Deszcz stopniowo przybierał na sile. Krople bombardowały szyby z coraz większą częstotliwością, zaś pioruny uderzały z taką mocą, że drżała ziemia.
Z każdym hukiem Levi czuł wokół serca lekki ścisk. Miał wrażenie, jakby burza wcale nie szalała na zewnątrz ale we wnętrzu jego ciała.
Był nagi, wystraszony, a zarazem zdeterminowany, by się nie wycofywać. W chwili, gdy pocałował Erwina, wkroczył na ścieżkę bez powrotu. Wargi przystojnego pułkownika smakowały jak narkotyk, który z każdym muśnięciem coraz bardziej uzależniał.
Mam nadzieje, że pragniesz tego tak samo jak ja – pomyślał zdesperowany Levi.
Jego oczy były zamknięte, a czoło zmarszczone z niepokoju.
W głębi siebie wiedział, że znacznie prościej byłoby porozmawiać z Erwinem – zapytać go, co czuje, zamiast bezwstydnie pakować mu się na kolana i ocierać się fiutem o jego jaja, niczym zwierzę w rui.
Jednak Levi zwyczajnie nie miał siły gadać. Był zbyt obolały i wygłodzony, żeby zajmować się poważnymi sprawami. Nawet jeżeli miałby później pożałować swoich czynów, w tej chwili pragnął tylko jednego – przylgnięcia do ciała najdroższego mężczyzny każdym cholernym fragmentem skóry!
Zatem całował Erwina coraz zuchwalej, aż odgłos mlaskania zlał się z szumem deszczu i hukiem błyskawic.
Gdzieś z tyłu głowy czuł lęk, że być może robi z siebie głupka – o ile w samym seksie posiadał minimalne doświadczenie, to nigdy w życiu nikogo nie całował. Cóż... nie licząc tamtej nieudolnej próby przywrócenia Erwinowi oddechu tuż po wyłowieniu z jeziora. I obrzydliwego pocałunku z Andrew, zainicjowanego z konieczności.
Wargi pułkownika reagowały na ruchy całujących je warg, jednak poruszały się z wielką ostrożnością, jakby coś je hamowało. A co jeśli Smith wolał bardziej doświadczonych partnerów? Albo wcale nie lubił mężczyzn? A co jeśli nieudolność Leviego wydawała mu się żałosna?
Walić to, co o mnie myśli! – zdecydował czarnowłosy mężczyzna, napierając na krocze towarzysza nieco mocniej niż wcześniej.
Nawet jeśli robił z siebie desperata, tak czy siak nie potrafił przestać. Godził się z myślą, że w każdej chwili może zostać odepchnięty, ale póki nie usłyszał zdecydowanego „nie", miał zamiar cieszyć się każdą sekundą.
Sfrustrowany umiarkowanymi reakcjami partnera, schwycił jego dolną wargę zębami i delikatnie za nią pociągnął.
Wówczas przekonał się, że chyba jednak nie jest Erwinowi obojętny.
Duże dłonie pułkownika, które do tej pory zwisały swobodnie wzdłuż ciała, spoczęły na smukłej talii drugiego mężczyzny. Usta Smitha pomknęły do przodu i schwytały odsuwające się wargi Leviego. Poruszały się równie powoli jak wcześniej, ale tym razem robiły to bardziej zdecydowanie, władczo. Pokaźna męskość Erwina stała się naprężona niczym cięciwa łuku, a z jej czubka wypłynęła ta sama lepka ciecz, która wylewała się z penisa Leviego. Przezroczysty nektar sprawił, że ich kutasy mogły ocierać się o siebie z większą swobodą.
Usta niższego z mężczyzn na moment oderwały się od warg partnera, by pełnym emocji głosem wypowiedzieć cichutkie „kurwa".
Erwin pogładził Leviego po plecach, a podczas kolejnego pocałunku wysunął język. To było tak niespodziewane, że czarnowłosy żołnierz wydał zszokowane sapnięcie. Przez wiele lat żył w przekonaniu, że wymiana śliny jest obrzydliwa, ale teraz...
CZYTASZ
Puste pokoje (Eruri)
FanfictionLevi wcale nie chciał polubić Hanji. Ani Erwina. Ani żadnego innego popaprańca należącego do Korpusu Zwiadowczego. Po śmierci Farlana i Isabel obiecał sobie, że pozostanie samotnikiem i do nikogo się nie przywiąże. W końcu lubić kogoś to martwić się...