„Dawno, dawno temu był sobie książę. Wysoki, przystojny i niezwykle popularny. Szlachcianki z całego królestwa wodziły za nim wzrokiem. Jednak on nie pragnął kobiety z wielkiego rodu. Zakochał się w małomównej pokojówce, która od lat pracowała w jego rodzinnym zamku. Pobrali się w sekrecie..."
- Nie dość, że bajka to jeszcze cholerne romansidło? – prychnął Levi. – Poważnie, Erwin?
Po wysprzątaniu sypialni Shadisa wzdłuż i wszerz postanowił zrobić sobie przerwę. Wyłożył się na stojącej przy oknie szerokiej ławie, założył nogę na nogę i zabrał się za przeglądanie wyciągniętej ze śmietnika książki.
Z początku chciał jedynie rzucić na nią okiem, a potem odłożyć, jednak po przeczytaniu pierwszych trzech zdań przypomniał sobie kojący głos swojej mamy. W Podziemiu ciężko było uzyskać dostęp do jakiejkolwiek literatury, więc Kuchel wymyślała dla Leviego własne bajki. Raz nawet wybłagała od szefa burdelu premię w postaci książki dla dzieci, którą potem przerabiała z synem kilkanaście razy, by mieć pewność, że nauczy się czytać.
Kenny, rzecz jasna, nie cenił zbytnio słowa pisanego – no, chyba że chodziło o listę dłużników, którym miał wkrótce spuścić wpierdol.
Levi odgonił od siebie myśli o morderczym opiekunie i wrócił do lektury.
Główni bohaterowie nie mieli imion – przez całą opowieść byli nazywani po prostu „Księciem" i „Dziewczyną". Ich szczęśliwy miesiąc miodowy nie trwał długo, bo wkrótce zostali nakryci przez rodziców pana młodego. Król i Królowa obiecali, że zapomną o sprawie, jeśli ich syn wyrzeknie się ukochanej. Oczywiście odmówił, jak przystało na każdego szlachetnego idiotę w tego typu opowieści.
- Co za zaskoczenie! – sarkastycznie podsumował Levi.
W tym momencie zrobiło się naprawdę ciekawie. Królewska para nakazała skuć świeżo upieczonych małżonków i zawiązać im oczy.
- Jak uroczo...
Ławka w salonie Shadisa była cholernie wygodna. Levi zdecydował, że jeśli kiedykolwiek doczeka się własnych kwater, to chciałby mieć dokładnie taką samą.
Przewrócił stronę, zastanawiając się, czy następne w kolejności będzie biczowanie młodych i gotowanie ich w oleju.
Jednak opowieść nie była aż tak brutalna. Jaka szkoda...
Księciu powiedziano, że skoro uparł się, by zawstydzać swoich rodziców, to powinien czynić to jak najdalej od dworu. On i jego wybranka zostali osadzeni w zamku, którego dokładnej lokalizacji nie potrafili ustalić. Twierdza miała bardzo wysokie mury...
- Skąd my to znamy? – Levi przewrócił oczami.
W zamku nie było żadnej bramy, ani liny, której można by użyć, by zsunąć się po ścianach. Innymi słowy – ucieczka nie wchodziła w grę.
Książę i Dziewczyna byli jednak cierpliwi. Po paru latach ich włosy stały się wystarczająco długie, by można było je ściąć, a potem zapleść w niezwykle wytrzymały warkocz.
- Jak kreatywnie – z podziwem zacmokał Levi.
Wolność była na wyciągnięcie ręki, jednak gdy zakochani mieli już uciekać, facet zaczął się wahać. Tereny wokół zamku były dla nich zupełnie obce – nie mieli pojęcia, co napotkają, jeśli wyjdą poza mury.
Czy mi się tylko wydaje, czy coś w tej durnej bajce brzmi znajomo? – Levi uniósł brew.
Książę bał się, że wpadną w kłopoty i jego ukochana umrze. Dlatego zaproponował, by spędzili w zamku jeszcze jedną ostatnią noc. Kiedy Dziewczyna spała, wymknął się poza mury...
CZYTASZ
Puste pokoje (Eruri)
FanfictionLevi wcale nie chciał polubić Hanji. Ani Erwina. Ani żadnego innego popaprańca należącego do Korpusu Zwiadowczego. Po śmierci Farlana i Isabel obiecał sobie, że pozostanie samotnikiem i do nikogo się nie przywiąże. W końcu lubić kogoś to martwić się...