Rozdział 16 - Kumulacja nieszczęść

298 33 46
                                    

Pod pewnymi względami pogoda przypominała tytanów – człowiek myślał, że już coś tam wie, zaczynał mieć określone oczekiwania, ale koniec końców i tak dostawał od losu niespodziankę.

Ulewa, która w jednej chwili zamieniła suche ubrania Zwiadowców w mokre szmaty, była intensywna jak diabli i wszyscy przypuszczali, że potrwa co najmniej dwa dni. Mimo to po upływie jednej nocy było już po wszystkim.

Kiedy słońce zaczęło wyłaniać się zza horyzontu, pojedyncze krople wciąż kapały ludziom na głowy, jednak wkrótce i one ustały, a niebo stało się czyste. I wcale nie był to jedyny powód do świętowania...

Kiedy Levi uruchomił sprzęt do trójwymiarowego manewru i zsunął się na ziemię, by wreszcie zakończyć trwającą dziesięć godzin wartę, zauważył, że Henning jest w niewiarygodnie dobrym humorze.

Chociaż szczeniak miał pod oczami cienie, szedł przez plac z dumnie wypiętą piersią i nucił pod nosem jakąś durną melodię.

- Ma dzisiaj urodziny, czy jak? – Levi spytał Mike'a i Gelgara, którzy siedzieli na skrzyniach i czyścili sprzęt.

- W nocy zlikwidował swojego pierwszego tytana – z ponurym uśmiechem poinformował Zacharias.

Czarnowłosy żołnierz wytrzeszczył oczy. To była ostatnia rzecz, jaką spodziewał się usłyszeć. Gwałtownie szarpnął głową, by popatrzeć na Henninga, który właśnie opowiadał coś Tomasowi i Lynne, energicznie gestykulując

Że niby on... Ten dzieciak, któremu wróżyłem błyskawiczną śmierć, tak po prostu... ?!

- „Zlikwidował" to za dużo powiedziane! – prychnął Gelgar.

Szorował swój sprzęt z tak gniewną miną, jakby okradziono go z ostatnich zapasów wódki.

- Krótko po wschodzie słońca pięciometrowiec próbował wedrzeć się do obozu, ale ja i Mike go dopadliśmy – ciągnął, łypiąc na szmatkę. – Pocięliśmy mu nogi i łapska, aż zrobił się zupełnie bezbronny. Już miałem go dobić, ale ten smarkacz mnie ubiegł! Kto, kurwa, pozwolił mu się wtrącać?

- Tytan upadł mu pod same nogi – westchnął Zacharias. – To normalne, że młody zareagował.

- Tak, tyle że jego tam w ogóle nie powinno być! – kłócił się Gelgar. – Erwin kazał jemu i pozostałym żółtodziobom pójść do namiotu i się przespać. Szczeniak twierdzi, że jedynie wyszedł za potrzebą, ale ja swoje wiem! Jak nic czatował całą noc, szukając okazji, by się wykazać.

Patrząc na cienie pod oczami młodzieńca Levi był skłonny uznać tę teorię za prawdziwą.

- A tak niewiele brakowało, bym pobił wynik Nanaby! – rozżalonym głosem dokończył miłośnik wódki.

- Są ważniejsze rzeczy niż nasze prywatne zawody – upomniał go Mike. – Uważam, że zlikwidowanie tytana wyjdzie Henningowi na dobre. Zwłaszcza, że wcale nie zrobił tego z zimną krwią. Kiedy zobaczyłem jego minę, byłem pewny, że zemdleje.

- Przestraszył się? – zapytał Levi, marszcząc brwi.

- I to bardzo – potwierdził Zacharias. – I wcale mu się nie dziwię, bo chociaż tytan leżał na ziemi, wciąż miał w sobie siłę, by machać głową i kłapać zębami. Mało brakowało, a odgryzłby młodemu nogę!

Zrobił krótką pauzę, popatrzył na Leviego i pełnym uznania tonem dokończył:

- Sądzę, że twoje treningi mimo wszystko zrobiły swoje. Podczas pierwszego spotkania z tytanem większość żołnierzy zamiera w miejscu i przez co najmniej dziesięć sekund nie jest w stanie się ruszyć. Henning zareagował niemal natychmiast. Zaczynam rozumieć, co miałeś na myśli, gdy mówiłeś, że chcesz mu wpoić pewne odruchy.

Puste pokoje (Eruri)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz