Rozdział 39

3K 117 162
                                    

Dedykacja huncwotkariddle





*Zayn*

Siedziałem z Liamem w salonie, gadaliśmy pijąc piwo, nie mogłem wytłumaczyć mojego wcześniejszego zachowania, wiem, że było ono nieodpowiednie. Czasami zachowuje się jak głupi małolat, ale pomimo tego Liam zawsze przy mnie jest i mi wybacza, dobry z niego przyjaciel.

Louis też zawsze przy mnie jest...

Nie wiedziałem, że Louis coś do mnie czuje. Od pół roku ciągnęliśmy układ przyjaźni z korzyściami. 

Zaczęło to się, gdy obydwoje byliśmy naćpani, a chłopak zaczął się do mnie dobierać, gdy się ze sobą przespaliśmy, to postanowiliśmy ciągnąć to dalej i zacząć uprawiać seks bez zobowiązań.

Jednak gdy dowiedziałem się, że Louis mnie okłamał i zorientowałem się, jak go traktuje to nie wytrzymałem tego, wpadłem w szał.

Siedziałem z przyjacielem jeszcze godzinę, omawialiśmy sprawy związane z gangiem. Nie chciałem poruszać tematu Nialla ani Louisa, a Liam uszanował moja decyzje, byłem mu za to wdzięczny.



*Justin*

Siedziałem na swojej kanapie i powoli sączyłem się Wisky z lodem. Trzymałem również w ręce zdjęcie osoby, której szczerze nienawidziłem. Nagle do pomieszczenia wbiegł zdyszany Anton.

- S..zefie m..amy go - wydyszał, a ja uśmiechnąłem się patrząc na fotografie.

- Zniszczę Cię, Zayn.- powiedziałem cicho.

 - Chris!

- Tak szefie?- do salonu niepewnie wszedł zielonooki blondyn.

- Jedziemy odwiedzić mojego starego kupla, przygotuj moją Zabaweczkę, jestem pewny, że Zayn na pewno chce ją poznać.

- C..czy chodzi o wibrator, którego pan wczoraj używał w wannie?

- Chodzi mi o broń- warknąłem. - Wypierdalaj.

Po kilku minutach wszedł ponownie chłopak, w dłoni trzymał mój pistolet. Przejąłem go i ruszyliśmy do wyjścia z mojej willi. 

Wsiedliśmy do czarnego porsche i odjechaliśmy z piskiem opon Szykuje się dobra zabawa- pomyślałem.

Po kilku minutach zaparkowaliśmy samochód przecznice dalej, aby nie wzbudzić podejrzeń Malika. 

Ruszyliśmy pod dom Mulata, podchodząc do okna do piwnicy.

- Zabijemy ich, szefie? - zapytał się mnie Chris.

 - Nie. Malik zajebał mi narkotyki, które są warte ponad milion. Musimy odebrać najpierw moją własność.

Doszliśmy do okna. Uśmiechnąłem się szeroko, widząc,że okno było lekko uchylone. Razem z blondynem otworzyliśmy je szerzej, a następnie przeszliśmy przez nie.

Gdy znajdowaliśmy się w pomieszczeniu, nadepnąłem na coś, od razu spojrzałem na tę osobę i zobaczyłem, że to Louis.

 - Bieber?! Zay- szatyn chciał krzyczeć. Szybko podniosłem go do góry, związałem i wcisnąłem mu szmatę do ust, byłem przygotowany. Louis był zdany teraz tylko na moja łaskę.

- Justin, tu jest ktoś jeszcze! - podszedłem do Chrisa i ujrzałem prze sobą wystraszonego nastolatka. Oblizałem wargi widząc jego przerażenie. Złapałem dzieciaka za włosy.

 - Co taki uroczy chłopiec robi w takim złym miejscu, jak to, huh? 

- P..porwano mnie - mówił patrząc się na mnie blondyn. Chciał, żebym mu pomógł, ale wybacz młody, jestem większym potworem, niż Zayn, źle trafiłeś.

- Spokojnie mały, jak już zabije Malika, to będziesz moją dziwką!

 -Nie! - wyrwał mi się i zaczął biec w stronę drzwi, następnie waląc w nie pięściami.

 -Zayn, p..pomocy! - krzyczał, szybko do niego podszedłem i zakryłem mu dłonią usta. Złapałem go za koszulkę i rzuciłem nim o ziemie, po czym zacząłem go kopać.

 Gdy chciałem już ściągać mu spodnie drzwi do piwnicy się otworzyły, a do pomieszczenia wbiegł Liam, wraz z Zaynem.

*Zayn*

Siedziałem w pokoju z Paynem, nagle usłyszeliśmy krzyk nastolatka, szybko pobiegliśmy go pomieszczenia, w których przebywał Louis, wraz z Niallem, zapaliliśmy światło i zobaczyłem Justina. Trzymał on ręce na posiniaczonym ciebie blondyna, byłem wściekły, szybko wyciągnąłem pistolet.

 - Puść go.- powiedziałem, celując w niego.

 - Nie, Zayn. nie próbuj nawet strzelać, bo mam tez Louisa. - powiedział, a po chwili jego wspólnik podszedł do niego ciągnąć za sobą Louisa. 

Kurwa.

 Justin podniósł do góry Nialla, który patrzył się na mnie przerażony.

 -Z..Zay - Zamnkij się suko! - przerwał mu, po czym go spoliczkował. 

Po chwili słyszałem szloch nastolatka.

 -Zostaw ich! - krzyknąłem.

- Zostawię jak oddasz mi moje narkotyki! 

Nie widząc innego wyjścia poszedłem do szafy stojącej niedaleko mnie, wyjąłem z niej torbę napchaną po brzegi różnymi narkotykami.

 - Najpierw oddaj chłopaków - powiedziałem.

Jego pomagier rozwiązał Louisa, chciałem dać mu torbę, ale nagle przystawili im do głowy pistolety.

 - Daj mi najpierw narkotyki.- powiedział Justin,

- Ani mi się śni.- warknąłem.

 - Mam najpierw zabić Tomlinsona, czy twoja zabaweczkę?

- Nie rób im nic. Zróbmy wymianę.

- Dobra. Ale oddam ci na razie tylko dzieciaka. Muszę mieć jakaś kartkę przetargową na wyjście.

Puścił Nialla, a ja rzuciłem mu pod nogi torbę.

- Teraz wypuść Louisa.

- I tu jest problem, Zayn. Tak się nie bawię - powiedział, po czym pociągnął na spust, strzelając w szatyna, który padł na ziemie, krwawiąc.

Gdy tylko Louis opadł na ziemie, to Liam szybko zastrzelił Justina, wraz z jego towarzyszem.

 Ja natomiast wziąłem na kolana ciało Louisa.

 - Louis, wszystko będzie dobrze.- powtarzałem mu, tak naprawdę to sam chciałem się do tego przekonać,Louis walczył z zamknięciem oczu, a ja nic nie mogłem poradzić na łze spływającą po moim policzku.

 Pomimo tego wszystkiego, Louis był moim przyjacielem, zależy mi na nim.

Nagle Louis opadł bezwładnie, po czym zamknął oczy.

- Nie! - nie szczędziłem już łez, i ja i Liam płakaliśmy, straciliśmy przyjaciela, który był z nami praktycznie zawsze.

 Oddałem ciało szatyna Liamowi, po czym podszedłem do Niall, który leżał nie daleko nas obok ciał Gansterów.

Podniosłem go i wbiłem w ścianę.

 - To wszystko twoja wina!- puściłem go, a gdy upadł kopnąłem go w brzuch.

Dedykacja xJuleczekx

Brutal LawOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz