Ola
Loki zniknął. Zostawił mnie samą.
Nie rozumiałam, co się dzieje. Przestałam spadać, ale wokół mnie wciąż była tylko ciemność, w której nie mogłam nic dostrzec. Nie chcąc stać bezczynnie wykonałam krok naprzód, a potem następny i następny, ale końca mroku nie było widać.
- Loki?! - krzyknęłam, próbując jeszcze go znaleźć. Może wciąż tu był. może tylko wydawało mi się, że zniknął. - Jesteś tutaj?! - albo tylko zdawało mi się, że w ogóle tu był.
Mój głos rozniósł się echem w pustce. Nie uzyskałam odpowiedzi na pytanie, jednak nie przestawałam iść przed siebie w głuchej ciszy. Odważnie stawiałam kroki, ale nawet ich nie było słychać. Nie wiem, jak długo szłam i ile przeszłam, ale w końcu zobaczyłam jakieś światło. Pobiegłam w jego stronę i ze zdziwieniem zatrzymałam się przed piękną, blondwłosą kobietą ubraną w złotą suknię. W moim sercu zakwitła nadzieja, że nie byłam tu sama.
- Witaj, córko. Nie spodziewałam się ciebie tutaj tak wcześnie. - przywitała mnie z uśmiechem, jednak w tym geście było coś smutnego.
- Kim jesteś? Gdzie jestem? - pytałam.
- Jestem Frigga, królowa Asgardu, matka...
- Lokiego i Thora. - przerwałam kobiecie, zdając sobie sprawę, z kim rozmawiam. Jak mogłam jej nie poznać? - To zaszczyt wreszcie cię poznać, pani. - ukłoniłam się przed nią.
- Wstań, dziecko. Tutaj nie jestem królową. Tutaj wszyscy są równi. - podała mi rękę, którą po chwili przyjęłam. Loki miał rację, gdy mówił jak wspaniała jest jego matka. Właśnie taka się wydawała, pełna ciepła i dobra.
- Tutaj? To znaczy gdzie? - nie rozumiałam. - Zaraz... Ja umarłam, prawda? - przypomniałam sobie.
- Oddałaś życie za tysiące innych.
- Chciałam tylko ocalić Tony'ego. To znaczy, że się udało? - spytałam z nadzieją w głosie.
- Tak, skarbie. Oddałaś życie za tysiące innych. - powtórzyła Frigga, a ja uśmiechnęłam się, chociaż nie rozumiałam o co jej chodziło z tym tysiącem innych żyć.
Pewnie miała na myśli wszystkich walczących wtedy z Thanosem, ale przecież wiedziałam, że oni by nie umarli. Tylko Tony miał odejść. I Natasha, ale spóźniłam się, by ją ocalić. Zawiodłam, a przecież na pewno istniał jakiś sposób, by ocalić ich oboje.
- Żono? - drgnęłam, gdy w pustce rozbrzmiał męski głos. Kojarzyłam go skądś...
- Popatrz kogo znalazłam, Odynie. - Frigga poprowadziła mnie do władcy Asgardu, a później puściła i przytuliła męża.
Ukłoniłam się przed Wszechojcem. Wyglądał tak samo, jak go zapamiętałam. Co prawda wtedy to był już Loki pod jego przebraniem, ale jedno oko zasłaniała złota przepaska, a siwe włosy opadały na ramiona okryte białą szatą.
- Co ty tutaj robisz, Aleksandro? Nie za wcześnie na twą śmierć? - król zmarszczył czoło, nie odrywając wzroku od mojej twarzy.
- Musiałam uratować ojca, nie chciała...
- Oddała życie za tysiące innych. Jednak nie zostanie z nami na długo. Jej rodzina jej na to nie pozwoli. - przerwała mi królowa, a ja patrzyłam na nią całkowicie zdezorientowana.
- Jak to? Nie rozumiem. Moja rodzina? Rodzice, rodzeństwo... Są tutaj? - pytałam.
- Tak. Twoja rodzina jest tutaj. Spotkasz się z nią. - odpowiedział Odyn.
CZYTASZ
Tetralogia Zakochana w Kłamcy
FanfictionSamotność boli, gdy miłość zostanie odebrana tak nagle. Wyrwana z serca siłą. A rozstanie zdecydowanie nie jest tym, o czym marzy każda dziewczyna. Ale to nie koniec. Przecież nigdy nie wiadomo, kiedy on nastąpi, zwłaszcza gdy ma się za chłopaka Kła...