First reaction: shock

593 56 5
                                    

Nie wiedziałem zupełnie jak zareagować. Na początku myślałem ze może się przewidziałem, ale to by nie tłumaczyło płaczu Victorii. Cały w nerwach, ruszyłem po telefon i zadzwoniłem do Zuzy. Złamałem regulamin jaki nam narzucono, ale muszę wiedzieć co się dzieje.

-Zuza?

- DAMIANO! Jak dobrze Cie słyszeć! Gdzie wy się podziewacie, nie ma was od tygodnia!

- utknęliśmy. Nie możemy wyjechać z pewnego kraju.

- z pewnego? Co się dzieje? Jak was sprowadzić?

- nie wiem, ale zrob to jak najszybciej. Dzwonie w innej sprawie. Oglądamy wiadomości z Rzymu...co się stało?

- już mówię...

Zuza opowiedziała mi o całej sytuacji. Nie obyło się bez łez i trzęsących się rąk. Victoria tez słuchała wtulajac się we mnie, a wręcz dusząc. Najbardziej wstrzasnely mną słowa: albo się obudzi albo nie.

- jak to się nie obudzi?! - wrzasnąłem.

- lekarz tak powiedział. Robią wszytsko co w ich mocy, ale to będzie zależało tylko od stanu Al. Tylko ona zadecyduje czy się obudzi czy nie.

- ona nie może się nie obudzić rozumiesz?!

- Damiano, wiem ze jest Ci ciężko, ja tez się o nią bardzo martwię. Ale to już nie zależy od nas, tylko od niej.

- nie zgadzam się...na pewno da się coś zrobić. Ja wymyślę co, ale najpierw musisz nas ściągnąć do Rzymu. Jak najszybciej.

- postaram się, ale to nie będzie takie szybkie. Muszę się zająć tysiącami spraw, Coraline i jeszcze to...ja tez ledwo wyrabiam.

- co z Coraline?

- jest pod opieką Ari i Zuzi.

- ale, wszystko z nią dobrze tak?

- No powiedzmy

- co to znaczy

- No Cora tez ma problemy, ostatnio Al siedziała z nią w szpitalu bo miała jakieś problemy z oddychaniem

- moja biedna...ale źle z nią?

- teraz już nie. Al mogłaby za nią życie oddać, wiec pod jej opieką nic jej nie grozi

- dobra Zuza, dziękuje ze odebrałas. Pomóż nam jak najszybciej, a my ci pomożemy ogarnąć te sprawy. Tylko błagam, szybko.

-zrobię co w mojej mocy szefie

- dzięki pracusiu, pa.

Cały czas byłem zdenerwowany, ale jakoś dalej do mnie to nie dociera. Nie było nas tydzień, a Al już walczy o życie. Dlaczego tak się dzieje?

„Parla la gente purtroppo..."|Damiano David Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz