Rozdział 25

213 13 8
                                    

Pov Zayn

— Wingardium Leviosa, ty kurwa kupo złomu! — wrzasnąłem, uderzając w kierownicę. Czułem łzy piekące mnie w oczy, jednak szybko pozbyłem się ich poprzez intensywne mruganie. Super. Moje auto jest zjebane, a czas kurczył się, jak góralski sweterek po praniu. Już traciłem nadzieję, gdy moje spojrzenie spoczęło na starym, wysłużonym rowerze mojego dziadka. Był okropny, z wielką trąbką zamiast dzwonka, ale wiedziałem, że to jedyny sposób, bym dostał się do Horana.

Wysiadłem z samochodu i z rozkoszą pierdolnąłem drzwiami. Szybkim krokiem przeszedłem przez podwórko, po drodze kląc na plączące się pod nogami kury mojej babci. Złapałem za rower, który jęknął żałośnie. Już miałem wsiadać, kiedy…

— Zayn, dokąd się wybierasz? — z domu wyszła moja babcia w szlafroku. Cholera, chyba obudziłem ją trzaskiem drzwi samochodu. Westchnąłem.

— Muszę coś załatwić, niebawem wrócę. — mruknąłem, dosiadając mego zardzewiałego rumaka. Obstawiam, że pół dzielnicy wiedziało, że go dosiadłem. Kurwa, który australopitek to zmajstrował?

— Och, nigdzie się nie ruszasz bez kasku, mój drogi! — zawołała i wcisnęła mi w ręce obrzydliwy, oczojebny żółty kask z wielkim, fioletowym kwiatkiem na samym środku.

— Babciu, kocham Cię, ale nie rób sobie żartów. Spieszę się — rzekłem, oddając jej kask. Zmarszczyła brwi i wcisnęła mi go znowu.

— Nie i koniec. Ubieraj go, albo nici z Twojej wycieczki! — krzyknęła i złapała w rękę metalowy pogrzebacz.

— Zayn, słuchaj się babci — przed dom wyszedł Liam z talerzem rogalików.

— Zamknij mordę, Payne. — warknąłem i już chciałem się odepchnąć, gdy niespodziewanie moja babcia wytknęła pogrzebacz między szprychy przedniego koła.

— No bez jaj, kurwa! — wrzasnąłem, jednak ona nie zraziła się.

— Kask.- wycedziła przez sztuczne zęby i chcąc-nie-chcąc ubrałem ten pierdolony kask. Wyglądałem jak debil, co potwierdził zduszony śmiech Liama.

- Morda, kucu — warknąłem i po chwili już jechałem ulicami w stronę Niall’a. Moje serce łomotało jak nigdy ze strachu i tęsknoty.

*SPECIAL BABKI ZENKA*

Nuciłam sobie pod nosem sprzątając pokój mojego Zenusia. Dziwiło mnie jak mój wnuczek może mieć taki syf w pokoju i plakaty pół nagich panów. Przewróciłam oczami mógłby bardziej się z tym kryć.  Na przykład ja miałam dziewczynę będąc z jego dziadkiem, a jakoś nikt nie wiedział.  Biedny Edward, rodzina myśli,  że to był nieszczęśliwy wypadek przy posiłku. Mają rację ta trutka na szczury była przypadkowa. Zaśmiałam się cicho pod nosem. Zajrzałam pod łóżko Zayna, a moje oczy rozszerzyły się jak pieciogroszówki.

-Dziwny kształt ma ten wibrator...- mruknęłam. Siedząc już na łóżku, rozwinęłam materiał, była to spluwa.

-Ta czego mogłam się spodziewać. Edward z tym wszystkim zaczął i teraz gnoje bawią się w to czego nawet nie umiał skończyć.

Mój były mąż był szefem gangu, który siał postrach nie tylko w naszym mieście.

-Oj Edziu Edziu, taki silny chłop z ciebie był, a zabiła cie zwykła trutka na szczury.- prychnęłam. Zawsze dawał do sprawdzenia moje posiłki swoim ludziom ale tym razem mi się udało.

Nie zrozumcie mnie źle nie był złym mężem ale spadeczek był jeszcze lepszy... Dzięki temu mogę pić tyle Martini ile tylko ze chce. Edziu co prawda pewnie przewraca się w grobie. Z niego jak i mojego syna oraz wnuka są tacy gangsterzy jak ze mnie kupka gnoju na polu. Wiadomo przecież , że jestem zajebista. Zenek odzieczył swój urok oczywiście po mnie.

Brutal LawOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz