Rozdział 23 - Dzień wolny (część 1)

407 36 88
                                    

Levi kompletnie nie miał w tej chwili głowy do rozwiązywania cudzych problemów. Zwłaszcza, że jeszcze nie ogarnął własnych. Wolałby zaszyć się w jakimś zacisznym miejscu i na spokojnie zastanowić się, jak, u licha, wytłumaczy Erwinowi, czemu przez ostatni miesiąc się na niego boczył. Najlepiej nie używając przy tym magicznego słowa „zazdrość".

Jednak Moblit miał tak żałosną minę, że spławienie go byłoby równoznaczne z kopnięciem w zadek piszczącego szczeniaka.

- Obiecuję, że już nigdy o nic cię nie poproszę, tylko błagam, pomóż mi ten jeden raz! – zajęczał, składając dłonie jak do modlitwy. – Służę już dziesięć lat, a nie miałem ani jednego dnia tylko dla siebie! Ani jednego! Proszę cię... ja chcę po prostu zaszyć się na jakimś zadupiu, połowić ryby i przez dwadzieścia cztery godziny niczym się nie martwić. Błagam cię, zgódź się!

- Ale, kurwa, na co? – zapytał zniecierpliwiony Levi.

Moblit popatrzył na coś za jego plecami, przełknął ślinę i rzucił krótkie:

- Na to.

Sekundę później czmychnął między drzewa. Zanim dawny mieszkaniec Podziemi zdążył go zawołać i zapytać, co to, do diabła miało znaczyć, usłyszał głos najbardziej natarczywej osoby w Korpusie Zwiadowczym.

- Leviii! Aaa, tu jesteś, gagatku!

Wciąż miał koszmary po tym, jak widział ją uczesaną i umalowaną, więc odetchnął z ulgą, gdy zdał sobie sprawę, że krocząca ku niemu Hanji wyglądała tak jak zwykle. Rozczochrane włosy, świecące złowieszczym błyskiem okulary, rumieńce na policzkach...

Czy mu się tylko wydawało, czy wyglądała na jeszcze bardziej podekscytowaną niż zwykle?

- Szukam cię od pół-godziny – zaanonsowała, zatrzymując się przed Levim i kładąc dłonie na biodrach. – Moblit obiecał, że pomoże mi cię znaleźć, ale gdzieś go wywiało.

Ta, cholera... „gdzieś!" A konkretniej za tamten krzak...

Zastępca czterookiej wariatki nie uciekł daleko. Kiedy Levi uważnie się przyjrzał, był w stanie dostrzec jego czuprynę między liśćmi borówek. Jednak świruska w brylach była tak zafiksowana na punkcie swojego obecnego celu, że kompletnie nie zwracała uwagi na otoczenie.

- Czemu mi nie powiedziałeś? – zapytała, układając usta w podkówkę.

- „Czemu ci nie powiedziałem?" – głupio powtórzył Levi.

- No wieeeem, zrobienie pierwszego kroku zawsze jest trudne! – Hanji dramatycznie westchnęła. – Zwłaszcza dla takiego słodkiego dzikuska jak ty, który nie nawykł do spędzania czasu z ludźmi, których poznał zaledwie pół roku wcześniej. No ale, no... nawet jeśli to tylko pół roku, sądziłam, że znasz mnie już na tyle dobrze, by nie bać się powiedzieć wprost!

- Powiedzieć CO wprost?

- No, że chciałbyś pójść ze mną do miasta!

Levi wytrzeszczył na okularnicę oczy.

- Niby, cholera, z jakiej okazji? – wypalił.

- Daj spokój, na pewno o tym słyszałeś! – Wariatka w brylach dziarsko poklepała go po ramieniu. - To dlatego chodzisz taki zdołowany, prawda? Jutro jest najważniejsze wolne w całym roku i każdy wybiera się miasta! Pewnie nie byłeś pewny, czy możesz pójść... prawda, biedaczku? Ale niczym się nie martw, bo twoja najlepsza kumpela Hanji wszystko załatwiła!

Puste pokoje (Eruri)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz