POV. Melania
Właśnie biegam sobie na terenie rzeki i wsłuchuje się w śpiew ptaków oraz szum wody. To dwie rzeczy które oprócz muzyki uspokajają mnie. W domu strasznie mi się nudziło więc postanowiłam pobiegać żeby się czymś zająć. Dzisiaj biegam sama Luna nie miała siły a ja nie chciałam ją do niczego zmuszać. Po chwili usiadłam na kamieniu próbując uspokoić oddech. Westchnęłam i w tym momencie ktoś do mnie napisał. Wyjęłam telefon z nerki którą przewiesiłam sobie przez głowę. Od razu wyświetliła mi się wiadomość od Jake. Nie wiem czemu ale zawsze gdy do mnie pisze na mojej twarzy pojawia się uśmiech.
Jake: Właśnie przeczytałem Twoją rozmowę z Danem zeszłej nocy.
Melania: Wiele wiadomości naraz prawda?
Jake: W rzeczy samej. Te inicjały... J.H.
Melania: Mówi Ci to coś?
Jake: Przychodzi mi na myśl osoba która pasuje do tych inicjałów.
W tym momencie zadzwonił mi telefon. Dzwoni numer nieznany a to może oznaczać porywacza. Z gulą w gardle nacisnęłam zieloną słuchawkę.
Słyszałam jakieś szumienie i charczenie po czym ta osoba się rozłączyła. Nie wiedziałam co o tym myśleć. Jestem prawie pewna że to był porywacz tylko dlaczego nic nie powiedział. Nie chcąc się na tym dłużej zastanawiać wróciłam do rozmowy z Jakiem.
Jake: Melania?
Postanowiłam że nie będę mówić o tym telefonie chłopakowi w końcu nie mam pewności że to porywacz.
Melania: Przepraszam, chwila rozproszenia.
Jake: Te inicjały na bransoletce. Pasują do Jessy. Jessica Hawkins.
Spodziewałam się że tak pomyśli jednak jestem pewna że to nie Jessy. To w ogóle do niej nie pasuje.
Melania: To tylko zbieg okoliczności.
Znowu zadzwonił nieznany numer. Odebrałam chociaż się wahałam.
Po drugiej stronie usłyszałam ten sam głos co ostatnio. Oczywiście zmieniony ale jednak. Powiedział że zignorowałam jego prośby i że myślę że to tylko gra po czym skierował telefon na las a po chwili zobaczyłam Cleo która tam biegała. Moje serce zabiło szybciej z nerwów. Nie rozumiem co Cleo robiła w lesie przecież nie powinna w ogóle tam wchodzić. Kiedy tylko porywacz się rozłączył napisałam do Jake.
Melania: Jesteś tam?
Teraz zadzwoniła Jessy. Tym razem się nie wahałam. Natychmiast odebrałam.
Jessy płakała powiedziała że Dan miał wypadek . Stracił kontrolę nad samochodem przez co samochód przekoziołkował kilka razy. Powiedziała też że lekarze nie wiedzą czy przeżyje. Następnie się rozłączyła. Kiedy usłyszałam o wypadku przypomniałam sobie moją wczorajszą rozmowę z Danem. Mówiłam mu żeby nie prowadził ale się uparł. No i w dodatku Jessy się obwinia a to nie jej wina. No i Jake w końcu odpisał.
Jake: Hm.. To połączenie wideo pokazuje Cleo w lesie...
Melania: Jest w niebezpieczeństwie. Co mam teraz zrobić?
Nie wiedziałam co zrobić. Byłam w szoku i dłonie trzęsły mi się z nerwów.
Melania: Jake??
Jake: Melania muszę Cię teraz poprosić o coś bardzo ważnego. Wiem że ta prośba jest dość nietypowa i że Twoja decyzja będzie miała dla Ciebie poważne konsekwencję. Ale nikomu nie możesz mówić o tym filmie.
Kiedy to przeczytałam myślałam że mam zwidy. Moja przyjaciółka jest w niebezpieczeństwie , porywacz ją śledził a ja mam siedzieć cicho i nikomu o tym nie mówić on chyba zwariował.
Melania: A poza tym dobrze się czujesz?
Jake: Jestem pewien że celem porywacza jest przestraszyć Cię tym filmem. Jednak inni mogą błędnie zinterpretować zachowanie porywacza.
Melania: Co przez to rozumiesz?
Jake: Obawiam się że inni przestaną szukać Hanny ze strachu o siebie. W rzeczywistości jestem prawie pewien.
Melania: Nie nigdy by tego nie zrobili.
Jake: Rozumiem że ta rozmowa trochę Cię zdezorientowała. Ale pamiętaj chodzi o znalezienie Hanny! A do tego potrzebujemy innych.
To zabrzmiało jakby inni się nie liczyli. Dla mnie też ważne jest znalezienie Hanny ale nie będę przez to narażać innych tylko po to żeby znaleźć Hannę. Nie wiem co mam o tym myśleć.
Melania: Czy ty się słyszysz?
Byłam wściekła nie rozumiałam jego zachowania. W dodatku wciąż nie wiem kim Jake jest dla Hanny i dlaczego tak mu zależy.
Jake: Proszę Melania. Zaufaj mi.
Nawet go nie znam a mam mu zaufać. Nie jestem pewna co mam zrobić. Jeśli go posłucham to kiedy inni dowiedzą się od kogoś innego o tym nagraniu będą na mnie źli a przynajmniej powinni. Z drugiej strony jeśli im powiem zmartwię ich a właściwie to nic takiego się nie stało oprócz tego że porywacz śledził Cleo.
Melania: Ufam Ci.
Mam nadzieję że nie będę żałować tej decyzji.
Jake: Dziękuję. To dobry wybór.
Nie jestem do końca do tego przekonana. Ale mam nadzieję że ma rację i że postąpiłam właściwie.
Melania: Jeśli w rezultacie coś stanie się Cleo lub innym...
Jake: To się nie wydarzy. Przeanalizujmy razem wideo porywacza. Wtedy zrozumiesz dlaczego poprosiłem Cię abyś nie wysyłała wideo. Najpierw są jego słowa... Mówi że jest teraz zmuszony pójść o krok dalej.
Melania: Obwinia mnie.
Jake: Tak zgadza się. Następna rzecz która od razu przykuła moją uwagę: Ukrywa się przez cały film.
Melania: Aby uniknąć bezpośredniej konfrontacji.
Jake: Dokładnie tak. Nie chodzi mu o to żeby ją skrzywdzić. Chodzi o to żeby Cię przestraszyć.
Melania: Tak jak wtedy.
Jake: Tak. Ważne żebyśmy się teraz spieszyli. W każdym razie to że mi ufasz jest bardzo pomocne.
Melania: Mimo to myślę że czegoś brakuje. Hm, właściwie to nie jest ważne.
Jake: Szkoda . Miałem nadzieję że zdobędę od Ciebie kolejną wskazówkę. Ale teraz rozumiesz? To wszystko wskazuje na to że po prostu przesyła nam puste groźby. Jest pewna granica... granica której nie przekroczy.
Melania: Pytanie tylko jak długo...
Jake: Wygląda na to że to wszystko jeszcze się nie skończyło. Hanna żyje Melania. Po prostu nie mamy o tym wiedzieć.
No i się wyłączył. Schowałam telefon i też postanowiłam już wracać do domu. Obiecałam Lunie że spędzimy ten dzień razem nad basenem więc muszę dotrzymać słowa. Po powrocie do domu szybko wzięłam prysznic i przebrałam się w strój kąpielowy po czym wyszłam do ogrodu gdzie już czekała na mnie siostra. Leżała na leżaku opalając się a obok niej na stoliku leżało pełno słodyczy i oczywiście alkohol. Położyłam się na drugim leżaku i założyłam na nos okulary przeciwsłoneczne .
- Długo biegałaś - powiedziała patrząc na mnie.
- Wiem straciłam poczucie czasu ale już jestem i możemy zaczynać nasz wspólny dzień - powiedziałam radośnie po czym wstałam i biorąc Lunę na ręce wskoczyłam do basenu.
Kiedy się wynurzyłam od razu zostałam ochlapana wodą. Tak rozpoczęła się nasza bitwa wodna. Szybko przepłynęłam na koniec basenu gdzie znajdowały się zabawki i różne pontony. Wzięłam pistolet na wodę i ochlapałam nim Lunę która zaczęła uciekać. Goniłam ją po całym ogrodzie śmiejąc się wesoło i znowu poczułam się jakbym miała 10 lat. Kiedy nie miałam żadnych zmartwień po prostu dobrze się bawiła.
W końcu jednak zmęczone wróciłyśmy na leżaki i nalałyśmy sobie po szklance whisky która była naprawdę mocna. Włączyłam też muzykę która dodała klimatu i resztę dnia spędziłyśmy w taki sposób nie myśląc o otaczających nas problemach tylko o tym co jest teraz.

CZYTASZ
Duskwood
FanfictionTa książka będzie inspirowana grą . Będzie dużo faktów z gry ale będą też akcje które w grze nigdy się nie wydarzyły. Mam nadzieję że to opowiadanie wam się spodoba. A tak w ogóle to polecam zagrać w tę grę jest naprawdę zajebista i bardzo realistyc...