Amore piovoso

510 43 29
                                    

Wróciłam!







-zostaniesz moją panią David?- zapytał Damiano.

Nie odpowiedziałam nic, tylko wbiłam się w jego usta. Dalej byliśmy mocno pijani...ale zakochani. To był ten czas, kiedy trzeba było stanowczo i nieodwracalnie podjąć właściwą decyzje.

- to znaczy tak?- zapytał.

- pewnie ze tak, jak mogłabym się nie zgodzić ty utalentowana, czasem głupia a za razem cudowna istoto.

Uśmiechnął się i mocno przytulił.

Ta noc zakończyła się najpiękniej jak tylko mogła.

Kolejny dzień....

Obudziłam się koło godziny 11. Spałam długo ale trzeba było snem zlikwidować te procenty. Ból głowy był przeokropny! Ale...warty tego co się stało wczoraj. Przypatrywałam się mojemu pierścionkowi zaręczynowemu. Był cudowny! Cudowny jak osoba od której go dostałam. A właśnie...gdzie Damiano?

Wstałam z łóżka i...No ubrałam się w cokolwiek miałam pod ręką. Pogoda wcale nie pomagała w bólu głowy, bo była burza. Wiedziałam jedno, na pewno trzeba pójść do Coraline bo pewnie płacze! Co za matka! Śpi do 11 a nie pojedzie po dziecko...

Pobiegłam do pokoju obok i zastałam tam Damiano. Siedział na parapecie przy oknie z Coraline na rękach. Śpiewał jej piosenkę i chyba była to „Coraline"...

(Mam taki dodatek do rozdziału, ale oczywiście nie mogę tu zamieszczać filmów z galerii, wiec jeśli ktos by chciał się zrelaksować albo odstresować to mogę wysłać na ig. Możecie podawać w wiadomości prywatnej. Możliwe ze już widzieliście to na tt, ale ja się w tym tak zakochałam ze to jakiś hit! Nie znam autora wiec nie mogę tu napisać, ale naprawdę świetnie oddaje klimat rozdziału)

Ten widok był tak piękny, ze łzy naleciały mi do oczu. Podchodziłam powoli do nich. Kiedy byłam już obok, usadziłam się na przeciwko nich. Damiano tylko popatrzył się na mnie i pomachał ręką, bo niezbyt mógł powiedzieć coś głośno. Jak to ostatnio bywało, Cora znów zasnęła na jego rękach przez śpiew. I nie dziwie się jej! Wyobraźcie sobie, padający deszcz, burzę, ciepło od mocnego przytulenia i cichy śpiew Damiano...AHHH! Na samą myśl o tym, przechadzą ciarki zadowolenia.

Dam powolnym krokiem położył Coraline znów w łóżeczku i wrócił do mnie. Ruchem ręki zepchnął mnie z parapetu i usiadł na moim miejscu. Potem złapał mnie za rękę i pociągnął abym usiadła na jego kolanach. No i tak tez zrobiłam. Potem Damiano wziął bardzo ciepły koc i przykrył nas oboje. Wtuliłam się w niego i złączyłam nasze dłonie razem.

- trzeba tak częściej- mruknął Damiano i oparł głowę o szybę.

- co częściej?

- No...tak robić

- tak, czyli jak?

- No tak jak teraz robimy. A myślałaś ze co?

- No myślałam że chodzi ci o wczoraj

- tak tez trzeba częściej! Ale zaraz mi głowa wybuchnie

- miałam powiedzieć to samo...

- widzisz? Znam Cie na wylot

- dlatego zostanę Al David nie?

- No tak tak...a Cora jak będzie miała na nazwisko?

- ty się pytasz jeszcze?! Pewnie ze David

-No to się cieszę. Lubie to nazwisko

- ja tez je lubie

- pasuje ci. Alexandra David

- tobie tez pasuje

- wiem wiem

- jaki skromny

- jak zawsze. Al?

- hm?

-...

- No co?

-...

- No co!

-ciiiii, Coraline śpi

- No coooo- szepnelam

- mamy lizaki?





Wiem ze krótkie i meega długa nieobecność. Przepraszam...
Jednak jak zaczyna się szkoła to pisanie opowiadań nie jest takie proste i szybkie. Mam nadzieje ze uda mi się któregoś dnia napisać tego więcej i wstawiać regularniej.

Przepraszam jeszcze raz

„Parla la gente purtroppo..."|Damiano David Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz