2. Koszmar i inne komplikacje

9 2 1
                                    

Siedziałam na kolanach Lokiego na złotym tronie. Na naszych głowach błyszczały korony. Z ciepłymi uśmiechami wpatrywaliśmy się w setki ludzi, którzy stali przed nami, z radością wykrzykując nasze imiona i składając nam cześć.

Później sceneria się zmieniła.

Znów siedziałam na tronie ze złotą koroną na głowie, lecz tym razem sama, a u moich stóp leżało zakrwawione ciało Laufeysona. Po mojej twarzy płynęły łzy, gdy z ogromnym bólem rzuciłam się na kolana u boku martwego ukochanego. Moja jasno zielona suknia przesiąkła jego krwią.

- Nie... - wyszeptałam, przykładając twarz do martwego serca Lokiego.

Przerażała mnie pustka i ciemność w ogromnej, złotej sali. Pustka i cisza, którą przerwał mój rozdzierający krzyk rozpaczy.

Zerwałam się do siadu, dysząc ciężko. Odgarnęłam na plecy białe kosmyki moich długich włosów, które przykleiły się do mojej twarzy mokrej od łez i potu.

- Ola, co się dzieje? - usłyszałam zaspany głos Lokiego.

Odwróciłam się w jego stronę i przypominając sobie okropną wizję mocno wtuliłam się w nagi tors męża. Żył, był przy mnie. 

- To tylko zły sen, Loki. Opowiem ci rano. - zapewniłam szeptem.

- Skarbie? - zaniepokoił się brunet.

- Po prostu mnie przytul. - poprosiłam, jeszcze mocniej wtulając się w ciało mężczyzny, który pewnie objął mnie swoimi ramionami i pocałował w czubek głowy.

Wiedziałam, że nie zasnę już więcej tej nocy i wiedziałam, że Loki również to wiedział. W głębi serca podziękowałam mu, że rzucił na mnie zaklęcie usypiające, zapewniając, że będzie strzegł moich snów i wizji.

* * *

Ziewnęłam, czując zimne ręce, które błądziły po moim nagim ciele. Uśmiechnęłam się pod nosem, mocniej wtulając w męża.

- Dzień dobry, Ola. - mężczyzna pocałował mnie w czoło, a ja uśmiechnęłam się lekko na ten czuły gest.

- Dzień dobry, Loki. - odpowiedziałam szeptem, składając pocałunek na jego nagiej klatce piersiowej. - Dzieci...

- Jeszcze śpią, jak zabite. - przerwał mi, na co odsunęłam się od niego i lekko szturchnęłam go w ramię. - No co? Musisz przyznać, że moje zaklęcia są bardzo przydatne. - uśmiechnął się zadowolony z siebie.

- Jesteś okropny. - stwierdziłam.

- Za to mnie kochasz. - mruknął, przyciągając mnie do siebie.

- Najbardziej na świecie. - zapewniłam, wtulając się w jego tors.

Na chwilę zapadła między nami przyjemna cisza, w której słuchaliśmy nawzajem rytmu bicia naszych serc i równych oddechów. Cieszyliśmy się swoją bliskością, bo zaraz dzieci mogły się obudzić i nasza sielanka dobiegłaby końca.

- To była wizja, prawda? - odezwał się Loki, gładząc ręką moje plecy.

- Tak. - potwierdziłam szeptem.

- Zazwyczaj nie budzisz się w środku nocy przez przepowiednie przyszłości. - zauważył. - Co widziałaś tym razem? - dopytywał.

Nie mieliśmy przed sobą tajemnic. Mówiłam Lokiemu o wszystkim co widziałam, co mi się śniło i później się sprawdzało. Zdarzały się małe kłamstwa, ale trudno się dziwić, skoro moim mężem był Bóg Kłamstw. Jednak Loki mimo wszystko bardzo starał się być ze mną szczery, a ja dobrze go rozumiałam i nie popędzałam w przyzwyczajeniu się do nowego trybu życia. Mieliśmy dużo czasu. Całą wieczność.

Tetralogia Zakochana w KłamcyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz