Rozdział 11

360 17 2
                                    

Niall's Pov

– No w dupę węża, we wypierdalaj, bo Ci gerber stygnie, Juan! – oplułem ekran laptopa jedzonymi przeze mnie lodami, czując złość na bohaterkę serialu, który aktualnie oglądałem. No jak można być takim imbecylem, żeby zdradzić swoją dziewczynę z pierwszą lepszą laską poznaną w kinie? Poważnie, skąd oni biorą pomysły na takie idiotyczne wątki?

Zatrzymałem serial, stwierdzając, że dobrze zrobi mi herbatka. Nastawiłem wodę do czajnika, po czym wyspałem trochę suszu do kubka. W zamrażalniku umieściłem pudełko z resztą lodów, bo nawet taka spasiona blond cipa jak ja nie była w stanie pochłonąć pięciu litrów lodów. Nawet, jeśli były pyszniutkie. Cholera, kogo ja chciałem oszukać, zeżarłem dzisiaj już cztery opakowania, moje dupsko pęknie. Ale mimo wszystko kochałem siebie.

Gdy woda w czajniku zrobiła bulu-bulu zalałem herbatkę, zaciągając się mocno jej zapachem. Kochałem tę z dzikiej róży, koiła moje nerwy. Przeniosłem się z naparem do stolika, po czym rozsiadłem się wygodnie na sofie. Miałem idealny widok na ulicę, która była bardzo dobrze oświetlona, jednak nie zakłócało to spokoju mojego mieszkania, w którym panował półmrok. Nienawidziłem zapalać świateł, gdy byłem mały bałem się ciemności, teraz jednak dorosłem i boję się rachunków za prąd. Tak, moja pensja była znikoma.

Spojrzałem na zegarek i westchnąłem, widząc późną godzinę. Jak na zawołanie dostałem wiadomość, więc szybko wziąłem do ręki telefon ze stolika. Uśmiechnąłem się widząc, że jest od Harry'ego, jednak po przeczytaniu jej warknąłem ze złości.

Od: Hazza

Hej Niall, przepraszam, ale nie będzie mnie w domu jeszcze bardzo długo. Dostałem wezwanie i muszę być na komendzie. Nie czekaj na mnie, buziaki.
H.

Serio? Co oni by zrobili, gdyby był no nie wiem, na urlopie? Ściągnęliby go z drugiego końca świata? Oj, porozmawiam ja sobie z tym jego komendantem. Dobrze, że jego córka jest w grupie, którą prowadzę.

Wstałem, po drodze wylewając herbatę do zlewu i wrzucając tam również kubek. Kutas zjebał cały nastrój.

Harry's Pov

Zamknąłem kopniakiem drzwi, a Lou oplótł mnie nogami w pasie. Czułem, jaki jest twardy, a moja własna erekcja bolała niemiłosiernie. Z naszych ust, które raz po raz żarliwie zderzały się ze sobą w niechlujnym pocałunku uciekały jęki rozkoszy i zniecierpliwienia.

– Wyłomotam Cię w te jędrne dupsko aż będziesz piszczał – wycharczałem, ściskając mocniej jego pośladki. Zostawiłem kilka malinek na jego szyi, na co jęknął. Nie myślałem trzeźwo, właściwie myślałem teraz kutasem. Ale chuj z tym i z konsekwencjami, gdy mam w rękach takie dupsko.

Rzuciłem go na łóżko, zdejmując swoją koszulkę. Szybko rozpiąłem spodnie, zdejmując je. Nakazałem mu wzrokiem, by zrobił to samo, co uczynił błyskawicznie. Widziałem, jakim był bałaganem i mój kutas zapulsował na myśl, że to ja doprowadziłem go do takiego stanu.

– Zaraz będziesz się na nim kręcił jak pozytywka – stwierdziłem, zdejmując swoje bokserki. Oczy szatyna rozszerzyły się, gdy wpatrywał się w moje przyrodzenie. Uśmiechnąłem się cwaniacko, dobrze wiedząc, że miałem kutasa jak marzenie.

– Chcesz, żebym robił kupę na stojąco? – zapytał, a ja parsknąłem śmiechem nie wiedząc, co odpowiedzieć. Chwilę później mój śmiech zamienił się w skowyt rozkoszy, kiedy Louis wziął mojego kutasa w usta. Skubany ciągnął jak odkurzacz.

Z początku starałem się kontrolować, jednak kiedy jego nos dotknął mojego podbrzusza nie wytrzymałem i złapałem go za włosy zaczynając nadawać mu tempo. Krztusił się co potęgowało moją rozkosz, a łzy, które płynęły z jego oczu sprawiły, że poczułem zbliżający się orgazm. Odepchnąłem go tuż przed końcem. Spojrzał na mnie zdziwiony, na co ja pokręciłem głową.

– Chcę Cię. Chcę dojść w Tobie, chcę doprowadzić Cię do szczytu samymi pchnięciami. Nie wolno Ci się dotykać, rozumiesz? – wwiercałem w niego wzrok, pokiwał głową na znak zgody.

Kazałem mu się wypiąć, smarując swoją rękę lubrykantem. Powoli w niego wszedłem i poczułem, jak zaciska się na moim palcu. Po chwili, gdy słyszałem jęki zacząłem go nim rżnąć, dokładając po jakimś czasie kolejny i następny... Wykonywałem ruchy nożycowate, a niebieskooki jęczał pode mną jak tania dziwka. Gdy wiedziałem, że jest już gotowy wyszedłem z niego, by palce zastąpić moim twardym kutasem. Czułem, jak zaciska się na mnie, to było tak nowe i dobre. Odpłynąłem myślami gdzieś daleko, liczył się tylko szatyn pode mną i jego tyłek. Słyszałem jak przez mgłę jego jęki zamieniające się w krzyki, gdy trafiłem kutasem w jego prostatę.

Z Niall'em zawsze trzeba było obchodzić się jak z jajkiem, brakowało mi porządnego rżnięcia, a Louis mi takowe zapewnił. Czułem, jak blisko jestem, jak chłonę każdą nanosekundę całym sobą. Wszystko było okej, jednak...

Louis kichnął, przez co wierzgnął w przód. Moje spocone dłonie ześlizgnęły się z jego bioder i wyszedłem z niego, jednak to nie przeszkodziło mi w osiągnięciu szczytu. Poczułem, jak sperma raz po raz strzela z mojego kutasa. Przed oczami miałem gwiazdy, to był najlepszy orgazm.

Brutal LawOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz