Gdyby Levi miał wybrać swoje najmniej ulubione uczucie na świecie, wskazałby „niepewność". Właśnie to czuł, gdy zmasakrował takiego jednego kolesia, a potem patrzył na oddalające się plecy Kenny'ego.
To nie tak, że to była jego pierwsza trauma w życiu – już jako ledwo odrośnięty od ziemi szczyl musiał patrzeć na rozkładające się ciało swojej matki, a jednocześnie zmagać się z powolną śmiercią własnego organizmu, który rozpaczliwie domagał się jedzenia i wody.
Jednak odejście Rozpruwacza było dla niego torturami na zupełnie nowym poziomie. Co innego zobaczyć czyjeś ciało i zrozumieć – jasno i definitywnie – że ten ktoś już nie wróci, a co innego każdego dnia gapić się na drzwi i zadawać sobie te same pytania:
„Naprawdę zostałem odtrącony? Czy wciąż mogę mieć nadzieję?"
W tej chwili Levi czuł się niemal tak samo jak wtedy.
Gdy usłyszał, że Lobov jest w mieście, jego pierwszym wnioskiem była myśl, że Erwin go okłamał. Albo i nie.
Szlag! Właśnie to było w tym wszystkim najgorsze – pomachano mu przed nosem dowodem na nieszczerość dowódcy, ale nie dość mocnym, by jednoznacznie uznać Smitha za winnego. Levi potrzebował więcej informacji.
- Co on tutaj robi? – wyrzucił z siebie, przeszywając Henninga wzrokiem.
- W sensie, że... Nicholas Lobov? – Młodzieniec zmarszczył brwi.
- Pomyślałem, że może coś wiesz. Skoro twoi rodzice dla niego pracują...
- „Pracują" to za dużo powiedziane. – Henning nieznacznie się skrzywił. – Po prostu potrzebowali pretekstu, by przyjechać tutaj i zamęczać mnie wykładami o „marnowaniu sobie życia". Tylko dlatego zgłosili się do tej roboty.
- To musi być dla nich uwłaczające – stwierdził Tomas. – O ile pamiętam, nie mają dobrej opinii na temat Lobova. Kiedy bywałem u was na obiadach, zawsze powtarzali, że to leniwy darmozjad.
- Mówią tak o wszystkich arystokratach. – Syn nadopiekuńczych rodziców wzruszył ramionami. – Może usłyszeli o najnowszej ekspedycji i liczą, że Lobov ją powstrzyma? Zrobią wszystko, bylebym tylko nie wyjeżdżał za Mury! Wcale bym się nie zdziwił, gdyby mój ojciec nagle zaczął podlizywać się temu tłustemu śmieciowi...
- Możesz mówić trochę ciszej? – pisnęła Lynne. – A jeśli ktoś usłyszy?
- Nawet jeśli, to co z tego? – prychnął Henning.
- Właśnie! – Tomas zawtórował koledze. – Nikt tutaj nie lubi Lobova. Już w Korpusie Kadetów krążyły plotki, że ten gnój chce zlikwidować Zwiadowców.
Levi poruszył się niespokojnie.
- „Zlikwidować"? – powtórzył cicho.
To była dla niego kompletna nowość. Zawsze wydawało mu się, że niechęć Lobova do Zwiadowców jest związana wyłącznie z interesami. Ten szlachecki wieprz chciał, by kasa z Rządu szła na jego własne nielegalne przedsięwzięcia, a nie na wyprawy za Mury – właśnie dlatego zniechęcał koleżków u władzy do fundowania kolejnych ekspedycji. Ale żeby chcieć kompletnie pozbyć się Korpusu Zwiadowczego?
- Nie sądzę, by dążył do czegoś tak ekstremalnego – wymamrotała Lynne. – To tylko brednie, które niektórzy instruktorzy powtarzali po pijaku.
- Bronisz go, bo połowa twojej rodziny jest na służbie u niego w rezydencji! – burknął Henning.
- Jeśli to prawda – Levi zmierzył dwóch młodzieńców chłodnym spojrzeniem – to tym bardziej powinniście panować nad językiem. To normalne, że Lynne martwi się o swoich bliskich. Nie pomyśleliście, że jej rodzina może stracić pracę? Nie mówię, że macie przestać pomstować na Lobova, ale przynajmniej róbcie to nieco dyskretniej!
![](https://img.wattpad.com/cover/328062503-288-k800440.jpg)
CZYTASZ
Puste pokoje (Eruri)
أدب الهواةLevi wcale nie chciał polubić Hanji. Ani Erwina. Ani żadnego innego popaprańca należącego do Korpusu Zwiadowczego. Po śmierci Farlana i Isabel obiecał sobie, że pozostanie samotnikiem i do nikogo się nie przywiąże. W końcu lubić kogoś to martwić się...