Kiedy Levi wreszcie wrócił z przejażdżki, słońce chowało się za horyzontem, a większość żołnierzy kręciła się w okolicach spalonego baraku. Drewno na nowy budynek zostało już przywiezione, więc prace konstrukcyjne trwały w najlepsze. Levi chciał podejść do grupy i nie zapytać, czy z czymś nie pomóc, lecz usłyszał swoje imię dobiegające z przeciwnego kierunku.
- A ty gdzie? – radosnym głosem zawołała Hanji. – Tutaj, tutaj!
Ona i Erwin stali obok wejścia do zamku. W przeciwieństwie do żołnierzy budujących barak, byli ubrani jak cywile. Okularnica paradowała w brązowych spodniach i białej koszuli. Smith miał na sobie podobny zestaw, z tą różnicą, że jego portki były ciemne.
- Śpiący królewicz nareszcie podniósł się łóżka? – zażartował Levi.
Widząc łagodny uśmiech Erwina, zaczerwienił się, jednak szybko potrząsnął głową i zmusił się do zachowania spokoju. Dokładnie sobie wszystko przemyślał i podjął decyzję. Nie miał pewności, czy był właściwa, jednak nie zamierzał się z niej wycofywać.
Dojście do ładu z samym sobą sprawiło, że czuł się znacznie lepiej niż rano. Był zdecydowanie bardziej spokojny i... lekki.
- Nie dokuczaj Erwinowi z powodu porannej drzemki – powiedziała Hanji. – Bardzo szybko wstał i pomógł przygotować twoją nagrodę.
- Poszło nam tak sprawnie, że skończyliśmy kilka godzin temu. – Erwin wskazał kciukiem żołnierzy pracujących przy baraku. – Keith postanowił wykorzystać fakt, że ludzie byli tak pełni energii i dał im nowe zadanie.
- A wyście się sprytnie wymigali?
- Nieee. – Hanji oparła dłonie o biodra i dumnie uniosła podbródek. – Zostaliśmy oddelegowani do arcyważnego zadania, jakim jest wręczenie ci twojej nagrody. Czy raczej: zaprowadzenie cię do niej. A poza tym, jesteśmy oficerami i nie musimy pracować od świtu do nocy.
- On zrezygnował z roboty na rzecz innego zajęcia? – Levi zmierzył Erwina sceptycznym spojrzeniem. – Mam nadzieję, że ktoś uwiecznił tę wiekopomną chwilę.
- Chciałabym, żeby ktoś uwiecznił twoją minę, gdy już zobaczysz, co przygotowaliśmy. – Okularnica wyciągnęła z kieszeni płócienną chustę. – A teraz zawiążemy ci oczy i...
- Słono za to zapłacimy. – Wzdychając, Erwin rozmasował czoło. – Wiesz, Hanji... nie wydaje mi się, by Levi czuł się komfortowo mając zawiązane oczy.
- Ale dlaczego? – zakpił dawny mieszkaniec Podziemi. – Levi czułby się z tym zakurwiście komfortowo! Na tyle komfortowo, by połamać komuś okulary. I przy okazji kilka kości...
- Właśnie o tym mówię – mruknął Smith.
- Ugh, no dobra! – Obrażalsko nadymając policzki, szalona kobieta gniewnie wpakowała chustę do kieszeni spodni. – Ale zanim dotrzemy na miejsce, masz nie myśleć! – zaanonsowała, celując w Leviego palcem.
- Że co? – sapnął w odpowiedzi. – Ale jak to, kurwa, mam „nie myśleć"?
- Jej chyba chodzi o to, że masz zignorować różne elementy otoczenia, które mogłyby ci pomóc w odgadnięciu, czym jest nagroda – uprzejmie sprostował Erwin.
Dobry nastrój, który Levi uzyskał podczas przejażdżki, zaczął powoli wyparowywać.
- Ja pierdolę... - Dawny zbir gniewnie odgarnął włosy z czoła. – Im dłużej trwa ta cała akcja konspiracja, tym bardziej mam ochotę stąd pójść. Jesteście jeszcze bardziej upierdliwi niż Farlan, gdy skombinował dla nas chatę, odpicował ją od podłogi po sufit, a potem przez cały dzień robił z siebie idiotę, próbując to przede mną ukryć.
CZYTASZ
Puste pokoje (Eruri)
FanficLevi wcale nie chciał polubić Hanji. Ani Erwina. Ani żadnego innego popaprańca należącego do Korpusu Zwiadowczego. Po śmierci Farlana i Isabel obiecał sobie, że pozostanie samotnikiem i do nikogo się nie przywiąże. W końcu lubić kogoś to martwić się...