła, ale nie bardzo go słuchałam. Podeszłam do kobiety.

-co ty tu robisz?- zapytałam.

- grzeczniej Ola

- nie mów do mnie Ola

- a jak inaczej?! Al?! Chyba śnisz...albo to okropne Coraline?! Pff, tez mi coś.

- nie obrażaj tego imienia

- po pierwsze to mi nie rozkazuj, a po drugie wyrażaj się dziecko! Co ten idiotyczny ojciec z Tobą zrobił...

- po pierwsze to mam prawo mowić co chce, po drugie tata jest aniołem w porównaniu do Ciebie, a po trzecie sama się wychowałam bo tak się złożyła że moja kochana matka nas zostawiła. Nie przypominasz sobie?!

- Ola opanuj się. Źle się to dla Ciebie skończy jak dalej będziesz się tak do mnie wyrażać

- źle to będzie z Tobą jak zaraz stad nie wyjedziesz i nie mów do mnie Ola!

- przestań się na mnie wydzierać! Marsz do samochodu albo zabiorę Cie siłą! - wrzasnęła kobieta.

- siły to zaraz użyje ja, jeśli pani jej nie zostawi- uslyszlam głos Damiano za sobą.

- a ty to ten z telefonu? Twój ochroniarz?

- tak się składa ze jest to mój chłopak

- to coś jest twoim chłopakiem?!

- co ty powiedziałaś?! Jedynym czymś, a dokładniej potworem jesteś tu tylko i wyłącznie ty! Po co wogole tu przyjechałaś?!

- widziałam co się z Tobą stało i stwierdziłam że się tu psujesz. Zabiorę Cie do Polski i postawie do pionu. Tak po prostu nie może być

- Boże...mamo co się z Tobą stało?! Czemu nie możesz być taka jak kiedyś?! Kto Cie tak zmienił?!- wrzasnelam i zaczęłam płakać.

- zmieniło mnie życie. Uważam że ta cała twoja obrzydliwa kariera, twoj okropny chłopak i sposób wychowywania twojego ojca jest wręcz skandaliczny!

- będę żyła jak chce i nikt, a na pewno nie ty, nie będzie mi rozkazywał. Kocham moją pracę, bo świat muzyki jest światem gdzie czuje się najlepiej. Co do taty, to nie masz prawa go obrażać bo jest to anioł, a nie człowiek. A Damiano....Damiano to chłopak który jest dla mnie jak tlen. Nie ma jego, nie ma mnie. Zrozum to i daj nam wszytskim święty spokój.

Poczułam jak Dam łapie mnie za rękę. Odwróciłam się do niego i uśmiechnęłam delikatnie przez łzy. Moja matka patrzyła na to ze skrzywioną miną. I dobrze. Im bardziej ją do siebie zniechęcę, tym szybciej stąd pójdzie.

- zgadzam się z Al. Damiano to świetny kandydat dla naszej córki Liliano- uslyszlam głos taty za plecami.

- tata?- odwróciłam się i go przytuliłam.

- cześć Al. Jak tam u was? Jak Coraline?

- nie mów do niej Coraline, bo ma na imię Ola!- wrzasnęła matka.

- ale ja nie mówię o AL, tylko o CORALINE- wytłumaczył tata.

- jaka Coraline? Co to wogole za imię?- wypytywała Liliana.

- moja córka mamo - powiedziałam.

Matka zrobiła wielkie oczy.

- ty masz dziecko...- szepnęła i przyłożyła rękę do twarzy.

- tak, mam. Nic o mnie nie wiesz

- przecież ty sama jesteś jeszcze dzieckiem Alexandra! Co ty ze sobą zrobiłaś...

- to już nie twoja sprawa. Opuść to miasto, a najlepiej ten kraj. Nie wracaj do mnie więcej.

- wiesz co?! Chętnie to zrobię. Myślałam że chociaż ty zmądrzałaś ale widzę że tak się nie stało. A ty mężu...zrywamy kontakt. Nie chce znać was obojga. Żegnam - powiedziała i szybko odeszła do swojego samochodu. Szczerze mówiąc, to dobrze się stało. Mama nie będzie miała z nami kontaktu, a ja i tata będziemy mieli spokojne życie. Nie znoszę jej...ona jest potworem i nie wiem jak można ją przywrócić do mojej kochanej, opiekuńczej mamy...

„Parla la gente purtroppo..."|Damiano David Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz