Rozdział 28 - Intruzi

276 34 24
                                    

Spokojnie... tylko spokojnie!

Nerwy w niczym nie pomogą. Za każdym razem, gdy Levi pozwalał emocjom przejąć kontrolę, kończyło się to dla niego śmiercią bliskiej osoby.

Był zbyt wystraszony, by ukraść pieniądze na leki, więc stracił mamę.

Dał się ponieść zawiści wobec dowódcy, przez co stracił Farlana i Isabel.

I jeśli zaraz, do licha, się nie uspokoi, możliwe, że straci również Erwina!

Erwina, który był dla niego... który w ostatnim czasie stał się dla niego...

Kimś, kogo chciałbym pocałować – uświadomił sobie pędzący korytarzem Levi. – Dlaczego tego nie zrobiłem?!

Ujrzał w wyobraźni scenę, która rozegrała się przed pokojem Hanji. Zanim jednak zdążył się w niej zatracić, gwałtownie się zatrzymał i zwyzywał samego siebie od idiotów.

Co on, do ciężkiej cholery, wyrabia? Powinien zastanawiać się, jak uratować Erwina, a nie tracić cenne sekundy na rozwodzenie się nad minionymi decyzjami.

Pamiętaj, czego uczył cię Kenny – powiedział sobie, opierając dłoń o ścianę i biorąc głęboki wdech. – Podejdź do tego na zimno. Krok po kroku.

Ktokolwiek osaczył Erwina, nie zrobił tego po to, by go zabić. Gdyby było inaczej, Smith leżałby przed swoim pokojem z poderżniętym gardłem. Skoro nie został ukatrupiony na miejscu, to znaczy, że porywacze potrzebowali go żywego.

Levi powoli wypuścił powietrze. Świadomość, że życie Erwina mimo wszystko nie było zagrożone, pozwoliła mu nieznacznie uspokoić bijące nerwowym rytmem serce.

Ponownie ruszył z miejsca, ale tym razem nie zerwał się do biegu, tylko ograniczył się do szybkiego marszu.

Przebrzydłe gnojki, które porwały Erwina, wciąż mogły czaić się w pobliżu. Jeśli zobaczą go gnającego korytarzem, zorientują się, że odkrył ich obecność i zyskają przewagę. Musi być od nich sprytniejszy – udawać nieświadomego zagrożenia żołnierza, który po prostu wracał z kibla. Niech gnojki myślą, że nikt o nich nie wie i dalej realizują swój zuchwały plan!

Pytanie tylko – co, tak właściwie, knuli? I w jaki sposób zniknięcie Erwina było powiązane ze znalezioną w lesie butlą gazową? Ugh, gdyby tylko Wariatka w Brylach nie była tak naprana! Levi wiele by dał, by skorzystać z jej intelektu. Albo poprosić o pomoc kogokolwiek innego. Jednak biorąc pod uwagę, że jego towarzysze broni schali się jak świnie, mógł liczyć wyłącznie na...

Zaraz.

Jego oczy rozszerzyły się, gdy zdał sobie z czegoś sprawę.

Święto narodowe, podczas którego wszyscy żołnierze pójdą na przepustkę i prawdopodobnie wrócą do bazy w stanie kompletnego upojenia – przecież to zdarzenie można było z łatwością przewidzieć! Zwłaszcza, że niektórzy Zwiadowcy szykowali się do niego od tygodni. Gdy o tym pomyśleć, to wprost idealna okazja, by włamać się do Kwatery Głównej i zabrać, co dusza zapragnie. Na przykład...

- Sprzęt wojskowy! – sapnął Levi.

Jego oczy zwęziły się. Nieznacznie przyśpieszył kroku, lecz wciąż starał się sprawiać wrażenie kogoś, kto po prostu wraca do baraku po ciężkim dniu. Na szczęście miał wprawę w zachowywaniu kamiennej twarzy. Kiedy jeszcze mieszkał w Podziemiu, potrafił przez długi czas maszerować ulicą, mając pełność świadomość, że jest śledzony i mimo tego udawać obojętność.

Puste pokoje (Eruri)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz