Obudziłam się o godzinie 6:00. Mimo tego że bardzo chciało mi się spać, nie mogłam w nocy przestać myśleć o Damiano i o tym co postanowiłam. Nie wiem czy jestem fair wobec niego, czy powinnam mu powiedzieć że nie jestem jeszcze gotowa na zaręczyny i ogólnie..cały ten związek. Nie chodzi mi o to, ze jestem przy nim nieszczęśliwa, bo jest wręcz odwrotnie! Przy nim czuje się tak jakbym była t wolna i bezpieczna, lecz przez to że nie znamy się zbyt długo, boje się że predzej czy później znów jedno skrzywdzi drugie. I to chce mu powiedzieć już dzis.
Zaczęłam płakać. Nie chcę zrywać tych zaręczyn, ale nie mam wyboru. Damiano na pewno się ode mnie odwróci i raczej zerwiemy całkiem ten związek, a on wróci do tej wariatki. Chce jego szczęścia, lecz ze mną on go nie dozna. Najgorsze jest to że z nim spałam. Absolutnie nie chodzi mi o to że mi się nie podobało, a wręcz odwrotnie. Było najwspanialej! Chętnie bym to powtórzyła...lecz nie ma na to nadziei. A przynajmniej nie teraz.
Rozmyślałam o tym, siedząc zapłakana na łóżku i owinięta w kołdrę. Nagle zobaczyłam że Damiano wszedł do pokoju. Patrzył na mnie wystraszonymi oczami.
-o kurwa, co się stało Al?-zapytal i szybko przybiegł do mnie i przytulił.
I jak go tu nie kochać? Jak ja mam go zostawić?
- czemu płaczesz? Stało się coś złego? - powtórzył pytanie.
- nie, nic się nie stało. Ale postanowiłam coś, co raczej Ci się nie spodoba. Boje sie mowić Ci to, bo nie chce Cie zranić ale nie mam wyjścia.
-możesz mi powiedzieć wszytsko. Zrozumiem każde twoje postanowienie.
-a to że chce zerwać zaręczyny tez zrozumiesz? -wykrzyczałam, wybuchając płaczem.
- ŻE CO?! -wrzasnął Damiano.
-No właśnie...mówiłam że nie zrozumiesz.
-ale dlaczego?! Znów zrobiłem coś nie tak?!
- nie krzycz, proszę Cie!
- jak mam nie krzyczeć, jeśli właśnie znikasz z mojego życia?!
- ale do cholery, Damiano! Jak możemy być w związku jeśli ja Tobie nie ufam!
Zamilkł. Patrzył tylko szeroko otwartymi na mnie oczami.
- dlaczego nie powiedziałaś mi wcześniej?
- bo uświadomiłam sobie to wczoraj. Nie ufam Ci Damiano.
- dobrze, kiedy mam zniknąć? -zapytał łamiącym się głosem. Był mocno zdenerwowany. Nie był na to gotowy, na tak ostre słowa.
-nie musisz znikać. Chcę być z Tobą, ale najpierw muszę zbudować inne rzeczy do związku. Chce abyśmy zbudowali je razem.
- Nie wydaje mi się że to wyjdzie. Wyrównaliśmy rachunki. Ja ostatnio zraniłem Ciebie, a ty teraz mnie. Chcesz rozstania? Dobrze. Zniknę już dzis. Nie musisz się przy mnie męczyć. -powiedział przez łzy. Ostatnie zdanie wypowiedział tak łamiącym się głosem, że aż zabolało mnie serce. Skrzywdziłam go i już tego nie odwrócę. Jestem potworem. Nie wybaczę sobie tego.
Damiano mocno płacząc podszedł do mnie i pocałował w policzek. Potem ruszył do drzwi i powiedział:
- żegnaj Al, miłego życia. - i wyszedł.
CZYTASZ
„Parla la gente purtroppo..."|Damiano David
Historia CortaWSPÓŁAUTORKI: (polecam do nich wpaść ❤️) @arimaneskin @kaleoo20 @_Princes_Luna_ @DomiDomi399 @MayStyles06 @x_blondie @5anomim32 @im_so_sensitive UWAGA: książkę pisze jedna osoba! Współautorki przyczyniły sie do wielu rozdzialow gdzie są oznaczane...