Rozdział 7 - Pszczoły i mrówki

338 34 116
                                    

Dawno, dawno temu był sobie książę. Wysoki, przystojny i niezwykle popularny. Szlachcianki z całego królestwa wodziły za nim wzrokiem. Jednak on nie pragnął kobiety z wielkiego rodu. Zakochał się w małomównej pokojówce, która od lat pracowała w jego rodzinnym zamku. Pobrali się w sekrecie..."

- Nie dość, że bajka to jeszcze cholerne romansidło? – prychnął Levi. – Poważnie, Erwin?

Po wysprzątaniu sypialni Shadisa wzdłuż i wszerz postanowił zrobić sobie przerwę. Wyłożył się na stojącej przy oknie szerokiej ławie, założył nogę na nogę i zabrał się za przeglądanie wyciągniętej ze śmietnika książki.

Z początku chciał jedynie rzucić na nią okiem, a potem odłożyć, jednak po przeczytaniu pierwszych trzech zdań przypomniał sobie kojący głos swojej mamy. W Podziemiu ciężko było uzyskać dostęp do jakiejkolwiek literatury, więc Kuchel wymyślała dla Leviego własne bajki. Raz nawet wybłagała od szefa burdelu premię w postaci książki dla dzieci, którą potem przerabiała z synem kilkanaście razy, by mieć pewność, że nauczy się czytać.

Kenny, rzecz jasna, nie cenił zbytnio słowa pisanego – no, chyba że chodziło o listę dłużników, którym miał wkrótce spuścić wpierdol.

Levi odgonił od siebie myśli o morderczym opiekunie i wrócił do lektury.

Główni bohaterowie nie mieli imion – przez całą opowieść byli nazywani po prostu „Księciem" i „Dziewczyną". Ich szczęśliwy miesiąc miodowy nie trwał długo, bo wkrótce zostali nakryci przez rodziców pana młodego. Król i Królowa obiecali, że zapomną o sprawie, jeśli ich syn wyrzeknie się ukochanej. Oczywiście odmówił, jak przystało na każdego szlachetnego idiotę w tego typu opowieści.

- Co za zaskoczenie! – sarkastycznie podsumował Levi.

W tym momencie zrobiło się naprawdę ciekawie. Królewska para nakazała skuć świeżo upieczonych małżonków i zawiązać im oczy.

- Jak uroczo...

Ławka w salonie Shadisa była cholernie wygodna. Levi zdecydował, że jeśli kiedykolwiek doczeka się własnych kwater, to chciałby mieć dokładnie taką samą.

Przewrócił stronę, zastanawiając się, czy następne w kolejności będzie biczowanie młodych i gotowanie ich w oleju.

Jednak opowieść nie była aż tak brutalna. Jaka szkoda...

Księciu powiedziano, że skoro uparł się, by zawstydzać swoich rodziców, to powinien czynić to jak najdalej od dworu. On i jego wybranka zostali osadzeni w zamku, którego dokładnej lokalizacji nie potrafili ustalić. Twierdza miała bardzo wysokie mury...

- Skąd my to znamy? – Levi przewrócił oczami.

W zamku nie było żadnej bramy, ani liny, której można by użyć, by zsunąć się po ścianach. Innymi słowy – ucieczka nie wchodziła w grę.

Książę i Dziewczyna byli jednak cierpliwi. Po paru latach ich włosy stały się wystarczająco długie, by można było je ściąć, a potem zapleść w niezwykle wytrzymały warkocz.

- Jak kreatywnie – z podziwem zacmokał Levi.

Wolność była na wyciągnięcie ręki, jednak gdy zakochani mieli już uciekać, facet zaczął się wahać. Tereny wokół zamku były dla nich zupełnie obce – nie mieli pojęcia, co napotkają, jeśli wyjdą poza mury.

Czy mi się tylko wydaje, czy coś w tej durnej bajce brzmi znajomo? – Levi uniósł brew.

Książę bał się, że wpadną w kłopoty i jego ukochana umrze. Dlatego zaproponował, by spędzili w zamku jeszcze jedną ostatnią noc. Kiedy Dziewczyna spała, wymknął się poza mury...

Puste pokoje (Eruri)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz