lo prometto

688 77 58
                                    

Al pov:
Kiedy się obudziłam od razu zobaczyłam obok mnie również już nie śpiącego Damiano. Było dosyć wcześnie i trochę się zdziwiłam.

- już nie śpisz?- zapytałam.

- No...już trochę długo

- coś się stało?

- można tak powiedzieć. Niby nic, ale się stało.

- ale co?

- nie bądź zła o to, ale wczoraj  zobaczyłem ze przyszła Ci jakaś wiadomość i przeczytałem.

- No...No dobrze, ale co tam było?

- sama zobacz. Dla mnie to trochę dziwne.

Wzięłam swój telefon i przeczytałam wiadomość. Po stylu pisania i po tym jak żałosne to było od razu wiedziałam kto to.

- to Sebastian

- kto?

- No ten ze szpitala. Mój były chłopak

- No to trochę dziwne teksty jak na byłego chłopaka.

- spokojnie, ja do niego nigdy nie wrócę. Nie masz się o co martwić.

- wiem, ale kto normalny pisze takie teksty do byłej dziewczyny? Poza tym gość Cie OBSERWUJE także ja bym się trochę wystraszył.

- bać się jego? - zasmialam się

- No...te wiadomości są straszne

- chyba strasznie żałosne. Nie zawracaj sobie nim głowy, to idiota który dalej ma nadzieje ze do siebie wrócimy.

- ale nie wrócicie?

- ani teraz ani w kolejnym życiu. Nigdy

- No to ja może jeszcze pójdę spać- powiedział Damiano i wtulił się we mnie. Uśmiechnęłam się i jeszcze na chwile zasnęłam z nim.

Lecz nie dane mi było dłużej spać bo zadzwonił mój telefon.

- Al? -usłyszałam męski głos. 

- przepraszam, ale z kim rozmawiam?

- Vincenzo, pamiętasz mnie jeszcze? 

- jak ja Cie dawno nie widziałam wariacie! Co tam u Ciebie?

- u mnie wspaniale księżniczko, a u Ciebie? Jak tam na Malediwach?

- skąd ty wiesz...

- od Twojego taty

- No tak...od niego to wszystko można wyciągnąć

- ale jak tam? Słyszałem ze będziesz mamą?

- to tez Ci opowiedział?

- oczywiście ze tak. Muszę czasem wiedzieć co się dzieje z moją księżniczką nie?

- No tak tak. Szkoda ze nie możemy się teraz spotkać. Tyle bym Ci opowiedziała

- No i dlatego ja dzwonie. Jesteście w hotelu takim ze złotym napisem?

- No tak...

- zejdź na dół jak możesz

- czy ty...

- tak jestem na dole

- o cholera...już lece

- okej, czekam

Powoli wygrzebałam się z mocnego uścisku Damiano, próbując go nie obudzić. Szybko przestałam się z piżamy i po cichu wyszłam z pokoju.

„Parla la gente purtroppo..."|Damiano David Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz