io sono la tua sofferenza

937 73 21
                                    

- wiem że będzie dobrze- odpowiedział delikatnie się uśmiechając.

- to dlaczego wyglądasz tak jakby właśnie był koniec świata?

- bo jest mi cholernie głupio że nie byłem z tobą wcześniej

- nie wracajmy do tego

- Al, kiedyś na pewno odbylibysmy tą rozmowę. Im szybciej tym lepiej.

- nie, nie mam na to chęci i siły. A co do dzieciaka to ciąża jest zagrożona. Na 90% dziecko umrze.

I wtedy Damiano momentalnie zbladł. Zauważyłam to i zaczęłam do niego mowić czy wszytsko dobrze. Zero odpowiedzi. Tak jakby się zawiesił. W koncu się ocknął.

- umrze? - zapytał niedowierzając.

- tak. Najprawdopodobniej.

- i ty tak spokojnie o tym mówisz?

- pogodziłam się z tym

- jak?

- minęły dwa miesiące... chodziłam do terapeuty i pogodziłam się z tym że ono umrze.

- a...a mogę chociaż być przy Tobie wtedy?

-jeśli tylko chcesz, to tak. Możesz.

- oczywiście że chce. Nie pozwolę Ci samej tego przeżyć.

- trochę za późno się zdecydowałeś na tą troskę...-powiedzialam szeptem.

Damiano westchnął. Widać było że miał na sumieniu to że tak po prostu mnie zostawił na te 2 miesiące.

- przepraszam Al

- nie ma o czym gadać. Z resztą...powiedziałam Ci o tym o czym chciałam, wiec możesz już iść.

- nie pójdę, dopóki nie porozmawiamy.

- mówiłam już że nie mam ochoty na te rozmowy. I tak nic z nich nie wyjdzie oprócz nerwów.  Jeśli ty nie pójdziesz, to ja pójdę.

Wstałam z ławki, zabrałam swoje rzeczy i ruszyłam w kierunku powrotnym. Nagle ktos złapał mnie za rękę. Od razu rozpoznałam czyja to dłoń. W końcu niedawno dotykałam jej 24 godziny na dobę.

- Damiano, proszę Cie. Idź już do...nawet nie wiem gdzie ty teraz jesteś. Ale wróć tam.

- tak się składa że mieszkam razem  z zespołem i nie zamierzam teraz tam wracać. Chce pogodzić się z Tobą.

- ale ja nie chce się pogodzić! - krzyknęłam i zaczęłam płakać.

Tego się właśnie obawiałam. Nie chciałam rozmawiać o dniu zerwania już nigdy, a Damiano probuje to robić na siłę. Jeśli przetrwaliśmy bez siebie 2 miesiące, to przetrwamy i całe życie.

- ale dlaczego?!- zapytał dość ostrym tonem.

- bo mam już Cie dość!

- czyli mnie już nie kochasz tak? - nagle posmutniał.

- nie da się tak po prostu przestać kochać. Dalej bardzo mocno darzę Cię tym uczuciem, ale już mam cholernie tego wszytskiego dość! Cały czas któreś z nas cierpi. Najpierw ty ranisz mnie, potem ja Ciebie, a potem znów ty mnie!

- to daj mi ostatnią szanse aby to naprawić. Naprawmy to razem, tak jak powiedziałaś wtedy w Polsce.

- chętnie bym to zrobiła, ale już za późno. Z dużo razy się krzywdzilismy i nie chce kolejnych takich chwil.

- Al, ja wiem że ja cały czas sprawiałem Ci przykrość. Dlatego proszę Cie o ostatnią szanse. Nie chcesz związku? Nie musi go być! Ale chociaż daj mi być Twoim przyjacielem.

- ale to nie chodzi o to że ty krzywdziłes mnie.

- No to o co do cholery?!

- o to, że ja cały czas miałam w sobie poczucie winy! O to że nie mogę wytrzymać twojego bólu i cierpienia rozumiesz?! Moje wyrzuty sumienia po tym zerwaniu są tak ogromne że ty sobie nie potrafisz tego wyobrazić! Chodzi o to że ja odczuwam twoj ból czterokrotnie! I nie chce abyś cierpiał dalej....- wypowiedziałam te słowa i okropnie płacząc zaczęłam biec przed siebie.

Chciałam być jak najdalej od Damiano i jego cierpienia. Znów go zraniłam i znów odczuwam to czterokrotnie. Powinnam trzymać się z dala od niego. Jestem tylko jego udręką.

„Parla la gente purtroppo..."|Damiano David Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz