- O jaaacieeee! – zapiszczała podekscytowana Hanji. – Impreza na ulicy! Chłopaki, musimy wziąć w niej udział!
- Poziom Pierwszy – fachowym głosem zadeklarował Erwin. – Śpiewy i tańce.
Zanim Levi zdążył powiedzieć, że to „zupełnie normalne zachowanie po wypiciu paru kufli piwa", został złapany za łokieć i pociągnięty na zewnątrz.
- Do ciężkiej cholery, czterooka... mogę iść sam! – warknął.
- Zaraz wrócimy! – Smith rzucił do kelnerki. – Proszę nie sprzątać naszego stolika.
Okazało się, że grupa wędrownych muzyków zgromadziła całkiem sporą publikę i zachęcała ludzi do wspólnej zabawy.
- A teraz ustawiamy się w rzędy i tańczymy „Dzielnego Żołnierzyka"! – zawołał brodaty facet z gitarą.
- „Dzielny Żołnierzyk"? – Oczy Hanji zaświeciły się. – O rany, o rany! Mam z tą piosenką tyleeee wspomnień! Znasz ją, Erwin? Powiedz, że tak!
- Oczywiście – potwierdził Smith. – Jak każdy, kto ukończył szkolenie.
Widząc pytające spojrzenie Leviego, uśmiechnął się i łagodnie sprostował:
- Korpus Kadetów tańczył do tego podczas każdej większej balangi. Nawet gdy ktoś próbował się wykręcić, prędzej czy później został zawleczony na parkiet.
- Awww! – zawołała lekko wstawiona Hanji. – Nasz elokwentny i poważny Erwiś jako nieśmiały nastolatek tańczący „Dzielnego Żołnierzyka" razem z resztą kadetów. Gdy to sobie wyobrażam, to jestem po prostu... awww!
Levi robił wszystko, by nie pokazać, że on również to sobie wyobraził. Jego starania spełzły na niczym, bo w ekspresowym tempie zrobił się czerwony na twarzy.
- No dobra, miśki, koniec gadania! – Okularnica popchnęła kolegów do przodu, siłą wciskając ich do pierwszego rzędu. – Tańczymy!
- Ż-że co, u licha?! – sapnął zbulwersowany Levi. – N-nie zgadzam się! Ja nie umiem...
- Luzik-tytanik, nauczymy cię! – zawołała stojąca po jego prawej Hanji.
- Kroki są bardzo proste – uspokoił znajdujący się po jego lewej Erwin. – To tylko osiem ruchów, potem przeplatanka i powrót z obrotem. Poradzisz sobie! Połóż ręce na biodrach i rób to, co my.
- Ale ja nawet nie wiem, CO mam robić! W dodatku muzyka już gra, więc nie mam czasu się nauczyć i...
Ludzie rozpoczęli taniec tak niespodziewanie, że w pierwszym odruchu Levi kompletnie zgłupiał – nie mógł się zdecydować, czy nieudolnie naśladować ruchy innych, czy też spieprzyć stąd, by nie zrobić z siebie błazna. Tylko jedno było pewne – gdy to wszystko się skończy, czterooka wariatka zapłaci za to, że wepchnęła ich do pierwszego rzędu! Kurwa mać... nie mogła ulokować ich trochę bardziej z tyłu, by nie znajdywali się na widoku?!
Levi czuł na plecach spojrzenia tańczących z tyłu ludzi, lecz nie miał czasu się nimi przejmować, bo jego ciało odruchowo podjęło decyzję, by spróbować nadążyć za resztą grupy. Muzyczka, którą grali brodacz i jego kumple była szybka, radosna i, prawdę powiedziawszy, odrobinę żenująca. Idealnie wpisywała się w gust nadpobudliwych, wiecznie podekscytowanych osobników takich jak Hanji. Albo Isabel.
Levi wiele razy patrzył, jak jego przybrana siostra tańczyła do muzyki, jednak sam zawsze trzymał się z daleka od ulicznych wygibasów. Co obecnie się na nim mściło, bo za cholerę nie potrafił spamiętać układu. Do kurwy nędzy... jak to możliwe, że tak świetnie panował nad swoim ciałem podczas trójwymiarowego manewru, ale gdy usiłował wykonać prosty taniec, plątały mu się nogi?!
CZYTASZ
Puste pokoje (Eruri)
FanfictionLevi wcale nie chciał polubić Hanji. Ani Erwina. Ani żadnego innego popaprańca należącego do Korpusu Zwiadowczego. Po śmierci Farlana i Isabel obiecał sobie, że pozostanie samotnikiem i do nikogo się nie przywiąże. W końcu lubić kogoś to martwić się...