- Twój ruch, Jeleniu. - odezwał się Iron Man, a Loki zmienił swoją zbroję z powrotem na garnitur i podniósł ręce w geście poddania.
Iron Man opuścił ręce i zdjął maskę z twarzy.
- Niezły. - mruknął bohater.
- Panie Stark. - odezwał się zdyszany żołnierz.
- Kapitanie. - odparł Stark, nie spuszczając wzroku z Lokiego.
Miałam ochotę go zamordować, gdy, jak na złość, spojrzał na mnie, przez co pozostała dwójka mężczyzn również mnie zobaczyła.
- Cześć. - pomachałam im z nerwowym uśmiechem. - To może ja już pójdę. - odwróciłam się szybko, chcąc stąd zniknąć.
Nawet nie wiedziałam, gdzie miałabym się udać, jednak nie było mi to dane, bo poczułam czyjąś dłoń na ramieniu.
Odwróciłam się, by zobaczyć Kapitana Amerykę. Uśmiechnęłam się niepewnie.
- Mam kłopoty? - mruknęłam, patrząc w ziemię.
- Ty mi powiedz. - mężczyzna przyglądał mi się uważnie. - Gdzie się wybierasz?
- No cóż. Pewnie do domu. - odpowiedziałam.
Jakkolwiek miałabym tam dotrzeć bez pieniędzy, dokumentów i... czegokolwiek.
- Jesteś ranna. Idziesz ze mną. - zarządził, ruszając w stronę samolotu, który wylądował niedaleko nas.
Loki prowadzony przez Iron Mana właśnie do niego wszedł.
- Co? Ranna? Jak? Gdzie idę? - zalałam go falą pytań, ale on nie odpowiedział na żadne z nich, tylko pociągnął mnie za sobą do samolotu.
Dopiero, gdy usiadłam w samolocie naprzeciwko Lokiego, mogłam się przyjrzeć sobie.
I faktycznie. W miejscu, w które trafił Loki miałam niebieską, ale chyba nie głęboką dziurę. Nie leciała z niej krew, choć znajdowała się nad sercem. Dziwne niebieskie coś, śladami żył i tętnic rozchodziło się pod moją skórą wokół tej rany.
Na szczęście nic mnie nie bolało, albo byłam na tyle zdenerwowana, że nie odczuwałam bólu.
Przecież to niemożliwe, aby boska broń z kosmosu mnie nie zabiła, a do tego nie sprawiła żadnego bólu!
Ale nie narzekałam, bo chciałam śmierci, a nie tortur.
- A ona to kto? - spytała kobieta, sterująca samolotem.
- Jest ranna. Bardzo dziwnie ranna. - odpowiedział jej Kapitan.
- Kim jesteś? - odezwał się Stark, patrząc na moją ranę.
Sukienka przez duży dekolt odsłaniała ją częściowo. Do tego w miejscu uderzenia promieniem berła pojawiła się duża dziura w zielonym materiale.
- Jestem Ola. - odpowiedziałam.
- Świetnie. Ja jestem Tony, tamten to Steve, a kobieta to Natasha. - przedstawił mi wszystkich.
- Miło mi. - uśmiechnęłam się słabo.
- Nie boli cię ta rana? - spytała Natasha.
- Nie.
- Jakim cudem? - zdziwił się Rogers.
- Nie dostałam nożem, ani niczym takim, tylko mocą Lokiego z włóczni. - wytłumaczyłam, patrząc na Kłamcę. Loki także mi się przyglądał. - Nie wiem, dlaczego nie boli. Ale to dobrze.
- I przeżyłaś? - nie dowierzał Stark.
- Najwyraźniej. - odparłam przenosząc wzrok na niego.
- Czyli zagoi się sama. - stwierdziła Natasha cicho. Chyba chciała, żebym tego nie słyszała. - Mogłaś tam zostać. Fury nie będzie zadowolony.
CZYTASZ
Tetralogia Zakochana w Kłamcy
FanfictionSamotność boli, gdy miłość zostanie odebrana tak nagle. Wyrwana z serca siłą. A rozstanie zdecydowanie nie jest tym, o czym marzy każda dziewczyna. Ale to nie koniec. Przecież nigdy nie wiadomo, kiedy on nastąpi, zwłaszcza gdy ma się za chłopaka Kła...