Nie było czasu, żeby zwlekać. Od razu po krótkich powitaniach udaliśmy się do laboratoriów pałacowych, w których Shuri miała wydobyć kamień z Visiona.
Ja nie mogłam tego zrobić. Przez to, że miałam w sobie cząstkę Kamienia Umysłu nie mogłam go wydobyć z androida. Nie mogłam posiadać całego kamienia nieskończoności, tylko jego kawałek. Byłam śmiertelnikiem, jego moc może mogłaby mnie zniszczyć. Nie wiadomo, co by się działo. Taka była teoria moja i Tony'ego.
- To polimorficzna struktura. - moje rozmyślania przerwał głos Shuri, która badała kamień w Visionie.
Siedziałam z boku, patrząc przez ogromne okno na Wakandę. Byłam bezużyteczna.
- Musieliśmy podłączać neurony po kolei. - odezwał się Bruce.
- Czemu nie przeprogramowaliście synaps, żeby działać jednocześnie? - zapytała dziewczyna.
- Bo... o tym nie pomyśleliśmy? - odparł zaskoczony Banner.
- Staraliście się. - uśmiechnęła się wakandyjka.
- Pomożesz? - wymianę zdań dwóch naukowców przerwała Wanda.
- Tak, ale to ponad dwa miliony neuronów. Jeden błąd oznacza awarię wielu obwodów. - wytłumaczyła księżniczka. - To potrwa, bracie.
- Ile? - spytał Steve.
- A ile mam czasu?
Jakby na jej odpowiedź urządzenie Okoye zaczęło piszczeć. Wojowniczka otworzyła je, pokazując hologram Ziemi.
- Coś weszło w atmosferę. - odparła zaskoczona.
Chwilę później z nieba spadł wielki statek. Na szczęście Wakandę broniła bariera obronna z vibranium. Już tu byli.
- To on. Jego ludzie. - odezwałam się, patrząc jak zahipnotyzowana na spadające statki.
- Za późno. - odezwał się Vision. - Musimy zniszczyć kamień.
- Wracaj na stół. - rozkazała mu Natasha, opuszczając laboratorium.
- Powstrzymamy ich. - zapewnił T'Challa.
- Gdy tylko wyjmą kamień, masz go rozwalić. - przypomniał Wandzie Steve.
- Tak zrobię. - zapewniła Maximoff.
- Ewakuować miasto. Aktywować osłony. - wydawał rozkazy władca. - A jemu dać tarczę. - wskazał Steva, który na te słowa podziękował mu skinięciem głowy.
- Idę z wami. - zatrzymałam przed wyjściem z sali Kapitana.
- Nie możesz. Masz część czegoś, czego szuka. Zabije cię. - przypomniał mi Rogers.
- Nie mogę pozwolić...
- Damy sobie radę, a ty dopilnuj, aby kamień został zniszczony, a ciebie nikt nie dorwał. - pocałował mnie w czoło i wyszedł.
- Wiesz, że ma rację. Jeśli się nam nie uda...
- Nawet tak nie mów. - przerwałam Wandzie.
- Skupmy się. - odezwała się Shuri.
- Oczywiście. - odpowiedziałam równo z Maximoff.
Znów stanęłam z boku sali, przy oknie i patrzyłam, jak tysiące ludzi - wojowników zbiera się na polanie, a po drugiej stronie bariery z vibranium dziwne potwory próbują przedostać się do Wakandy. Rozmowa Rogersa, Romanoff i T'Challi z najeźdźcami widocznie nie pomogła. Było coraz gorzej. Spora część potworów dawała radę przejść przez barierę. Nagle otworzono barierę, wpuszczono potwory do środka.
CZYTASZ
Tetralogia Zakochana w Kłamcy
FanfictionSamotność boli, gdy miłość zostanie odebrana tak nagle. Wyrwana z serca siłą. A rozstanie zdecydowanie nie jest tym, o czym marzy każda dziewczyna. Ale to nie koniec. Przecież nigdy nie wiadomo, kiedy on nastąpi, zwłaszcza gdy ma się za chłopaka Kła...