Rozdział 76

197 2 0
                                    

POV. Melania

Zbiegłam na dół i w pośpiechu zaczęłam zakładać na siebie kurtkę i buty, ale moja gwałtowność ruchów wzbudziła zainteresowanie Luny, która właśnie weszła do przedpokoju i spojrzała na mnie z uniesioną brwią.

- Gdzie się wybierasz? - zapytała stanowczo, ale i z troską w głosie.

- Jadę do Grimrock, muszę zobaczyć, co się tam dzieję - oznajmiłam bez zastanowienia.

- Oszalałaś?! - krzyknęła zmartwiona.

- Może i tak, ale muszę to zobaczyć, a poza tym chcę zobaczyć się z Hanną - odpowiedziałam równie stanowczo.

- W porządku, ale jadę z tobą - postanowiła, a ja postanowiłam się nie sprzeczać, bo to by mi nic nie dało.

- Niech będzie - rzuciłam, a Luna szybko się ubrała, po czym wyszłyśmy z domu i wsiadłyśmy do mojego samochodu. 

W drodze na miejsce żadna z nas się nie odzywała, ale nie przeszkadzało mi to. Chciałam na spokojnie przemyśleć, co tam teraz może się dziać, a przede wszystkim, co się dzieję z Jakiem? Nie mam żadnej pewności, że zdążył uciec z kopalni zanim dopadli go federalni, a to mnie najbardziej przeraża.

Byłyśmy już prawie na miejscu, kiedy ktoś do mnie napisał, zatrzymałam samochód na poboczu i odczytałam wiadomość od Alana, która niezwykle mnie zdezorientowała.

Alan: Czy właśnie zrobiłaś coś z połączeniem?

Melania: Co masz na myśli?

Alan: Chyba najlepiej sama się przekonaj.

Alan wysłał mi jakiś plik, w który zaciekawiona kliknęłam i razem z Luną mogłyśmy zobaczyć obraz z kamer w kopalni. To oznaczało, że Jake'owi udało się usunąć tamtą transmisję i przywrócić prawdziwy obraz. Na pierwszej kamerze nie było nic ciekawego tylko jeden z korytarzy kopalni, więc przesunęłam od razu dalej. Przewinęłam dalej, ponieważ na drugiej kamerze też nie było nic ciekawego, ale za to na trzeciej zobaczyłam człowieka bez twarzy, który szedł korytarzem, to mnie niezwykle zaintrygowało, dlatego jak najszybciej przesunęłam dalej. 

Jednak dalej był jakiś zamazany obraz i nic nie można było zobaczyć, więc musiałam przejść do kolejnego ujęcia, który okazał się następnym korytarzem, ale na kolejnym ujęciu znowu zobaczyłam sprawcę, tym razem od przodu. Wyraźnie kuleję na tę nogę, w którą postrzelił go Dan.  

Kilka ujęć później zobaczyłam jak człowiek bez twarzy siada pod ścianą, wyraźnie zmęczony, ale w pewnej chwili wyciągnął telefon, nie wiedziałam po co, ale omal nie podskoczyłam, kiedy dostałam wiadomość od nieznanego numeru.

Nieznany: Był moment

Nieznany: Kiedy byliście tak niesamowicie blisko prawdy, kiedy byłaś tak blisko prawy, w jednym się myliłaś.

Ta wiadomość jednocześnie mnie zaintrygowała i przeraziła. Nie mam pojęcia, o co może mu chodzić, dlatego wymieniłam zdziwione spojrzenie z Luną, która też wydawała się nic nie rozumieć.

Melania: A co to miałoby być?

Nieznany: W tym wypadku nie brały udziału dwie osoby, tylko trzy.

To mnie jeszcze bardziej zdezorientowało i spojrzałam na Lunę bardziej zaniepokojona, a kiedy po chwili do mnie zadzwonił z gulą w gardle odebrałam połączenie.

Kiedy skierował kamerę na swoją twarz, a właściwie na maskę, byłam pewna, że znowu zacznie mi grozić, ale on nagle zaczął ją z siebie ściągać, a kiedy w końcu to zrobił, omal nie krzyknęłam z zaskoczenia. Zobaczyłam Richyego we własnej osobie i nie mogłam nic z siebie wydusić. Richy zaczął opowiadać jak doszło do tego wypadku dziesięć lat temu i z każdym jego słowem byłam w jeszcze większym szoku. Powiedział, że on też przyczynił się do tego wypadku, bo pożyczył im samochód, który wtedy stał u niego w warsztacie AMC Gremlin. Powiedział, że przyjechały do niego po tym, jak doszło do wypadku, że zauważył wgniecenia w samochodzie, a że w środku leżała Jennifer cała zakrwawiona i się nie ruszała, a potem pochowali ją w lesie. 

DuskwoodOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz