Dzis dzień wyjazdu. Lot będzie trwał 10 godzin i 50 minut także przygotowałam sobie najważniejsze rzeczy: moją mięciutką poduszkę koc i telefon. Taak...biorę koc bo jestem zmarzluchem a nie chce zabierać ubrań Damiano żeby się nimi przykrywać. Już i tak dużo mu ich zabrałam...
Wzięliśmy walizki do samochodu i pojechaliśmy po resztę zespołu.
- spać mi się chce- powiedział Damiano powoli przymykając oczy.
- zaraz będziesz spał w samolocie. A teraz błagam, nie zaśnij nad kierownicą.
- spokojnie, nie zasnę. A wzięłaś mi lizaki? Bo ja o nich zapomniałem
- wzięłam
- ile?
- dużo
- ile?
- No mówię ze dużo
- ale ile?
- skąd mam wiedzieć?! Brałam te co leżały w kuchni.
- No to dobrze.
- nie przeżyłbys bez nich nie?
- nie ma mowy
- a cieszysz się ze jedziemy? Razem?
- bardzo się cieszę ze jedziemy, a że razem to już wogole
- No to fajnie
- siedzimy obok siebie w samolocie? - zapytał Damiano.
- tak
- No to dobrze
- a co by się stało jakbym siedziała obok Vic?
- No to bym płakał cały lot
- dlaczego?
- bo ja bez Ciebie nie wytrzymuje dwóch godzin to co powiedzieć prawie jedenaście
- ja tez bym bez Ciebie nie wytrzymała
- no widzisz...a my przetrwaliśmy dwa miesiące bez siebie. Ja nie wiem jak to się stało
- No widzisz...czyli widocznie możesz beze mnie jakoś żyć
- życie jakoś to nie życie. Tamten czas bez Ciebie był jak tortury. Cały czas chciałem napisać ale się bałem ze nie chcesz mnie znać
- czemu? Ja Cie zawsze kochałam, kocham i będę kochać.
- a ty? Tez mogłaś napisać
- No mogłam...ale się bałam
- czego?
- odrzucenia
- rozumiem. Ale obiecuje ze już Cie nigdy nie zostawię
- to się okaże
- jak to się okaże? Nie zostawię Cie już nigdy
- aż do śmierci?
- aż do śmierci
- a mógłbyś powiedzieć to przy innych?
- mógłbym, oczywiście
- to kiedy to powiesz?
- czy ty myślisz o ślubie?
- tak...
- a chciałabyś być moją żoną?
- No tak
- już?
- nie juz, ale kiedyś na pewno
- myślałem że już
- a co? Przygotowałeś się?
- nie nie...
- ahaaaa No dobra powiedzmy ze jestem spokojna
- możesz być spokojna
- no to się cieszę
- napiłabym się
- kurwa Al! Nie będziesz piła dopóki Cora się nie urodzi
- No wiem, ale ja mam ochotę się upić
- co Cie tak wzięło na to picie?
- a ja wiem...
- a ja chyba wiem
- co wiesz?
- dlaczego tak cały czas mówisz
- No to dlaczego?
- bo wcale nie chcesz pić. Ty chcesz to co będzie po piciu bo wiesz ze jak ja się upije to to zrobię
- nie No skąd. Już nie rób ze mnie takiego napaleńca
- ale nim jesteś. Ja wiem ze ja jestem piękny i pociągający ale możesz mi to powiedzieć a nie zakrywać chęcią picia
- co ty sobie wyobrażasz?! Mi się chce pić, a ty wszytsko sprowadzasz do tej jednej rzeczy. To kto tu bardziej tego chce?
- ty
- ale ty tez
- No ja tez
- No właśnie
- No właśnie, dlatego jak Cora się urodzi, a stanie się to po naszym wyjeździe czyli szybko minie czas, damy ją komuś do opieki, pójdziemy na imprezę, będziemy tańczyć, pić i się całować. Potem wrócimy do domu...
- i każdy już wie co dalej, wiec nie zdradzaj
- nie chcesz żeby Ci opisać?
- wole praktykować. A ty już kończ. Jesteśmy pod domem
- wrócimy do tego ty piękności moja najdroższa, najmądrzejsza, najpiękniejsza i w ogóle kocham Cie i to nawet nie wiesz jak bardzo Cie kocham! - zaczął mowić Damiano opierając mnie o samochód i obdarzając milionami pocałunków. Oddawałam wszytskie, co chwile się uśmiechając do niego.
- wsiadaj do samochodu, bo wszyscy już weszli
- to niech wchodzą. Ja muszę Ci wyjawić moje uczucia
- dobrze to je wyjaw i jedziemy
I pocałował mnie mocno w usta. Po chwili szybka samochodu otworzyła się i usłyszeliśmy krzyki zespołu. Najgłośniejsza była Vic.
- UUUU, DAM ZROB TO DOBRZE BO DOSTANIESZ ODE MNIE JAK BĘDZIE ŹLE!
Oderwaliśmy się od siebie i podeszłam do otwartej szyby, z której wychylała się zadowolona Victoria.
- i jak? Dobrze było? Czy nie?
- spokojnie, nie musisz mu nic robić- zasmialam się i dałam jej buziaka na przywitanie.
- twoje usta smakują lizakiem truskawkowym - skomentowała dziewczyna.
- to jego wina - powiedziałam i wskazałam na Damiano.
- ale dobry ten lizak chyba - rzekła Vic.
- chcesz spróbować? - zapytał Damiano dając Victorii nowego lizaka.
- TAK! Dziękuje Dam
- Dam...- jęknął chłopak i przewrócił oczami.
Ja również to zrobiłam. Pocałowałam jeszcze Vic w głowę i siadłam koło niej w samochodzie. Przywitałam się z Thomasem i Ethanem i ruszyliśmy na lotnisko. Całą drogę przeglądałam z przyjaciółką, wiec minęła chwila kiedy byliśmy już przy samolocie. B
CZYTASZ
„Parla la gente purtroppo..."|Damiano David
Short StoryWSPÓŁAUTORKI: (polecam do nich wpaść ❤️) @arimaneskin @kaleoo20 @_Princes_Luna_ @DomiDomi399 @MayStyles06 @x_blondie @5anomim32 @im_so_sensitive UWAGA: książkę pisze jedna osoba! Współautorki przyczyniły sie do wielu rozdzialow gdzie są oznaczane...