Rozdział 54 - Noc zwierzeń (część 3)

319 30 274
                                    

Umościli się na szczycie muru, dokładnie w takiej samej pozycji jak parę dni temu, gdy Erwinowi zeszła gorączka. Na jednym z koców usiedli, a drugi wykorzystali, żeby się przykryć. Podobnie jak poprzednim razem opierali się o siebie ramionami.

Księżyc był w fazie nowiu, więc gwiazdy świeciły niezwykle jasno.

Dwaj Zwiadowcy przez pewien czas sączyli wino, rozmawiając o mało znaczących rzeczach, po czym wrócili do tematu miłosnych przygód Erwina.

- Sypianie z ludźmi tuż przed ekspedycją stało się moją rutyną – powiedział Smith.

- I nigdy już nie miałeś problemów ze schodzeniem z konia? – zaczepnym tonem spytał Levi.

Erwin zaśmiał się i pociągnął łyk wina z butelki.

- Seks to aktywność fizyczna jak każda inna – stwierdził, wzruszając ramionami. – Mięśnie przyzwyczajają się do wysiłku – zrobił krótką pauzę i ponurym tonem dokończył: - Z sercem jest o wiele trudniej. Ono potrzebuje znacznie więcej czasu, by przystosować się do nowej rzeczywistości.

Levi zerknął na dowódcę, zastanawiając się, co miał na myśli. Żałował w tej chwili, że przenieśli się na zewnątrz. Dzięki temu mógł ukryć swój wyraz twarzy przez Erwinem, ale to działało w dwie strony. Przy nikłym świetle gwiazd mina Smitha była niemożliwa do rozszyfrowania.

- Sypiałeś z ludźmi też w normalne dni? – po dłuższej chwili namysłu spytał Levi.

- Normalne?

- No wiesz... między ekspedycjami. Nie tuż przed wyprawą, ale w jakikolwiek inny dzień?

Erwin pokręcił głową.

- Chodziłem na randki – przyznał. – Czasem nawet udawało mi się umówić z tą samą osobą więcej niż raz. Ale te spotkania nigdy nie kończyły się w łóżku.

- Dlaczego? – zdziwił się Levi. – Czyżbyś zapraszał ludzi na ruchanie używając swojego ugrzecznionego słownictwa? Waliłeś do nich teksty w stylu „czy zechce pan odbyć ze mną stosunek", a oni uświadamiali sobie, że jesteś nudziarzem i wymykali się z knajpy tylnymi drzwiami?

To miał być nieszkodliwy żart. Mimo to Erwin się nie roześmiał.

- Wybacz – bąknął zaczerwieniony Levi. – To było trochę wredne.

- Spokojnie, nie uraziłeś mnie. Ale to urocze, że masz wyrzuty sumienia.

W głosie Erwina zabrzmiało rozbawienie, więc Levi poczuł się rozgrzeszony ze swojego komentarza.

- Tak naprawdę, to po prostu nie wytrzymywałem w związku na tyle długo, by „odbyć stosunek", jak to ładnie powiedziałeś – zamyślonym tonem ciągnął Smith. – Jak już wcześniej wspominałem, gdy mi na kimś zależy, na ogół nie pośpieszam „tych spraw". Sypianie z obcymi ma dla mnie zupełnie inną wagę niż seks z bliską osobą. Choć tego drugiego nigdy nie doświadczyłem. Aż do...

Zamiast dokończyć, napił się wina. Levi też akurat brał łyk, więc omal się nie udławił.

Aż do CZEGO? – miał ochotę zapytać. – Czyżby chodziło ci o nasze wspólne...

Jednak zanim zdążył się odezwać, Erwin oznajmił:

- Wszystkie potencjalne „wielkie romanse" kończyły się dla mnie w taki sposób: bezlitośnie zrywałem z drugą osobą. Czasem z poważnych, a czasem z trywialnych powodów.

- Jakie były poważne powody? – zainteresował się Levi.

- Odrywanie mnie od pracy i Zwiadowców.

Puste pokoje (Eruri)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz