Rozdział 22 - Uczciwy zawód

343 35 146
                                    

Miesiąc wcześniej

- A więc przez cały czas chodziło o sprawę rodzinną Henninga? – ucieszył się Erwin. – Co za ulga!

Nie siedział – tak jak zwykle – na krześle i nie pochylał się nad papierami. Stał, opierając się pośladkami o własne biurko i krzyżując ramiona. Od pasa w dół był w pełni umundurowany, jednak nie miał na sobie żołnierskiej kurtki, zaś biegnące nad koszulą paski do trójwymiarowego manewru były niezapięte. Podobnie, zresztą, jak górne guziki koszuli.

Co miało sporo sensu, bo gdy Levi wkroczył do gabinetu jak huragan, Smith akurat kończył zakładać rzeczoną część garderoby. Na pytanie dlaczego w ogóle ją zdjął, stwierdził, że „nie chciał jej pobrudzić". A to kłamliwy drań!

Gdybym tylko zjawił się tutaj wcześniej! – pomyślał rozjuszony Levi. – Przyłapałbym go na gorącym uczynku i wtedy nie mógłby się zasłonić żadną wymówką!

Dawny zbir pognał do gabinetu dowódcy dosłownie sekundę po tym, gdy zobaczył Smitha z kobietą. Chciał ujrzeć prawdę na własne oczy – osaczyć Erwina, tak by ten nie mógł go spławić jednym ze swoim starannie utkanych kłamstewek.

Rzecz w tym, że kiedy pędził po schodach z bijącym dziko sercem, zderzył się z nieznaną sobie kobietą ubraną w wojskowy mundur.

Po tym, jak sturlali się po schodach i naklął się po wsze czasy, zorientował się, że ma do czynienia z Hanji, którą ktoś POMALOWAŁ i UCZESAŁ! Te widok oszołomił go do tego stopnia, że na moment zapomniał o swojej misji dotarcia do gabinetu i przyłapania Erwina z kochanką. Przez co najmniej piętnaście minut stał jak sparaliżowany i pozwolił wariatce w brylach nawijać o tym, jak to postanowiła przejść się do Shadisa i wyciągnąć go na miasto, bo „biedaczek już tak dawno nie miał urlopu!"

Gdy padły słowa „zupełnie jak Erwin", Levi nareszcie przypomniał sobie o swoim pierwotnym zamiarze. Spławił czterooką świruskę i w rekordowym tempie dotarł do gabinetu Smitha. Jednak spóźnił się, bo właścicielka niebieskiej sukienki w kropki rozpłynęła się w niebyt.

Pozostawiając wokół liczne dowody swojej obecności.

Jak choćby unoszący się w powietrzu zapach damskich perfum. Czy też rozpięte do połowy guziki koszuli Erwina. Ba, nawet miotła nie stała w miejscu, gdzie Levi ostatnio ją zostawił!

Skoro posprzątali, to musieli mieć PO CZYM! – wywnioskował, zaciskając zęby.

Również kosz na śmieci został przestawiony i opróżniony, chociaż Erwin jeszcze nigdy nie dotknął go z własnej woli - zawsze pozostawiał ten „szlachetny" zwyczaj Zachariasowi bądź Leviemu. Co takiego chciał przed nimi ukryć? Czego mieli nie zobaczyć? Cholernych prezerwatyw? Śladów spermy na biurku i na podłodze?!

Jak śmiesz robić coś takiego w miejscu, które regularnie dla ciebie sprzątam? – Levi miał ochotę się wydrzeć. – Czemu pukasz jakąś lalę, chociaż obiecałeś mi, że poświęcisz czas na udupienie Lobova?!

Jego biedny, zdezorientowany umysł uczepił się tej myśli jak koła ratunkowego.

Przez cała drogę tutaj Levi próbował ustalić, DLACZEGO aż tak mu przeszkadza, że Erwin zabawia się z jakąś panienką. Teraz jednak wszystko stało się jasne.

No przecież, że chodziło o przyzwoitość i dotrzymywanie słowa!

Tyle. Dokładnie na tym polegał problem! To przez to Levi czuł w sercu nieprzyjemne gorąco i miał nienaturalnie ściśnięty żołądek, jakby zbierał się do puszczenia pawia.

Puste pokoje (Eruri)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz