Rozdział 16

211 19 0
                                    

Niall pov
Resztę godzin w pracy siedziałem jak na szpilkach. Byłem zły na Pana loczka  za to, że okłamywał mnie przez tak długi okres. Po wyczekiwanych godzinach w końcu wszedłem do domu , zielonooki już się w nim znajdował,  a raczej żerował w kuchni.
-Ghej Khochanie.- powiedział z pełną buzią.
-Chcesz mi może łaskawie wytłumaczcie Harry JEBANY W DUPE STYLESIE. Czemu mnie okłamywałeś przez tak długi okres?! Praca tak ? Hm ciekawe bo przyszedł do mnie twój tatuś i uwaga nie uwierzysz. Ponoć cie nie było w pracy bardzo długo ba nawet chce ci znieść twój długo wyczekiwany awans. Miej lepiej dobre wytłumaczenie. - powiedziałem z chamskim uśmieszkiem widząc w jego oczach lęk.
-No dobra.  Miałem ostatnio ważne zadanie, musiałem wytropić zabójcę, który jest nieuchwytny.- powiedział, a ja myślałem, że go zamorduje tak jak tam stoi.
-Możesz łaskawie nie kłamać? Oczko ci lekko spierdala w lewo jak kłamiesz.- warknąłem na co loczek cierpiętniczo westchnął.
-Nini przepraszam ale nie mogę Ci powiedzieć.  Mam za to dla Ciebie prezent na przeprosiny. Dzisiaj w końcu przyszedł. Mam nadzieję, że Ci się spodoba i proszę otwórz go robię to dla twojego dobra. Kiedy wszystko ucichnie powiem o co chodzi.- mężczyzna podał mi pudełko, chciałem się kłócić dalej ale w sumie może naprawdę ma jakiś trop i nie może mi powiedzieć.
-Okej... -wziąłem się za rozpakowywanie przesyłki. Moje oczy zaszkliły się potwornie widząc co jest  w tym zasranym pudle. Na samym początku leżało duże różowe dildo ,  które było czymś ubrudzone. Domyślałem się czym... Znajdowały się tam również zdjęcia Harrego i Louisa. Ale jak to...  Zielonookiemu uśmiech od razu zgasł widząc zawartość pojemnika.
-Daj mi to skarbie... To nie tak jak myślisz.- wziąłem fotografię i podniosłem nią różowego przyjaciela Hazzy, rzuciłem nim w niego z impetem po czym wybiegłem z domu trzaskając drzwiami. Loczek nie szedł za mną wiedział chyba ,że nie warto. Godzinę później doszedłem do mojego miejsca, o którym nie wiedział nawet policjant.
-W dupę jebany Styles!- wydarłem się siadając na ławce i zalewając się łzami.
Skończyłem użalać się nad sobą jak i rzucać szyszkami w drzewo wyobrażając sobie, że to łeb bruneta w momencie gdy lasek spowiła noc. Podniosłem się z ławeczki i zacząłem iść  w kierunku miejsca, które nazywałem domem i w którym chciałem wiązać przyszłość z tą zdradziecką małpą. Miałem w planach wziąć moje rzeczy i wyprowadzić się od tego skurwiela. Moje przemyślenia przerwał trzask gałązki. Odwróciłem się od razu, zaśmiałem się nerwowo nikogo nie widząc.
-Mam zwidy.- mój wzrok wrócił z powrotem na ścieżkę. Odbiłem się nosem od klatki piersiowej rosłego mężczyzny.
-Cześć ptaszyno.- to było ostatnie co usłyszałem nim zostałem ogłuszony, błagałem w myślach żebym nie był to ten różowy dildos.  Co ja pierdole... Upadłem na ziemię, przez chwilę widziałem tylko buty nim straciłem przytomność.

Brutal LawOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz