Lloyd splótł palce na blacie biurka i ostrożnie oznajmił:
- Właściwie to, owszem, mamy sekretny plan. A nawet dwa. Jeden desperacki, a drugi... ostateczny.
Nie brzmiało to zbyt zachęcająco. Mimo to Keith pozwolił sobie na odrobinę nadziei.
- No dobra... - wymamrotał, z trudem przełykając ślinę. – Zacznij od tego bardziej optymistycznego.
Adwokat pochylił się i zniżył głos do szeptu.
- Z wiarygodnego źródła wiem, że po przesłuchaniu Doka Prokurator planuje zaprezentować przysięgłym ciała Erwina i Leviego.
- „Zaprezentować"? – Keith był pewien, że się przesłyszał. – W sensie, że... Zaraz, ale chyba nie każe przynieść ich tutaj?!
Lloyd odpowiedział ponurym spojrzeniem.
- To jakieś wariactwo! – jęknął Shadis. – Od znalezienia tych zwłok minęły prawie dwa tygodnie! Po tak długim czasie będą...
Zgniłe. Cuchnące. Ohydne!
On sam jakoś zniesie ich widok – przez te wszystkie lata w Korpusie Zwiadowczego obejrzał tyle trupów, że naprawdę mało co robiło na nim wrażenie. Ale „zwykli" ludzie przebywający na tej sali?! Na Marię i Shinę... przecież ci biedacy przeżyją szok!
Już nie wspominając o tym, że z pewnością nie zaczną patrzeć na Keitha przychylniejszym okiem...
Sam portret Erwina robił swoje. Co będzie, gdy pojawią się tutaj również jego zwłoki?
- Wiem, że to zabrzmi nieprawdopodobnie – szepnął Lloyd – ale dla nas to bardzo dobrze.
- Że co? „Dobrze"?!
Adwokat żarliwie przytaknął.
- Pułkownik Hanji... - urwał na chwilę i spojrzał raz w prawo raz w lewo, by upewnić się, że nikt nie przysłuchuje się rozmowie. – Zanim... eghm... „zniknęła" powiedziała mi, że jej zdaniem ciała znalezione za Murami nie należą do Erwina i Leviego.
- Mnie też to powiedziała. – Keith ponuro skinął głową, wracając pamięcią do ostatniej rozmowy z Hanji. – Ale co to zmienia? Ci dwaj zostali uznani za zaginionych! Biorąc pod uwagę, że nie mieli koni i w momencie rozdzielenia kończył im się gaz, nie mieli dużych szans na przeżycie. Skoro po dwóch tygodniach nie wrócili za Mury, należy założyć, że nie żyją. Każdy się z tym zgodzi!
- Może i tak. Ale... - Lloyd uśmiechnął się kącikiem ust i wycelował w klienta palec wskazujący. – Udowadnianie morderstwa tak nie działa, Keith.
- Co masz na myśli? – Shadis zmarszczył brwi.
- Wszystko, co zostało do tej pory pokazane, to jedynie domysły. Prokurator udowodnił, że miałeś solidny motyw, by pozbyć się Erwina. Tylko że to samo można by powiedzieć o przynajmniej połowie osób na tej sali.
Adwokat zerknął w stronę balkonu, na którym siedział Lobov i cicho dokończył:
- Nie można skazać kogoś na podstawie samych motywów.
- Założysz się? – gorzko odparł Keith. – Przypominam ci, że to nie jest cywilny proces. To w ogóle nie jest normalny proces! – podkreślił, wymownie potrząsając skutymi rękami. – Już kiedy przygotowywali akt oskarżenia złamali co najmniej dziesięć przepisów. Sam mi to powiedziałeś!
- Taaak... - ponuro zgodził się Lloyd. – Zgadzam się, że to nie jest uczciwy proces. Ale nawet podczas nieuczciwego procesu nie da się przeskoczyć pewnych rzeczy. Czy mu się to podoba czy nie, bez konkretnego dowodu Prokurator nie ma na ciebie nic. Tym dowodem jest dla niego ciało Erwina.
CZYTASZ
Puste pokoje (Eruri)
FanfictionLevi wcale nie chciał polubić Hanji. Ani Erwina. Ani żadnego innego popaprańca należącego do Korpusu Zwiadowczego. Po śmierci Farlana i Isabel obiecał sobie, że pozostanie samotnikiem i do nikogo się nie przywiąże. W końcu lubić kogoś to martwić się...