vacanza

707 58 63
                                    

Dzis dzień wyjazdu. Lot będzie trwał 10 godzin i 50 minut także przygotowałam sobie najważniejsze rzeczy: moją mięciutką poduszkę koc i telefon. Taak...biorę koc bo jestem zmarzluchem a nie chce zabierać ubrań Damiano żeby się nimi przykrywać. Już i tak dużo mu ich zabrałam...

Wzięliśmy walizki do samochodu i pojechaliśmy po resztę zespołu.

- spać mi się chce- powiedział Damiano powoli przymykając oczy.

- zaraz będziesz spał w samolocie. A teraz błagam, nie zaśnij nad kierownicą.

- spokojnie, nie zasnę. A wzięłaś mi lizaki? Bo ja o nich zapomniałem

- wzięłam

- ile?

- dużo

- ile?

- No mówię ze dużo

- ale ile?

- skąd mam wiedzieć?! Brałam te co leżały w kuchni.

- No to dobrze.

- nie przeżyłbys bez nich nie?

- nie ma mowy

- a cieszysz się ze jedziemy? Razem?

- bardzo się cieszę ze jedziemy, a że razem to już wogole

- No to fajnie

- siedzimy obok siebie w samolocie? - zapytał Damiano.

- tak

- No to dobrze

- a co by się stało jakbym siedziała obok Vic?

- No to bym płakał cały lot

- dlaczego?

- bo ja bez Ciebie nie wytrzymuje dwóch godzin to co powiedzieć prawie jedenaście

- ja tez bym bez Ciebie nie wytrzymała

- no widzisz...a my przetrwaliśmy dwa miesiące bez siebie. Ja nie wiem jak to się stało

- No widzisz...czyli widocznie możesz beze mnie jakoś żyć

- życie jakoś to nie życie. Tamten czas bez Ciebie był jak tortury. Cały czas chciałem napisać ale się bałem ze nie chcesz mnie znać

- czemu? Ja Cie zawsze kochałam, kocham i będę kochać.

- a ty? Tez mogłaś napisać

- No mogłam...ale się bałam

- czego?

- odrzucenia

- rozumiem. Ale obiecuje ze już Cie nigdy nie zostawię

- to się okaże

- jak to się okaże? Nie zostawię Cie już nigdy

- aż do śmierci?

- aż do śmierci

- a mógłbyś powiedzieć to przy innych?

- mógłbym, oczywiście

- to kiedy to powiesz?

- czy ty myślisz o ślubie?

- tak...

- a chciałabyś być moją żoną?

- No tak

- już?

- nie juz, ale kiedyś na pewno

- myślałem że już

- a co? Przygotowałeś się?

- nie nie...

- ahaaaa No dobra powiedzmy ze jestem spokojna

- możesz być spokojna

- no to się cieszę

- napiłabym się

- kurwa Al! Nie będziesz piła dopóki Cora się nie urodzi

- No wiem, ale ja mam ochotę się upić

- co Cie tak wzięło na to picie?

- a ja wiem...

- a ja chyba wiem

- co wiesz?

- dlaczego tak cały czas mówisz

- No to dlaczego?

- bo wcale nie chcesz pić. Ty chcesz to co będzie po piciu bo wiesz ze jak ja się upije to to zrobię

- nie No skąd. Już nie rób ze mnie takiego napaleńca

- ale nim jesteś. Ja wiem ze ja jestem piękny i pociągający ale możesz mi to powiedzieć a nie zakrywać chęcią picia

- co ty sobie wyobrażasz?! Mi się chce pić, a ty wszytsko sprowadzasz do tej jednej rzeczy. To kto tu bardziej tego chce?

- ty

- ale ty tez

- No ja tez

- No właśnie

- No właśnie, dlatego jak Cora się urodzi, a stanie się to po naszym wyjeździe czyli szybko minie czas, damy ją komuś do opieki, pójdziemy na imprezę, będziemy tańczyć, pić i się całować. Potem wrócimy do domu...

- i każdy już wie co dalej, wiec nie zdradzaj

- nie chcesz żeby Ci opisać?

- wole praktykować. A ty już kończ. Jesteśmy pod domem

- wrócimy do tego ty piękności moja najdroższa, najmądrzejsza, najpiękniejsza i w ogóle kocham Cie i to nawet nie wiesz jak bardzo Cie kocham! - zaczął mowić Damiano opierając mnie o samochód i obdarzając milionami pocałunków. Oddawałam wszytskie, co chwile się uśmiechając do niego.

- wsiadaj do samochodu, bo wszyscy już weszli

- to niech wchodzą. Ja muszę Ci wyjawić moje uczucia

- dobrze to je wyjaw i jedziemy

I pocałował mnie mocno w usta. Po chwili szybka samochodu otworzyła się i usłyszeliśmy krzyki zespołu. Najgłośniejsza była Vic.

- UUUU, DAM ZROB TO DOBRZE BO DOSTANIESZ ODE MNIE JAK BĘDZIE ŹLE!

Oderwaliśmy się od siebie i podeszłam do otwartej szyby, z której wychylała się zadowolona Victoria.

- i jak? Dobrze było? Czy nie?

- spokojnie, nie musisz mu nic robić- zasmialam się i dałam jej buziaka na przywitanie.

- twoje usta smakują lizakiem truskawkowym - skomentowała dziewczyna.

- to jego wina - powiedziałam i wskazałam na Damiano.

- ale dobry ten lizak chyba - rzekła Vic.

- chcesz spróbować? - zapytał Damiano dając Victorii nowego lizaka.

- TAK! Dziękuje Dam

- Dam...- jęknął chłopak i przewrócił oczami.

Ja również to zrobiłam. Pocałowałam jeszcze Vic w głowę i siadłam koło niej w samochodzie. Przywitałam się z Thomasem i Ethanem i ruszyliśmy na lotnisko. Całą drogę przeglądałam z przyjaciółką, wiec minęła chwila kiedy byliśmy już przy samolocie. B

„Parla la gente purtroppo..."|Damiano David Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz