Rilassati Al, andrà tutto bene

515 65 45
                                    

Damiano pov:
Minęło już pół godziny, kiedy Al wyszła z nim gadać. Zbyt bardzo się o nią bałem, wiec postanowiłem zejść do niej na dół. Nie było jej na żadnym z korytarzy, ani przed hotelem. Wracając zza budynku, zobaczyłem jedną rzecz. Dokładniej jakiś kawałek materiału, który nie powinien mnie interesować. Jednak tu chodziło o miłość mojego zycia, wiec podniosłem to i od razu poczułem coś bardzo mocnego. Tak mocnego, ze aż zrobiło mi się niedobrze, chociaż trzymałem to daleko od twarzy. Ten smród był niesamowicie mocny. Tylko chwila...Al nie ma...rozmowa z idiotą...substancja odurzająca...cholera. Ona została porwana...

Ruszyłem szybko do pokoju i powiedziałem jaki jest stan sytuacji. Victoria zaczęła płakać, a Ethan i Thomas byli roztrzęsieni. Nie miała przecież wrogów oprócz Giorgi, ale wątpię ze ona wpadłaby na tak morderczy dla nas pomysł. Jednak nie mogę niczego wykluczać. Muszę do niej zadzwonić i zapytać czy ma coś z tym wspólnego.

- Girogia?

- ooo, hej Dami

- gdzie jest Al?!

- skąd mam to wiedzieć!

- nie kłam, do cholery

- nie kłamie Dami. Nie wiem gdzie ona jest

- ty to zaplanowałas?

- a co?

- tak czy nie?!

-  a co jeśli tak?

- jeśli tak...to już kurwa nie zyjesz idiotko

- spokojnie, nic jej nie będzie. Musiałam jakoś Cie zdobyć, a porwanie tej...jebanej niszczycielki było ostatnim rozwiązaniem

- nie daruje Ci tego...jak ty możesz?! Jeśli aż tak mnie kochasz, to pomyśl jak ty byś się czuła gdyby to Al zaplanowała porwanie mnie?! Byłabyś taka zadowolona jak teraz?! - wrzasnąłem. Miałem ochotę ją rozerwać na kawałki. Ona tak mi niszczy życie, ze chętnie zrobiłby to samo jej. Nie była by taka uśmiechnięta i zadowolona. Jebana Giorgia.

- nie denerwuj się. Nic jej nie będzie

- skąd mogę mieć taką pewność?! Obiecywałaś ze zostawisz nas w spokoju, a co teraz robisz?!

- Damiano błagam, nie denerwuj się. Nic jej nie będzie...

- możesz mi to obiecać?

Giorgia pov;
Plan wszedł w życie. Miał zacząć się po urodzeniu Coraline, jednak zaszły zmiany. Wiedziałam ze Damiano będzie zły za to porwanie, ale nie wiedziałam ze aż tak...
Plan miał pomoc nam się znów zbliżyć, a nie oddalić na zawsze. Chyba przesadziłam...

Nie znam do końca Sebastiana, ale raczej nie powinien jej nic zrobić. On ją kocha i to szalenie! Nie powinien jej nic zrobić. Ale teraz tak sobie pomyślałam...jakby tak odwrócić sytuacje? Pomoc Damiano w odszukaniu Al i wtedy będzie mi za to wdzięczny. To jest dobry pomysł. Na Sebastianie mi nie zależy, także nie będzie mi go szkoda jeśli zawale jego plany marzeń. Ważne, ze moje marzenie się spełni.

Damiano pov:

- jest z Sebastianem i wiem gdzie są. Przepraszam Damiano, przesadziłam. Pomogę ją odnaleźć.

- Giorgia, gdzie ona jest?

- leci do Włoch

-co

- samolot leci za godzinę

- dobra, dzięki. Czekaj...ty tez tu jesteś? Na Malediwach?

- nie, ja jestem we Włoszech i miałam na nich czekać, ale jednak zmieniłam zdanie. I przepraszam za to naprawdę

- dobrze, przyjmę przeprosiny jak będę już z nią

- dobrze...mogę załatwić wam bilety do Włoch.

- okej, załatw je. Ja spakuje wszystkie rzeczy i za pół godizny będziemy na lotnisku.

- dobrze, powodzenia

I oznajmiłem przyjaciołom co zaszło i co mamy robić. Wszyscy martwiliśmy się o Alexandre. Ona zrobiła dla nas dużo, a szczególnie dla mnie. Pomogła mi w tylu rzeczach, tyle razy mnie wspierała. Nie mogę jej teraz stracić. Teraz, ani nigdy.

Godzinę później...

Jesteśmy na lotnisku. Lot jest za 10 minut, a cały zespół lata po całym budynku jak powalony. Każdy szuka Sebastiana i Al, lecz nigdzie ich nie ma. Ale jeśli nie tu, to w samolocie. Poddaliśmy się i czekaliśmy na lot. Tam na pewno ją znajdziemy.

W samolocie było strasznie ciasno. Wszyscy się przepychali, a ja nic prawie nie widziałem. Jednak jej nie da się przegapić. Zobaczyłem tego durnia siedzącego na fotelu, a koło niego leżała śpiąca, a raczej odurzona Al. Przepchałem się tam i dałem mu prosto w twarz. Nie mógł mi oddać, bo był zbyt wielki tłok.

- co ty kurwa robisz?!- wrzasnął Sebastian.

- ratuje Al jakbyś nie widział

- nie ma takiej mowy. Ona jest moja

- nie jest podpisana

- dlatego twoja tez nie jest

- a właśnie ze jest- odpowiedziałem udając spokojnego

- nie jest podpisana - odpowiedział Sebastian z dziwnym uśmiechem.

- ale jest w niej moje dziecko

- co z tego. Ja z nią będę to i dziecko będzie moje

- to tak nie działa. Cofnij się kilka lat do podstawówki i naucz się wreszcie ze nie zabiera się cudzych rzeczy, a tymbardziej ciężarnej dziewczyny

- będę robił co chciał i mi nie zabronisz. Jest moja i tyle

- a mogę z nią pobyć chociaż przez lot?

- nie ma mowy

- No przecież jej nie zabiorę

- dobra, ale to ostatni raz kiedy jej dotkniesz. Po locie oddajesz ją mi

- dobrze, będzie jak chcesz

Wziął Al na ręce i dał ją mi. Ułożyłem ją obok na fotelu. Spała. A jak śpi to wyglada tak niewinnie...już kiedyś to mówiłem. Uspokaja mnie kiedy śpi. I nie chce żeby to był ostatni raz kiedy ją taką widzę. Ale nie mogę nic zrobić. On mi jej tak po prostu nie odda. Nie zawiadomię policji, bo zaraz dowiedzą się o tym media. Oddam ją jemu, a przez całą noc będę myślał z przyjaciółmi jak ją odzyskać. To będzie pracowita noc, ale nie mamy wyboru. Trzeba rozpocząć akcje, która nie będzie zbyt trudna. Al jest silna, Giorgia się poddała, a Sebastian to idiota. Jest zbyt głupi żeby nas wykiwać. Spokojnie Alexandra, jeszcze będzie dobrze.

„Parla la gente purtroppo..."|Damiano David Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz