Rozdział 67

131 4 0
                                    

POV. Melania

Siedziałam na kanapie w salonie i czekałam na Lunę, która poszła do sklepu po jakieś przekąski dla nas, kiedy napisał do mnie Dan. Byłam trochę zaskoczona, ale odpisałam mu, bo i tak nie miałam co robić.

Dan: Hej.

Dan: Chcę ci podziękować.

Melania: Za co?

Dan: Za wcześniejsze bycie po mojej stronie.

Dan: Uspokoiłaś innych, doceniam.

Melania: Nie ma za co.

Dan: Chciałbym opowiedzieć ci historię.

Melania: Dobrze, mam teraz czas.

Ciekawiło mnie o czym będzie ta historia, a po za tym i tak nie mam nic lepszego do roboty w tym momencie.

Dan: Kiedy miałem trzynaście lat, nagle pod naszymi drzwiami pojawił się facet.

Dan: Trzymał czapkę obiema rękami i próbował się uśmiechnąć, kiedy zapytał mnie, czy mama jest w domu. Na lewej ręce miał dużą białą bliznę.

Dan: Nie przedstawił się ani nic, ale to nie było konieczne.

Dan: Od razu wiedziałem, kim on jest i wiedziałem też, skąd ma tę ogromną bliznę.

Dan: Idiota poślizgnął się pijany, podczas gdy jak zawsze miał w ręku butelkę piwa. Butelka miała właściwie trafić w głowę mojej mamy, ale ona prawdopodobnie była szybsza od tego pijanego drania.

Melania: Ten człowiek był twoim ojcem...

Dan: Pff...Przez lata nazywałem go na wiele sposobów.

Dan: Ojciec zdecydowanie nie był jednym z nich.

Melania: Dlaczego do was przyszedł?

Dan: Nie zapytałem go. Powiedziałem mu, żeby zszedł z naszego ganku i że nie mogę niczego zagwarantować, jeśli odważy się tu znowu przyjść i poprosić o nią.

Dan: Kilka dni później wracam wieczorem do domu, a facet znów stoi na werandzie, tylko że tym razem moja mama też tam jest.

Dan: Trzyma się za twarz, żeby ukryć podbite oko, które jej właśnie zafundował, ale nie ukrywa łez.

Dan: Skurwysyn wzrusza ramionami, gdy do niego podchodzę, jakby to była pomyłka albo chciał się wytłumaczyć, ale nie obchodzi mnie to.

Melania: Co się wtedy stało?

Dan: Pomogłem mu opuścić ganek.

Dan: Moja mama miała problemy z chodzeniem odkąd pamiętam. 

Dan: Zepchnął ją ze schodów, bo któregoś wieczoru dodała do zapiekanki groszek.

Dan: Nigdy więcej się nie pojawił i do dziś nie wiem czy w ogóle wiedział kim jestem.

Dan: Właściwie to też mam to w dupie.

Melania: Nie wierzę.

Dan: Ja też.

Melania: Do tej pory nie wiedziałam nic o twoim ojcu.

Dan: Nikt inny też nie.

Dan: I jak już pewnie zauważyłaś, też nie warto o nim mówić.

Dan: Krótko mówiąc, wiem jak to jest, gdy nagle przed drzwiami pojawia się potwór i też dokładnie wiem, jak radzić sobie z tym potworem.

Melania: Wierz mi, ten potwór jest inny.

Dan: Okaże się.

Dan: Co właściwie robisz w wolnym czasie?

DuskwoodOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz