Rozdział 47

2K 109 61
                                    

*Liam* 

 Wkurzony rzuciłem telefonem na tylne siedzenie samochodu i ruszyłem do mojego ulubionego klubu.

Nie rozumiałem, dlaczego Zayn nie może zrozumieć, że nie da się kogoś zmusić do miłości. 

Pogrążony w swoich myślach nie zorientowałem się nawet, że na liczniku wybiło ponad 200 km/h.

 Po chwili usłyszałem syreny policyjne, nie chcąc być złapanym, staraniem się ich zgubić. Wydawało mi się, że udało mi się to zrobić, ale nagle, nie wiadomo skąd , obok mnie pojawiły się dwa radiowozy.

- Kurwa - przekląłem pod nosem. 

Zacząłem się cofać, chciałem spróbować uciec, ale po chwili usłyszałem strzały, a moje opony zostały przedziurawione. Funkcjonariusze mnie otoczyli.

- Wyjdź z samochodu z podniesionymi rękoma, nie próbuj nawet nic kombinować! - usłyszałem z megafonu. 

Zacisnąłem palce na skórzanej kierownicy i wyszedłem powoli z pojazdu.

- Panie wladzo, można to załatwić inaczej. Pokojowo - wyjąłem portfel, już chciałem podać mu kilka tysięcy, mężczyźnie przede mną zaświeciły się oczy, ale starałem się nie zaśmiać mu się w twarz.

 - Próbujesz przekupić policjanta? Nie biorę łapówek! - powiedział, po czym z zaskoczenia zapiął mi ręce kajdankami.

- Załadujcie go do mojego radiowozu - zwrócił się starszy mężczyzna, który mnie skuł do chłopaków, którzy stali obok mnie.

Nie opierałem się, po chwili siedziałem w radiowozie. Ku mojemu zaskoczeniu po chwili jazdy, policjant zatrzymał się przy klubie, do którego chciałem dzisiaj przyjechać.

- Jeżeli twoja oferta jest nadal aktualna, to z chęcią ją przyjmę. - uśmiechnął się mężczyzna.

 - Nie mam jak wyjąc portfela, będąc skutym - powiedziałem, posyłając mu sztuczny uśmiech.

- Przepraszam za tamto- wyszedł z radiowozu, otworzył mi drzwi, a ja zaraz po nim.

 Po chwili rozpiął mi dłonie. Rozmasowałem je, po czym patrzyłem się na funkcjonariusza.

- To jak? - z westchnieniem wyjąłem z portfela 3 000 dolarów. 

Mężczyzna tylko patrzył się na mnie z niedowierzaniem.

 - Chyba żartujesz. Dajesz 15 000 tysięcy, albo lądujesz w więzieniu.- powiedział poważnie. Wyjąłem sumę z portfela i mu  ją wręczyłem.

 - Dzięki, nie pakuj się więcej w kłopoty.- powiedział, a po chwili odjechał. 

A ja skierowałem się do klubu.

Brutal LawOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz